Na tle rozważań o tym, kto może być organizatorem afery taśmowej – WSI, ludzie prezydenta, którzy wykorzystali WSI, Rosjanie, którzy wykorzystali ludzi prezydenta, a wreszcie Amerykanie, którzy przejęli aktywa rosyjskie, by nasze kondominium wysadzić w powietrze – umyka nam jeszcze jedna oczywista możliwość:
spisek kelnerów. Występują oni w tej aferze, nawet kiedy nie ma tam ludzi WSI, Bronka, ruskich czy amerykańskich agentów. To kelnerzy napatrzyli się na elity III RP i postanowili całą tę hołotę pogonić. Pamiętamy z kabaretu Dudek określenie:
„Zachowujesz się pan jak kelner”. Było to tak obraźliwe, że autor tego powiedzenia dostał łomot od hydraulika.
I dzisiaj trafiają się niekulturalni kelnerzy, może też nieuczciwi. Jednak daleko im do zachowania rządzących. Czy słyszeli państwo, by kelnerzy mówili coś w czasie kuluarowych negocjacji o robieniu laski, murzynowie, przedłużaniu penisa? A może któryś z kelnerów przepuścił państwowe pieniądze na wódkę i ogony wołowe, by potem tłumaczyć, że było to wyłącznie prywatne spotkanie? O nie, takich hipokrytów tam Państwo nie znajdą. Za to zmysłu obserwacji im nie brakuje.
Postanowili więc zrobić rewolucję, pokazując światu to, co widzą na co dzień. Nie wszystko ukazali, k…two trafia się wszędzie, szczególnie po wódce, i etyka kelnera nie pozwala na wrabianie klienta, który zrobił skok w bok albo się mocno zabawił. Co innego, kiedy klient świetnie bawi się własnym państwem.
Tego w menu nie było, a zasady deontologii pracy restauratora też nie chronią klienta przed każdym zachowaniem. Co zrobić, kiedy jeden gość postanowi okraść drugiego albo, nie daj Bóg, poderżnąć mu gardło? Trzeba dzwonić na policję.
Ale co zrobić, kiedy szef wszystkich policji razem z szefem banku centralnego postanawiają porządzić się naszymi pieniędzmi, by poderżnąć gardło opozycji? Kelnerzy poszli tam, gdzie mogli, do prasy i opinii publicznej. Logiczne i spójne. Ja bym tak tego zupełnie nie wykluczał.
Tak czy inaczej, rękami kelnerów dokona się zagłada III RP.
Po każdej rewolucji pozostają charakterystyczne pamiątki. Zapewne biorąc pod uwagę specyfikę wydarzenia, będą to nazwy potraw. Zamiast jelenia z rusztu – „Grillowany Rostowski”, naleśnik przedłużany bitą śmietaną – „Belka w Hausnerze”, parówka w cieście z ziemniakami – „Proza Sienkiewicza” i wreszcie sos z czarnej czekolady z wystruganą laską wanilii – „Pożegnanie Sikorskiego”, jako obowiązkowy deser przed zakończeniem posiłku.
Źródło: Gazeta Polska
Tomasz Sakiewicz