Podczas czwartkowych wieczornych debat republikańskich kandydatów na prezydenta USA było wiele emocji. Najwięcej widzów przyciągnęła ta z udziałem 10 najpopularniejszych kandydatów. Donald Trump jak zwykle starał się skupiać wokół siebie uwagę, za co został zbesztany przez innych kandydatów.
W najlepszym czasie antenowym w Cleveland w stanie Ohio odbyła się debata 10 członków Partii Republikańskiej na kandydatów na prezydenta USA z ramienia tego ugrupowania. Wśród poruszanych tematów były gospodarka, obronność, a także prawo do życia. Mike Huckabee, gubernator Luizjany, apelował o zmianę polityki na bardziej chroniącą życie ludzkie od momentu poczęcia. – Musimy chronić dzieci, zamiast rozrywać je na części, sprzedawać, jakby były częściami do samochodu – stwierdził Huckabee. Każdy z kandydatów starał się odróżnić od swoich partyjnych kolegów i pokazać swoje atuty.
Największe obawy budził Donald Trump. Jako że jest to człowiek kontrowersyjny i nieprzewidywalny, komentatorzy spodziewali się po nim wszystkiego. Gdy padło pytanie, kto startowałby jako kandydat niezależny, jako pierwszy i jedyny podniósł rękę Trump. Kreuje się on na kandydata, który jest spoza wielkiej polityki. Swoje wypowiedzi kieruje głównie do ludzi sfrustrowanych elitami z Waszyngtonu i zawodowymi politykami.
Biznesmen wycofał się częściowo ze swojego pomysłu dot. wybudowania muru na granicy z Meksykiem. – Nie mam nic przeciwko temu, żeby w tej ścianie były wielkie, piękne drzwi dla tych, którzy zechcą przyjechać do naszego kraju legalnie – oświadczył. Trump zdecydowanie szukał również przeciwnika do dyskusji. Kilka razy zaczepiał Jeba Busha. Jak się później okazało, najmłodszy z klanu Bushów nie był bez winy. Za kulisami programu telewizyjnego nie szczędził inwektyw pod adresem swojego głównego rywala. Stwierdził m.in., że jest on klaunem, pajacem i błaznem. Padały także mniej cenzuralne określenia.
Donald Trump, amerykański magnat nieruchomości, mimo swoich kontrowersyjnych opinii cały czas utrzymuje się na czele najpopularniejszych republikańskich kandydatów.
Jak donoszą amerykańskie media, pomysł na zgłoszenie swojego udziału przez Trumpa w wyścigu po nominację Partii Republikańskiej mógł być strategią uzgodnioną z Clintonami. Gdyby multimilioner wygrał prawybory i stanął do walki o fotel prezydenta Stanów Zjednoczonych jako kontrkandydat Hillary Clinton, to z łatwością wygrałaby ona wybory. USA miałyby wtedy pierwszy raz kobietę na stanowisku prezydenta.
Źródło: Gazeta Polska Codziennie
Chcesz skomentować tekst? Udostępnij treść i skomentuj w mediach społecznościowych.
Sabina Treffler