10 wtop „czystej wody”, czyli rok z nielegalną TVP » Czytaj więcej w GP!

„Niezależna” prokuratura zamyka usta Sumlińskiemu! Jutro przesłuchanie Komorowskiego

Prokuratura zamyka usta dziennikarzowi. Wojciech Sumliński na krótko przed przesłuchaniem Bronisława Komorowskiego został wezwany do Prokuratury Apelacyjnej w Warszawie.

Tomasz Hamrat/Gazeta Polska
Tomasz Hamrat/Gazeta Polska
Prokuratura zamyka usta dziennikarzowi. Wojciech Sumliński na krótko przed przesłuchaniem Bronisława Komorowskiego został wezwany do Prokuratury Apelacyjnej w Warszawie. Tam pouczono go, o co nie wolno mu zapytać się prezydenta w związku z aferą marszałkową.

- Grożono mi procesem, jeśli odważę się zapytać prezydenta o kwestie kluczowe w procesie. Mogę zapytać prezydenta, tylko o to, jak się nazywa. Mimo tego nie zamierzam odstąpić od pytań, które są najistotniejsze w tym procesie - mówi Codziennej Sumliński.

Według dziennikarza prokuratura zagroziła, że pytanie Komorowskiego o kluczowe dla procesu kwestie będzie się wiązało ze złamaniem tajemnicy państwowej, za co grozić będzie dziennikarzowi do 5 lat więzienia.

- Przed przesłuchaniem prezydenta kolportowane są w mediach nieprawdziwe informacje, jakoby to prokuratura chciała jego przesłuchania. Prokuratura zgłosiła prezydenta na świadka równolegle z moim wnioskiem w 2008 r. ale potem wycofywała się. Później robiła wszystko żeby do zadania niewygodnych pytań prezydentowi nie doszło - dodaje Sumliński.

Jutro o godzinie 10.00 odbędzie się przesłuchanie. Jej okoliczności będą jednak nietypowe, bo nie odbędzie się w gmachu sądu. Sędzia Stanisław Zdun podał, że na wniosek Komorowskiego przeprowadzona zostanie w... Kancelarii Prezydenta! Rzekomo ze względów bezpieczeństwa.

W tej sprawie zeznawał Paweł Graś. - Nie pamiętam, nie wiem, nie chcę kłamać, bo nie pamiętam – takich najczęściej odpowiedzi udzielał obecny rzecznik rządu Paweł Graś 19 grudnia 2013 r. na rozprawie w procesie dziennikarza Wojciecha Sumlińskiego. Tymczasem jego zeznania, jakie złożył w prokuraturze w 2008 r., pogrążyły Bronisława Komorowskiego, który przedstawił zupełnie inną niż Graś wersję zdarzeń. (CZYTAJ WIĘCEJ)

Afera marszałkowa zaczęła się jesienią 2007 r. od wizyty płk. Leszka Tobiasza w gabinecie ówczesnego marszałka sejmu Bronisława Komorowskiego. Kilka miesięcy później okazało się, że płk Leszek Tobiasz nagrywał swoich rozmówców – część nagrań z afery marszałkowej trafiła do Prokuratury Apelacyjnej w Warszawie. (CZYTAJ WIĘCEJ)

Ostatecznie okazało się, że wszczęte śledztwo było prowokacją wymierzoną w Komisję Weryfikacyjną i jej szefa Antoniego Macierewicza, a w związku z rzekomą korupcją oskarżono dziennikarza Wojciecha Sumlińskiego i pułkownika byłych WSI Aleksandra L., który dobrowolnie poddał się karze.
 

AKTUALIZACJA

Po dwóch dniach otrzymaliśmy odpowiedź z prokuratury. Prokuratura Apelacyjna w Warszawie zaprzecza, że spotkanie z Wojciechem Sumlińskim dotyczyło przesłuchania Bronisława Komorowskiego. Przytaczamy fragment odpowiedzi:


W odpowiedzi na Pańskie pytania zawarte w korespondencji e-mail z dnia 17 grudnia 2014r. informuję, że obecność Pana Wojciecha S.  w Prokuraturze Apelacyjnej  w Warszawie w dn. 12.12.2014r. nie dotyczyła przebiegu procesu, który toczy się przeciwko niemu oraz Aleksandrowi L.
 
Nie pozostawała w jakimkolwiek związku z  czynnością przesłuchania w charakterze świadka Prezydenta RP Pana Bronisława Komorowskiego.
 
Wezwanie w/w do Prokuratury Apelacyjnej w Warszawie spowodowane było wyłącznie koniecznością zapoznania Wojciecha S.  z postanowieniem w przedmiocie dowodów rzeczowych, na które przysługuje mu  zażalenie, a które nie mogło być doręczone z uwagi na niejawny charakter decyzji.

Nadmienić tu należy, że postanowienie to zostało wydane w innym aniżeli wyżej wskazane postępowanie karne, które zakończyło się merytorycznie w Prokuraturze (sprawa  o sygn. Ap V Ds. 109/14, poprzednio Ap V Ds. 140/09 -wyłączona z postępowania o sygn. Ap V Ds. 17/09). 

Czynność zapoznania Pana Wojciecha S. z wydaną , niejawną decyzją incydentalną została przeprowadzona przez urzędnika Kancelarii Tajnej tut. jednostki organizacyjnej prokuratury.

Po udostępnieniu w/wym. decyzji procesowej nie przeprowadzono  z  Wojciechem S.  żadnych czynności, a tym bardziej rozmów. Przy czynności nie byli obecni prokuratorzy. Wojciech S. nie zgłaszał żadnych zastrzeżeń co do przebiegu czynności zapoznania z decyzją .

Zatem, w przedstawionych powyżej okolicznościach, stwierdzenie jakoby Prokuratura w jakikolwiek sposób ograniczała Panu Wojciechowi S.  prawo do obrony mija się z prawdą , a w kontekście Pańskiego pytania byłoby oczywiście działaniem bezprawnym, które jednak faktycznie nie wystąpiło, a tym bardziej nie było udziałem żadnego z pracowników tut. Prokuratury.


W cytowanej odpowiedzi pomijamy uwagi prokuratura na temat sposobu zadawania pytań śledczym...

 



Źródło: niezalezna.pl

pk,Maciej Marosz