Rosyjskie samoloty naruszają powietrzną granicę z Polską, a także z innymi państwami NATO, wlatując bez zezwolenia na teren Sojuszu - pisze najnowsza "Gazeta Polska". W ciągu kilku dni Dowództwo Operacyjne Rodzajów Sił Zbrojnych zmieniło stanowisko dotyczące tych informacji. Na stronie MON pojawiło się oświadczenie, w którym czytamy, że zawarte w tekście informacje, ws. naruszania polskiej granicy przez rosyjskie samoloty, „są całkowicie nieprawdziwe”.
Okładkowym tekstem najnowszego wydania tygodnika „Gazeta Polska” jest artykuł Doroty Kani „
Rajdy rosyjskich samolotów nad Polską”. Autorka pisze w nim, że „
od kilku lat rosyjskie samoloty naruszają powietrzną granicę z Polską, a także z innymi państwami NATO, wlatując bez zezwolenia na teren Sojuszu. Incydenty te są odnotowane w polskim Centrum Operacji Powietrznych, jednak brak jest zdecydowanych reakcji ze strony naszych władz. „Gazeta Polska” ustaliła, że szarże rosyjskich maszyn w głąb naszego kraju sięgają kilkudziesięciu kilometrów”.
Na tekst dziś zareagowało Ministerstwo Obrony Narodowej.
„
W związku z dzisiejszą publikacją w „Gazecie Polskiej” „Rajdy rosyjskich samolotów nad Polską” autorstwa red. Doroty Kani, Dowództwo Operacyjne Rodzajów Sił Zbrojnych informuje, że zawarte tam informacje o tym, że „(…) szarże rosyjskich maszyn w głąb naszego kraju sięgają kilkudziesięciu kilometrów” są całkowicie nieprawdziwe” – napisał w oświadczeniu opublikowanym na stronie MON mjr Marek Pietrzak, zastępca rzecznika prasowego Dowództwa Operacyjnego Rodzajów Sił Zbrojnych.
Choć reakcja MON na artykuł Doroty Kani była szybka, to słowa Marka Pietrzaka zaskakują – wcześniej jakiekolwiek informacje dot. naruszenia polskich granic przez obce samoloty były według niego… „zastrzeżone”.
Przy powstawaniu tekstu autorka zwróciła się do Dowództwa Operacyjnego RSZ z zapytaniem, ile razy od początku 2013 r. została naruszona nasza granica, w jaki sposób i na jakim obszarze doszło do jej naruszenia, czy zidentyfikowano samoloty oraz państwa, do których one należały, oraz czy ustalono cel naruszenia naszej granicy. Wtedy Pietrzak był wyjątkowo powściągliwy i zaprzeczył informacjom "Gazety Polskiej". –
Te informacje są danymi zastrzeżonymi i niestety nie możemy ich udostępnić – stwierdził wtedy.
Skąd zatem teraz taka zdecydowana reakcja? Dlaczego Pietrzak nie mógł powiedzieć wtedy tego, co napisał dziś?
Źródło: niezalezna.pl,Gazeta Polska,mon.gov.pl
Paweł Krajewski