Lech Kaczyński miał rację, gdy ostrzegał Donalda Tuska przed powołaniem Radka Sikorskiego na szefa MSZ-etu. Uzasadnienie tego protestu jest ściśle tajne, jednak w mediach pojawiały się informacje o zaskakującym zaangażowaniu Sikorskiego w obronę żywotnych interesów naszych wschodnich sąsiadów. Ale tajne informacje nie są konieczne, by przyznawać rację śp. prezydentowi. Na taśmach prawdy PO zarejestrowane zostały słowa ówczesnego szefa MSZ-etu, oddające jego sposób myślenia. Mówił, że „polsko-amerykański sojusz jest nic niewart” i dodał kilka wulgarnych określeń na jego temat. Teraz swoim wywiadem realizuje kilka celów aktualnej polityki Rosji wobec Polski. Po pierwsze świat dowiedział się o tym, że Polska uczestniczyła w rozmowach o rozbiorze Ukrainy i że nie nagłośniła propozycji Putina. Po drugie – informacja ta musi położyć się cieniem na stosunkach polsko ukraińskich, utrudnia też nam uczestniczenie w jakichkolwiek rozmowach o Ukrainie – przestaliśmy być wiarygodni. Wreszcie Kreml może mieć satysfakcję, że w odwecie za wydalanie agentury GRU Warszawa dostaje kopniaka. No i – last but not least – przyszły szef RE zostaje zdyscyplinowany informacją: Kreml ma notatki i nagrania. Czyż Sikorski nie jest skuteczny?
Źródło: Gazeta Polska Codziennie
Joanna Lichocka