Koalicja nie dopuściła do przedstawienia przez rząd informacji na temat sytuacji w górnictwie. Machina ruszyła i władza nie ma zamiaru bawić się w demokratyczne subtelności. By było szybciej i by nie trzeba było żadnych konsultacji, projekt ustawy zakładający likwidację kopalń wprowadzony został do Sejmu jako projekt poselski.
Wczoraj odbyło się pierwsze czytanie, a już w czwartek wieczorem ustawa ma zostać przyjęta przez Sejm. W przyszłym tygodniu zaplanowano nadzwyczajne posiedzenie Senatu. Izba, bez wnoszenia jakichkolwiek poprawek, ma ustawę przegłosować tak, aby mogła ona powędrować prosto do podpisu prezydenta. Z tego kalendarza widać nie tylko gorączkowy pośpiech, ale i to, że rząd nie ma zamiaru z nikim negocjować. To jest – mówiąc kolokwialnie – działanie na rympał. Dwunastogodzinne rozmowy Ewy Kopacz z przedstawicielami związków były tylko pozorem negocjacji – zresztą jeden z uczestników rozmów po wyjściu stwierdził, że nie rozumie, po co tak długo był na spotkaniu, z którego nic nie wynika. Górnicy wciąż jednak się łudzą, chcą przedstawiać kolejne ratunkowe pomysły, ale to na nic. Rząd nie ma dobrej woli. Przydałyby się raczej taczki niż starania o próby porozumienia.
Źródło: Gazeta Polska Codziennie
Joanna Lichocka