10 wtop „czystej wody”, czyli rok z nielegalną TVP » Czytaj więcej w GP!

Przez lata wmawiano nam, że to co Polskie jest gorsze i w to uwierzyliśmy. Pora to zmienić

Mamy skłonność do twierdzenia, że co jest Polskie to jest gorsze – wmawiano nam to tyle lat, że w końcu sami w to uwierzyliśmy.

Filip Błażejowski/Gazeta Polska
Filip Błażejowski/Gazeta Polska
Mamy skłonność do twierdzenia, że co jest Polskie to jest gorsze – wmawiano nam to tyle lat, że w końcu sami w to uwierzyliśmy. Ostatnio słyszeliśmy nawet stwierdzenia: „Nie ufaj Polakowi na emigracji”. Tymczasem to, że wyjechaliśmy o niczym nie przesądza, przeciwnie patrząc z tej perspektywy łatwiej jest dostrzec patologię, która niszczy naszą ojczyznę - z Grzegorzem Zatorskim i Andrzejem Tralą, emigrantami z Dublina, założycielami organizacji „Discover Poland” („Odkryj Polskę”) zajmującej się promowaniem Polski w Irlandii rozmawia Magdalena Piejko.

Skąd się wziął pomysł stworzenia organizacji, która promowałaby Polskę, właśnie u was którzy zdecydowaliście się osiedlić poza jej granicami?
Grzegorz: To, że wyjechaliśmy o niczym nie przesądza, przeciwnie patrząc z tej perspektywy łatwiej jest dostrzec patologię, która niszczy naszą ojczyznę. Dodatkowo dochodzi tęsknota ...
Andrzej: Tu nie chodzi tylko o tęsknotę. Po jakimś czasie zauważasz że Polska ma niesamowitą wartość zarówno dla Ciebie samego, zaczyna się też widzieć jak ogromnie dużo Polacy wnieśli do historii, kultury i nauki całego kontynentu. Po jakimś czasie postanowiliśmy, że to właśnie my powinniśmy pokazać ludziom kim jesteśmy, pokazać Europie czym był ogromny hart ducha Polaków, pokazać nasz dorobek kulturalno-cywilizacyjny etc. Działamy już od ponad roku.
Grzegorz: W zeszłym roku postanowiliśmy w szczególny sposób uczcić rocznicę urodzin świętego Jana Pawła II ( nasza koleżanka przygotowała z tej okazji spektakl muzyczny), 70-lecie Powstania Warszawskiego (dublińską wystawę współorganizowało Muzeum Powstania Warszawskiego) oraz 100-lecie wybuchu I Wojny Światowej. Chcemy, razem z Polonią, którą skupiamy wokół tych projektów stworzyć nową jakość w mówieniu o często szeroko pomijanych w szkołach czy debacie publicznej, faktach z naszej najnowszej historii z których możemy być dumni, takich jak np. historie Żołnierzy Wyklętych.

Chcecie spełnić taką rolę w Polsce, jaką spełniali irlandzcy emigranci z USA?
Andrzej: Historia tych ludzi jest dla nas świetnym wzorem. Zwróć uwagę na to, że w dużym stopniu to Irlandczycy i Polacy budowali Amerykę. Minęło 300 lat i co? Irlandczycy mieli w USA swoich prezydentów, senatorów, całe bogate klany i familie, które były i są kolumnami tego państwa a Polacy? Polacy mają pomnik Katynia w New Jersey i dobre frekwencje na spotkaniach z Tomkiem Sakiewiczem. Oczywiście pozwalam sobie na generalizowanie, bo moja wiedza jest zbyt skromna, aby się pokusić o rzetelniejszą analizę, ale dysonans jest dla nas widoczny gołym okiem. Niech wzorem będą dwie sprawy. Emigranci Irlandzcy w ogromnej mierze przyczynili się do odzyskania przez nią niepodległości. Istotnie wpłynęli na rozwój irlandzkiego przemysłu i biznesu. Drugą sprawą jest przemysł i biznes, Irlandczycy dzięki swojej emigracji nie tylko sprowadzili ¾ wielkich amerykańskich firm do swojego kraju jak np. HP czy Intel, ale oni już są o krok dalej; ten biznes dzięki inwestycjom zza wielkiej wody, teraz tam odgrywa znaczącą rolę, zwracając Amerykanom te inwestycje, np. Kerry Group. My powinniśmy robić dokładnie to samo. Za jakieś 5 lat podążając ich wzorem powinniśmy mieć w Warszawie pierwsze biura irlandzkich i co za tym idzie amerykańskich firm ściągniętych przez nas do Polski.
Grzegorz: Nie chodzi o bezmyślne kopiowanie tego, co ktoś inny robi, chodzi o to, żeby nauczyć się czegoś od lepszych i bardziej doświadczonych. Dotyczy to nie tyle działalności pro obywatelskiej, ale również biznesowej (najlepiej przez tzw. benchmarking polegający na analizie  porównawczej w dziedzinie funkcjonowania firm) czy politycznej. Indie do 2000 roku nie miały żadnych oficjalnych kontaktów ze swoją emigracją. Teraz to się zmienia i dzięki współpracy z emigrantami Hindusi coraz lepiej radzą sobie ze swoją patologiczną biurokracją.



Irlandia dba o swoją markę, ? Przecież jej krajobraz, podobnie jak innych europejskich państw zdominowały raczej niemieckie sieci takie jak Lidl czy Aldi…
Grzegorz: Dbanie o swoją markę jest normalne dla większości krajów – szczególne w świecie polityki i biznesu. Nie potrafię pojąć skąd u naszych polityków, czy u nas samych tak wielki antypolonizm… Niestety, mamy skłonność do tego, że co jest Polskie to jest gorsze – wmawiano nam to tyle lat, że w końcu sami w to uwierzyliśmy i sami to dalej powtarzamy. Ostatnio usłyszałem od znajomej stwierdzenie „Nie ufaj Polakowi na emigracji” – oczywiście, jest dużo nieuczciwych ludzi, ale Polakami jesteśmy my wszyscy i szerząc taką propagandę dochodzimy do absurdu. Powinniśmy nauczyć się współpracować, żeby takie „oczywistości” wyeliminować. U Irlandczyków widać mocne przywiązanie do swojej ojczyzny i jest to zupełnie normalne i naturalne – dla nas również. Głęboko w sercach kochamy Polskę i chcemy, żeby było w niej dobrze. Niepotrzebnie utożsamiamy Polskę z politykami, z których ogromna większość nie jest zainteresowana dobrem wspólnym.
Andrzej: W mojej opinii Irlandczycy swoją renomę czerpią z tego że są w przeważającej części w porządku ludźmi, mają dystans do siebie i otoczenia ale również pewne pozytywne cechy, które sprawiają że są oni akceptowani i budzą sympatię w większości środowisk w których się pojawiają. I to właśnie w tym aspekcie są oni dla mnie wzorem do naśladowania, jak wierzysz że się uda i nie bierzesz wszystkiego na klatę to dojdziesz do upragnionego celu. Zauważ że do Irlandii zjeżdżają turyści zewsząd, głównie jak to się mówi „for a bit of craic’’ czyli nie dla architektury, muzeów, teatrów itd, tylko dla samej atmosfery, zabawy, muzyki na żywo w pubach i doświadczenia tej swawolnej, irlandzkiej radości. Podróżując spotykam inne nacje i na wieść o tym że mieszkam w Dublinie oni z niekrytą radością wspominają jak to byli sami i z jakimś Paddym pili whiskey do zamknięcia lokalu i świetnie się bawili. Więc jeżeli budowanie marki to sztuka beztroskiej, pijackiej zabawy z ludźmi, to Polacy mają potencjał zdeklasować Irlandczyków (śmiech)
Warto też podkreślić, że zarówno Lidl jak i Aldi na każdym kroku podkreślają i trąbią o tym że ich produkty są lokalnie produkowane. Jak wejdziesz do sklepów obu sieci od razu dostrzeżesz hasła „Love Ireland. Love Aldi.’’, „Produced in Ireland” i tym, poza niskimi cenami wygrały swoją popularność. W czasach „prosperity” dla ludzi mieszkających na zielonej wyspie pieniądze nie stanowiły problemu, niemal każdego stać było na bardzo wiele – problemy zaczęły się gdy przyszedł kryzys – wówczas tańsze sklepy właśnie jak Lidl czy Aldi, przeżywały swój rozkwit, bo są po prostu tanie. Np. w firmie, w której pracuję głównymi klientami są właśnie Lidl i Aldi – jeszcze kilka lat temu były to właśnie sklepy irlandzkie.
Grzegorz: Jednak widać, że przez nich upadają małe osiedlowe sklepiki, czy większe irlandzkie markety – które nie są w stanie zaproponować tak niskich cen, jak międzynarodowe koncerny.  W Dublinie małe osiedlowe sklepiki to naprawdę rzadkość.

ZOBACZ FILM: Wywiad z Discover Poland (Grzegorz Zatorski i Andrzej Trala) - Wystawa w Dublinie (Irlandia)


ZOBACZ FILM:

 



Źródło: niezalezna.pl

Magdalena Piejko