Wsparcie dla mediów Strefy Wolnego Słowa jest niezmiernie ważne! Razem ratujmy niezależne media! Wspieram TERAZ »

Charyzmatyczna Piotrowska i zwycięski Komorowski

Dzisiejsza Polska to kraj zaprojektowany przez Jaruzelskiego i Kiszczaka. Państwo całkowitej bezkarności komunistycznej bezpieki, w którym tzw.

Dzisiejsza Polska to kraj zaprojektowany przez Jaruzelskiego i Kiszczaka. Państwo całkowitej bezkarności komunistycznej bezpieki, w którym tzw. zwykły człowiek może co najwyżej starać się wyszarpywać to, co w normalnych, czyli uczciwych warunkach by mu się należało.

Podczas wieczoru wyborczego ustępujący prezydent krzyczał o fali nienawiści i nawoływał swoich zwolenników do przeciwstawienia się – wraz z nim, rzecz jasna – temu straszliwemu zalewowi. Co miał na myśli Bronisław Komorowski? Jakimi zagrożeniami straszył i czego oraz kogo usiłuje bronić?

Po pierwsze, nie wierzę, by kończąca kadencję głowa państwa mogła jeszcze być faktycznym liderem czegokolwiek. Komorowski jest symbolem klęski, obciachu, nieudacznictwa. Tylko szaleńcy chcieliby go na frontmana. To prawda, że sytuacja w Platformie coraz bardziej się komplikuje, ale ciągle są tam ludzie, którzy cenią swój polityczny żywot i nie złożą go na ręce polityka, który w pięć tygodni stracił to, co wydawało się nie do stracenia. Jeśli rzeczywiście Komorowski przejąłby teraz władzę w PO, to PiS może tylko zacierać ręce. Kończący kadencję prezydent byłby na pewno grabarzem swojej formacji, choćby nawet całe wieczory spędzał w programie 50-latka o nazwisku Wojewódzki. Prędzej Teresa Piotrowska stanie się charyzmatycznym przywódcą niż Komorowski poprowadzi Platformę do wyborczego zwycięstwa.

A teraz o samej przyczynie porażki. Zdaje się bowiem, iż  główny jej sprawca nie do końca zdaje sobie sprawę z tego, co się wydarzyło. Bronisław Komorowski to uosobienie okrągłostołowej Polski. Ale tej prawdziwie okrągłostołowej – rodem z Magdalenki. Polski z fasadą demokracji, podzielonej między bezpieczniackie grupy interesów, blokującej awans społeczny, możliwości rozwoju ludziom nie z układu i w końcu kontrolowanej przez środowisko komunistycznych służb i dokooptowaną do niego grupę uwiarygadniającą. Komorowski podczas całej kampanii mówił o „złotym wieku”. Owszem, ostatnie lata to fantastyczny czas dla beneficjentów Magdalenki. Wystarczy przekartkować oba tomy „Resortowych dzieci”, by przyznać rację kończącemu kadencję prezydentowi. Dzisiejsza Polska to kraj zaprojektowany przez Jaruzelskiego i Kiszczaka. Państwo całkowitej bezkarności komunistycznej bezpieki, w którym tzw. zwykły człowiek może co najwyżej starać się wyszarpywać to, co w normalnych, czyli uczciwych warunkach by się mu należało.

Jeśli dzisiaj politycy PO są zdziwieni zwycięstwem wyborczym Andrzeja Dudy, to przede wszystkim zszokowała ich utrata kontroli nad społeczeństwem. Oni nie uwierzyli we własną propagandę, nie myśleli, że w Polsce żyje się świetnie. Uwierzyli, iż są w stanie wszystko zakłamać i zmanipulować, byli przekonani, że nadal mają kontrolę nad większością Polaków. To przecież główny przekaz z taśm prawdy – wszyscy nagrani widzą patologie, ale każdy coś na nich ugrywa.

W tym momencie warto podkreślić nieocenioną rolę ruchów obywatelskich, które od lat prowadzą tytaniczną pracę neutralizowania manipulacji. Teraz w końcu mogą poczuć satysfakcję, bo efektem ich działań jest zwycięstwo Andrzeja Dudy. Szczególny ukłon należy się klubom „Gazety Polskiej”. A dla środowiska ustępującego prezydenta nie ma dobrych wieści. Rzeczywistość rodem z Magdalenki strzela w szwach. I będzie coraz gorzej, bo najbliższe wybory odbędą się w okolicznościach szczególnie łaskawych dla opozycji. Prezydent Andrzej Duda będzie na początku urzędowania, to w naturalny sposób tonuje krytyczne oceny – obywatele dadzą mu szansę i w jakimś stopniu skorzysta z tej przychylności również jego formacja polityczna. Obóz magdalenkowy już nie odzyska zdolności manipulacyjnych – to paliwo jest na wyczerpaniu, bo do gry weszło nowe pokolenie Polaków, nieukształtowane w czasach dyktatu „GW”. Niewrażliwe na pouczania dyżurnych autorytetów, ale czułe na oszustwa. Gdyby nie lata szczelnego prorządowego frontu medialnego, przemeblowanie polskiej sceny politycznej nastąpiłoby znacznie wcześniej. Zwycięstwo prezydenta Andrzeja Dudy to początek powrotu do zmian, które rozpoczęły się w 2005 r., ale zostały przerwane. Jest szansa na zerwanie z państwem dogadanym w Magdalence.

 



Źródło: Gazeta Polska

Katarzyna Gójska-Hejke