Rządowy program in vitro nie spełnił pokładanych w nim nadziei. Niemal co trzecia kobieta poroniła dziecko poczęte w wyniku zapłodnienia pozaustrojowego. Urodziło się zaledwie 3 tys. dzieci. Mimo to ustępujący minister zdrowia Marian Zembala zdecydował się przedłużyć finansowanie programu o kolejne trzy lata.
Rządowy program in vitro jest nie tylko bardzo drogi (średnio 50 tys. zł na jedno dziecko, które urodzi się żywe), ale też wyjątkowo nieskuteczny. Od początku trwania, czyli od lipca 2013 r., w jego ramach stworzono 51 933 zarodków ludzkich. Liczba ta jednak, choć imponująca, wcale nie przekłada się na faktyczną liczbę narodzin.
W ciągu blisko dwóch i pół roku dokonano 24 719 procedur sztucznego zapłodnienia, z których tylko 8564 zakończyło się ciążą, a 3143 urodzeniem dziecka. Przerażająco wysoki jest natomiast wskaźnik poronień (30 proc.) –
w ramach realizacji programu doszło do 1349 „samoistnych poronień”.
Prawnicy z Instytutu „Ordo Iuris” podkreślają, że Ministerstwo Zdrowia nie posiada nawet tak podstawowych danych na temat stanu zdrowia dzieci urodzonych z in vitro, jak wzrost i waga urodzeniowa czy oceny w tzw. skali APGAR. Resort nie zna także statystyk dotyczących liczby wcześniaków urodzonych w ramach programu ani liczby ciąż, które zakończyły się aborcją.
– Przedstawione dane są w ewidentny sposób niewystarczające do rzetelnej analizy efektów realizacji programu. Dalsze wydawanie środków na realizację programu, oprócz istotnych zastrzeżeń prawnych, budzi zasadnicze wątpliwości w zakresie gospodarności
– oceniają prawnicy z „Ordo Iuris”.
Więcej w dzisiejszej "Gazecie Polskiej Codziennie".
Źródło: Gazeta Polska Codziennie
Chcesz skomentować tekst? Udostępnij treść i skomentuj w mediach społecznościowych.
Dorota Łomicka