Ksiądz Stefan Wylężek – rektor Polskiej Misji Katolickiej w Wielkiej Brytanii –
za wszelką cenę chce „uchronić” swoje owieczki od kazań ks. Stanisława Małkowskiego. Powołując się na zakaz nałożony na niego jeszcze z czasu stanu wojennego, poinformował organizatorów spotkań z księdzem, że może on zostać zaproszony do Anglii, jednak bez prawa do odprawiania mszy św. i głoszenia kazań. Przyjaciel błogosławionego ks. Jerzego Popiełuszki nigdy nie miał łatwo. Kierując się poleceniem Jezusa Chrystusa:
„Niech wasza mowa będzie: tak, tak; nie, nie”, podpadł już w czasach PRL. Nie idzie jednak drogą ks. Lemańskiego i zachowuje posłuszeństwo wobec kościelnej hierarchii, dlatego nie ma co liczyć na uwagę „przyjaciół” Kościoła z TVN-ów i „Gazet Wyborczych”. Mam jednak pytanie do jego przełożonych:
dlaczego do dziś publicznie i jednoznacznie ojcowie nie powiedzą, że ciążący na ks. Stanisławie Małkowskim od lat 80. zakaz głoszenia homilii dotyczy jedynie obszaru diecezji warszawskiej? Przez brak takiego wyraźnego komunikatu ks. Małkowski w ten weekend zostanie przyjęty tak, jakby Londyn był stolicą PRL.
Źródło: Gazeta Polska Codziennie
Samuel Pereira