Godność to praca - o tym mówił też nasz Ojciec Święty. I dlatego wtedy, kiedy mówię o odbudowie Rzeczypospolitej, to myślę także o odbudowaniu godności tam, gdzie jej ostatnio jej tak mało, (…) gdzie ludzie podchodzili do mnie i mówili: „Panie, ile to już lat bez pracy”. Ciężko zachować godność, kiedy nie ma się pracy latami. Ciężko zachować godność, kiedy ma się świadczenie na poziomie 600 czy 800 złotych na miesiąc – mówił, w czasie swojego wystąpienia w historycznej sali BHP w Stoczni Gdańskiej, prezydent RP Andrzej Duda.
Czcigodni stoczniowcy, twórcy Solidarności, panowie marszałkowie, panowie premierzy, Ekscelencje, panie przewodniczący, panowie przewodniczący. Państwo ministrowie, drodzy goście, wszyscy - związkowcy, stoczniowcy, którzy są na tej sali! Chciałem przede wszystkim bardzo podziękować i pogratulować. Pogratulować 35-lecia Solidarności. Pogratulować zwycięstwa. Zwycięstwa, które Solidarność osiągnęła w ciągu kilkunastu lat swojego istnienia. Zwycięstwa nad komunizmem. Można tak śmiało powiedzieć.
W 89 roku, po 9 latach istnienia Solidarności pierwsze jeszcze półwolne wybory. Potem następne już wolne. To wszystko osiągnięcia Solidarności. To inni poszli za Solidarnością! To trzeba sobie jasno powiedzieć. Jakiej że to wymagało odwagi. Jakiej wymagało determinacji. Byłem niezwykle wzruszony dzisiaj na całych na uroczystościach, ale przede wszystkim byłem wzruszony, kiedy zobaczyłem ten napis na budynku w którym jest siedziba Komisji Krajowej - „Solidarność Pokoleń”. (…)
Jest dzisiaj na sali pan Andrzej Gwiazda z małżonką, którzy mogliby być moimi rodzicami. Jestem ja, jest Julcia, Zosia, i ci młodzi stypendyści, licealiści, gimnaziści. Którzy mogliby być z kolei moimi dziećmi. Trzy pokolenia ludzi przesiąkniętych ideami Solidarności. Skoro są tutaj, znaczy że są nimi przesiąknięci. To dla mnie niezwykle wzruszające.
Przypomniała mi się dzisiaj ta piosenka... Przepraszam, ale jestem strasznie wzruszony... „Nie mam dzisiaj czasu dla Ciebie, nie widziała Cię dawno matka, musisz trochę poczekać, dorosnąć - opowiemy Ci o tych przypadkach. O tych ludziach, którzy poczuli, że są wreszcie teraz u siebie - solidarnie walcząc o dzisiaj i o jutro - także dla Ciebie”. To Wasza piosenka z 80-ego roku, piosenka śpiewana do mnie i mojego pokolenia, bo to my musieliśmy poczekać i dorosnąć, żebyśmy mogli dowiedzieć się dokładnie o tych wypadkach, bo przecież wtedy patrzyliśmy na to dziecięcymi oczyma. Ja miałem 8 lat.
I to niezwykle wzruszające, kiedy patrzy się na dzieje i wielkie zwycięstwo „Solidarności”. Zwycięstwo, w którym nie podniesiono broni przeciwko władzy, a jednak zwyciężono. To także wielka zasługa Ojca Świętego Jana Pawła II, to wielka zasługa kapelanów „Solidarności” - ks. Jerzego Popiełuszki, ks. Kazimierza Jancarza. Z Krakowa, z Nowej Huty, z Mistrzejowic. To wielka zasługa naszych prymasów: prymasa Wyszyńskiego, także prymasa Glempa. To wielka zasługa wielu kapłanów, którzy za Solidarnością stali. Którzy byli pasterzami. Oczywiście władza posuwała się też do tego, żeby zabić pasterza, aby rozproszyć owce. Tak zginął błogosławiony ks. Jerzy, tak zginął ks. Zych i inni księża. Ale to nie zabiło wielkiej idei. To nie zabiło urzeczywistnienia tych słów: „Jeden drugiego brzemiona noście razem - nie jeden przeciw drugiemu”. To nie zabiło tych słów, że Solidarność musi być jednością i że Solidarność jest zaprzeczeniem komunistycznej walki klas. Bo stanęli robotnicy razem z inteligencją, bo stanęli ludzi ponad pokoleniami - młode pokolenie razem ze starszym pokoleniem. I dlatego właśnie było zwycięstwo.
I dzisiaj jest solidarność, ale potrzebujemy jeszcze większej solidarności. Nie tylko związku zawodowego, który nie zależnie od władzy stoi na straży praw pracowniczych. Ale także jako tej solidarności wewnętrznej. Tej właśnie wielkiej idei, która nie da się ani podzielić, ani zniszczyć. Która ma przerastać serca, która ma łączyć, która ma budować to wielkie poczucie wspólnoty. Tą wielką ideą na pewno jest dla nas Polska. Nie mam co do tego żadnych wątpliwości. Tą wielką ideą jest także dla nas godność. Godność to praca - o tym mówił też nasz Ojciec Święty. I dlatego wtedy, kiedy mówię o odbudowie Rzeczypospolitej, to myślę także o odbudowaniu godności tam, gdzie jej ostatnio jej tak mało, (…) gdzie ludzie podchodzili do mnie i mówili: „Panie, ile to już lat bez pracy”. Ciężko zachować godność, kiedy nie ma się pracy latami. Ciężko zachować godność, kiedy ma się świadczenie na poziomie 600 czy 800 złotych na miesiąc.
To są właśnie obowiązki państwa. To są właśnie obowiązki władzy. Władzy, od której nie oczekuje się wiele - tylko profesjonalizmu i uczciwości. To wystarczy. Taka powinna być władza w Rzeczypospolitej. Taka powinna być władza, która rozumie, co to znaczy „solidarność”.
I chce jasno powiedzieć jedno. Ja wierzę w to, (…) że da się naprawić Polskę. Wierzę w to głęboko, że jesteśmy w stanie to zrobić razem - w ramach solidarności. Kiedy miałem 17 lat i „Solidarność’ zwyciężała w 89. roku, to ja także z radością biegłem ulicą, krzycząc - „Nie ma wolności bez solidarności!”. Tak, oczywiście to hasło jest nadal aktualne. Ale myślę, że do niego trzeba dodać jeszcze drugie. Które niech będzie wskaźnikiem dla nas wszystkich, dla Polskiego państwa. „Nie ma przyszłości bez solidarności, bez tej idei, bez tej wizji, bez jej istoty”. Dziękuję bardzo.