Prezydent Andrzej Duda zawetował tzw. ustawę incydentalną, ale politycy koalicji 13 grudnia zapowiadają, że i tak doprowadzą do sytuacji, w której to wybrane przez nich grono sędziów zadecyduje o ważności wyborów prezydenckich. – Powinniśmy być przygotowani na każdy wariant. Również taki, że spróbują w Polsce powtórzyć operację, która została przeprowadzona w Rumunii – alarmuje minister Beata Kempa, doradca prezydenta RP.
Prezydent Andrzej Duda zawetował tzw. ustawę incydentalną zakładającą, że o ważności najbliższych wyborów prezydenckich zadecyduje nie Izba Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych SN, jak było to dotychczas, a grupa piętnastu sędziów Sądu Najwyższego z najdłuższym stażem orzeczniczym w SN, w której znajdują się osoby powoływane jeszcze przez komunistyczną Radę Państwa.
Oznacza to, że projekt wróci teraz do Sejmu, który może odrzucić weto prezydenta większością 3/5 głosów w obecności co najmniej połowy ustawowej liczby posłów. W przypadku, gdy na sali plenarnej obecni byliby wszyscy parlamentarzyści, do odrzucenia prezydenckiego weta koalicja 13 grudnia potrzebowałaby 276 głosów.
Warto też przypomnieć, że z orzecznictwa Trybunału Konstytucyjnego, i to z czasów, gdy jego prezesem był Andrzej Rzepliński, a wcześniej Bohdan Zdziennicki, jasno wynika, iż zabronione jest wprowadzanie ważnych zmian w prawie wyborczym na sześć miesięcy przed wyborami.
Prezydenckie weto nie spodobało się przedstawicielom koalicji 13 grudnia, którzy grubiańsko zaatakowali Andrzeja Dudę za pośrednictwem mediów społecznościowych. Jednak część polityków wprost stwierdziła, że mimo sprzeciwu głowy państwa będą parli, aby to grono przez nich wskazane miało ostateczną decyzję ws. ważności wyborów. „Będę namawiać partnerów koalicyjnych do szukania innych sposobów uniknięcia kryzysu państwa” – zapewnił na platformie X Szymon Hołownia. – Znajdziemy takie rozwiązanie, które doprowadzi do tego, żeby decyzja całego SN była niepodważalna, niezależnie od tego, kto wygra wybory – powiedział Marcin Kierwiński w TVP Info. Z kolei prof. Marek Chmaj, prawnik kojarzony z obozem Donalda Tuska, w tej samej telewizji komentując sprawę ustawy incydentalnej, mówił, że „zawsze jest plan B”.
Komentarza ws. zapowiedzi polityków koalicji 13 grudnia i ich współpracowników udzieliła "GPC" Beata Kempa, doradca prezydenta RP.
– Rozpoczęły się procedury związane z Kodeksem wyborczym i wszelkie zmiany w tym okresie przedwyborczym są absolutnie wykluczone. Pan Kierwiński powinien skupić się na pomocy powodzianom, bo są ludzie, którzy jej bardzo potrzebują, i zdaje się, że właśnie do takiej misji został powołany. Niestety obawiam się, że obecna koalicja rządząca zdolna jest do wszystkiego. Bezprawne decyzje poszczególnych ministrów, więźniowie polityczni, ataki na opozycję sugerują, iż ta ekipa czuje się tak bezkarna, że powinniśmy być przygotowani na każdy wariant. Również taki, że spróbują w Polsce powtórzyć operację, która została przeprowadzona w Rumunii, gdzie pierwszą turę wyborów wygrał kandydat spoza lewicowo-liberalnego establishmentu, ale wybory unieważniono, a teraz uniemożliwia mu się ponowne kandydowanie. Bardzo ważne jest uczulanie społeczeństwa na te kwestie i angażowanie się w takie inicjatywy jak Ruch Ochrony Wyborów
– powiedziała minister Kempa.