Wiek temu zaczęła się największa do tamtych czasów i najkrwawsza wojna nazwana później światową. Ogarnęła bowiem dziesiątki państw. Po I wojnie światowej wydawało się, że ludzkość już nigdy nie zaryzykuje tak strasznej awantury. Zaledwie 20 lat później świat dotknęła jeszcze bardziej krwawa wojna. Jednym z jej najbardziej dramatycznych akordów było Powstanie Warszawskie, którego 70. rocznicę wybuchu właśnie obchodzimy.
O ile swoistym epilogiem I wojny była zwycięska bitwa nad Wisłą, o tyle epilogiem drugiej była klęska powstania. Obydwa zrywy politycznie były skierowane przeciwko ekspansji Moskwy. Niestety, nasi ojcowie mieli mniej szczęścia niż dziadowie, którzy pobili bolszewików. O rezultacie wcale jednak nie decydowało zaangażowanie żołnierzy ani nawet rozkład sił walczących stron, lecz decyzje geopolityczne. Po I wojnie większość świata zachodniego wolała cywilizowaną Polskę niż bolszewicką Rosję. W czasie II wojny Zachód beznamiętnie realizował plany Stalina.
Dzisiaj świat znowu stoi w obliczu potężnej awantury. Jednak rozkład sił jest bardzo nierówny. Po jednej stronie Rosja, po drugiej, wprawdzie bardzo leniwe i kunktatorskie, potęgi Zachodu. Do nich doszła waleczna Ukraina, która wyrwała jedną czwartą rosyjskiego potencjału
. Czy moskiewski watażka zaryzykuje wojnę, by ratować resztki swojego imperium? Zaryzykuje, ale tylko wtedy, gdy będzie miał pewność, że świat nie pomoże Ukrainie. W przeciwnym razie nawet najbliższe otoczenie Putina będzie wolało wykopać go ze stołka, niż ryzykować utratę wszystkiego, co ma. Pokój można więc ocalić, wykazując maksymalną determinację i rozstrzygając obecny konflikt na Ukrainie. Potem cena będzie o wiele większa.
PS
Serdecznie zapraszamy na doroczne spotkanie z redaktorem naczelnym „Gazety Polskiej” nad morzem koło Karwi poświęcone sytuacji w Polsce po aferze taśmowej i konfliktowi na Ukrainie. Po spotkaniu koncert Pawła Piekarczyka.
4 sierpnia, godz. 19:30, Karwińskie Błoto II, wejście nr 1.
Źródło: Gazeta Polska
Tomasz Sakiewicz