Nawrocki w wywiadzie dla #GP: Silna Polska liderem Europy i kluczowym sojusznikiem USA Czytaj więcej w GP!

Śmieciowe jedzenie w szpitalach

Blada parówka, plama keczupu i trzy kromki chleba – tak wygląda posiłek dla czterolatka na oddziale pediatrycznym jednego ze szpitali. Niestety nie jest to wypadek jednostkowy.

Facebook
Facebook
Blada parówka, plama keczupu i trzy kromki chleba – tak wygląda posiłek dla czterolatka na oddziale pediatrycznym jednego ze szpitali. Niestety nie jest to wypadek jednostkowy. Podobne menu obowiązuje w wielu placówkach leczniczych - pisze "Gazeta Polska Codziennie".

Tzw. śmieciowe jedzenie to standard w polskich szpitalach. Aż nazbyt wiele dowodów można znaleźć na profilu jednego z portali społecznościowych. Profil „szpitalny posiłek” – obserwowany przez ponad 100 tys. osób – obfituje w zdjęcia, filmy i opisy „potraw” podawanych w placówkach służby zdrowia.

Trzy kromki pszennego chleba, na jednej z nich widoczna pleśń – to zdjęcie dodał jeden z pacjentów lub odwiedzających jeden ze szpitali w Koszalinie. Kolejny przykład „zdrowej żywności” prezentuje film nakręcony komórką. Zaczyna się zbliżeniem na talerz z trzema racuchami. Na pierwszy rzut oka wyglądają nawet apetycznie. No, może trochę za bardzo podpieczone. Ale – jak za chwilę się okazuje – to iluzja. Są bowiem twarde niczym kamień. Widzimy dłoń, która chwyta racucha, a następnie uderza nim o talerz. Racuch nawet nie drgnie. Na szczęście bohater filmu kończy doświadczenie, bo od uderzeń mógłby pęknąć talerz. Pod filmikiem zamieszczono podpis: „Chory wolał głodować, niż jeść coś takiego”.

Tomasz Krzemiński, prowadzący profil, wyjaśnia, dlaczego śmieciowe jedzenie króluje w polskich szpitalach. – W 90 proc. przetargów [na żywienie – przyp. red.] widnieje jeden warunek – cena! Reszta jest nieważna. W efekcie dzieci, dorośli zresztą też, dostają tanie, wysoko przetworzone jedzenie. Skład produktów, które trafiają na ich talerze, to MOM – mięso oddzielane mechanicznie, czyli skóry, tłuszcz i inne resztki, do tego gigantyczne ilości chemicznych środków konserwujących i poprawiaczy smaku. Na zdjęciach widzimy pasztet czy parówki, które mają mniej wartości odżywczych niż karton – mówi Krzemiński portalowi Rynekzdrowia.pl.

Więcej w dzisiejszej "Gazecie Polskiej Codziennie".

 



Źródło: Gazeta Polska Codziennie

Wojciech Kamiński