Sprawdź gdzie kupisz Gazetę Polską oraz Gazetę Polską Codziennie Lista miejsc »

TYLKO U NAS słynny polski jazzman mówi, dlaczego poparł Andrzeja Dudę

Rządzący nami od 2007 r. oszukują cały naród w kwestii marzeń, idei i pryncypiów. Po zamachu smoleńskim straciłem wszelkie złudzenia. Smoleńsk pokazał, kto jest kim, zdarł wszystkie maski.

Mati377 oca
Mati377 oca
Rządzący nami od 2007 r. oszukują cały naród w kwestii marzeń, idei i pryncypiów. Po zamachu smoleńskim straciłem wszelkie złudzenia. Smoleńsk pokazał, kto jest kim, zdarł wszystkie maski. Ktoś, kto tego nie zauważa, jest albo głupi, albo ślepy, albo jest konformistą - mówi portalowi Niezalezna.pl słynny polski saksofonista jazzowy Piotr Baron.

Wielu przedstawicieli środowiska jazzowego „po cichu” wspiera opozycję, niewielu artystów zgodziło się to jednak zrobić publicznie. Dlaczego zdecydował się Pan poprzeć w najbliższych wyborach Andrzeja Dudę?

Wszyscy muzycy są wyczuleni na fałsz i ta specyficzna cecha sprawia, że trudniej nas oszukać. Rządzący nami od 2007 r. oszukują cały naród w kwestii marzeń, idei i pryncypiów. Do roku 2009 byłem we władzach regionu dolnośląskiego Platformy Obywatelskiej. W 2009 r. okazało się, że najważniejsze dla mnie hasła programowe z 2007 r. (jednomandatowe okręgi, podatek liniowy, odchudzenie administracji) były kłamstwem, kiełbasą wyborczą. A po zamachu smoleńskim straciłem wszelkie złudzenia. Smoleńsk pokazał, kto jest kim, zdarł wszystkie maski. Ktoś, kto tego nie zauważa, jest albo głupi, albo ślepy, albo jest konformistą. Jeżeli chodzi o środowisko muzyczne, to rzeczywiście coś się ruszyło, koledzy zaczynają się ujawniać, niektórzy nawet kandydują! Bardzo mnie cieszy, gdy widzę, że któryś z moich kolegów odważnie opowiada się publicznie za którymkolwiek kandydatem. Budujące, że artyści przestali ograniczać swoje obywatelskie zaangażowanie do narzekania przy piwie, szczególnie kiedy obecna sytuacja mocno uderza właśnie w środowisko artystyczne.

Na czym konkretnie polega to zagrożenie?
Przestaliśmy się czuć wolni, a to jest niezbędny warunek pracy każdego artysty. Wolni od (niekiedy terminalnych) trosk przetrwania, wolni od wyśmiania przez łże-elity, a artysta nie-wolny to już nie artysta, tylko artyzan (od staropolskiego słowa rzemieślnik). To jest zło wynikające z braku dobra. Nikt w Polsce nie opiekuje się planowo artystami niezależnymi. Natomiast promowanie przez państwo rzeczy, które są obraźliwe dla wszystkich, tak odbiorców jak twórców, to skandal. My, potomkowie wielkich Polaków, pozwalamy na promowanie czegoś, czego symbolem może być tytuł filmu „Polskie gówno”. To obraża mnie, pamięć moich przodków, ale także przyszłość moich dzieci i wnuków. Tutaj także zagrożeniem jest relatywistycznie mocowany na ślinę i sznurek brak prawdy. W Polsce brakuje po pierwsze świadomości, a po drugie pojednania, do którego może dojść tylko poprzez prawdę, wtedy dopiero coś się zmieni.

Muzyka jazzowa to muzyka wolności …
Tak, pisałem o tym obszernie w jednym z moich artykułów („Pragnienie uniwersalnej wolności w aspekcie ewolucji jazzu” w piśmie „Nauki Humanistyczne”). Muzyka nie opisuje rzeczywistości, jest zatem sztuką niesemantyczną, niewerbalną, słowem – całkowicie abstrakcyjną. Jazz w początkowym okresie procesu powstawania był muzyką ludzi, których jedynym marzeniem i celem była wolność. Wolność od niewolnictwa, później od bestialskiej segregacji rasowej, w końcu od pogardy ignorantów. W powojennej Polsce elementem warunkującym zachowania i uczynki artystów dokonujących wyboru jazzu, a nie innej formy sztuki jako swojego sposobu reakcji na zastany świat, był „falujący” sowiecki reżim okupacyjny w PRL. „Falujący” oznacza tu niejednoznaczny stosunek władz okupacyjnych do “zagadnienia jazz”, niejednoznaczny z przyczyn takich jak wydarzenia polityczne w Polsce i na świecie (np. śmierć Józefa Stalina), oraz takich jak czynnik ludzki, osobowy (osobniczy gust dygnitarza niejednokrotnie decydował o represjach bądź też ich braku). Ponieważ jazz jest najbardziej abstrakcyjną z muzyk – albowiem powstaje ad hoc, czyli jest wyimprowizowywany w obecności słuchacza – wolność wypowiedzi artystycznej jest warunkiem powodzenia całego aktu twórczego. To istota jazzowego bytu, natura jazzowej rzeczy. Stąd towarzyszący jazzowi od jego zarania zawsze inny sposób noszenia się jazzmanów, ich specyficzne zachowanie i niezrozumiała często dla obcych “gadka”. Stąd wniosek, że jazzmani są niejako stworzeni do obrony wolności, tylko – niestety – nie zawsze zdają sobie z tego sprawę. Mam wielką nadzieję, że wolność tchnąca z każdej polskiej jazzowej nuty będzie miała wpływ na dobre i uczciwe wybory tych, którzy te nuty uwalniają!




 

 



Źródło: niezalezna.pl

Magdalena Piejko