Koniec 2024 roku odsłonił rozmaite patologie uśmiechniętej władzy. Mogliśmy przeczytać raport Rzecznika Praw Obywatelskich w sprawie nieprawidłowości związanych z zatrzymaniem ks. Olszewskiego i dwóch urzędniczek Ministerstwa Sprawiedliwości. Sfilmowana została też impreza, na której pracownicy medialni neoTVP, TVN, „Wyborczej” etc. wspólnie wlewali w siebie wódkę z politykami PO. W końcu – Bruksela przyklepała kilka skrajnie szkodliwych, z perspektywy Polski, ustaleń. Podsumowując więc mijający rok, należy stwierdzić, że uśmiechnięta władza okazała się wszystkim, co zarzucała partii Kaczyńskiego.
Pamiętają Państwo wycie rozmaitych autorytetów prawnych na pasku PO, samych polityków tej partii oraz zblatowanych z tym ugrupowaniem funkcjonariuszy medialnych? Polska PiS miała się zamieniać w przestrzeń bezprawia, gdzie trójpodział władzy nie istnieje. Krainą, gdzie prokuratura i sądy, na polityczne zawołanie, organizują, jak w PRL, pokazowe szopki, niszcząc polskie swobody obywatelskie, a nawet łamiąc prawa człowieka. Państwem, w którym wszelkie konstytucyjne bezpieczniki, ograniczające despotyczne projekty władzy, zostały zniszczone.
Jest to dokładny opis aktualnej sytuacji w Polsce. Trudno mieć co do tego jakiekolwiek wątpliwości po tym, jak upubliczniono raport Rzecznika Praw Obywatelskich. Stwierdził on przerażające nieprawidłowości, jeśli chodzi o sposób traktowania zarówno księdza Olszewskiego, jak i dwóch urzędniczek, zatrzymanych w sprawie Funduszu Sprawiedliwości. Warto tu od razu obalić pewien mit, którego do obrony swoich politycznych mocodawców używają funkcjonariusze medialni obecnej władzy. Otóż stwierdzają oni, że „nie wykazano tortur” (na przykład Szułdrzyński z „Rzeczpospolitej” napisał wręcz tekst, z którego wynikało, że powinniśmy za to dziękować Tuskowi, co chyba mówi wszystko o obecnej kondycji moralnej medialnych sługusów PO). To prawda, jednak sam RPO zaznacza, że kluczowe dowody w tej sprawie, jak nagrania, „zniknęły”. Zważywszy na to, że mieliśmy do czynienia z działaniem na zlecenie polityczne, możemy być pewni, dlaczego „wyparowały”. Jedno to jednak punktowe bezprawie, drugie to systematyczne niszczenie wymiaru sprawiedliwości.
Niezależnie bowiem od tego, co sądzimy o projektach zmian PiS-u, miały one formę reform, które były następnie procedowane w legalny, zgodny z zasadami parlamentaryzmu sposób. W wydaniu PO mamy do czynienia z czymś zupełnie odmiennym. Celową destrukcją, zniszczeniem wszelkich zasad, wprowadzeniem pełnego chaosu prawnego. Już nawet nie ma mowy o „legalności” bądź nie danych instytucji, lecz samych ich orzeczeń, w zależności od tego, na ile pasują władzy. Cel jest oczywisty – w tej przestrzeni nieoznaczoności zaczyna się liczyć tylko jedno: brutalna siła. Ta zaś jest po stronie uśmiechniętej Polski. To zaś, do jakiej brutalności jest w stanie się ona posunąć, pokazuje nie tylko casus ks. Olszewskiego i urzędniczek, lecz także pokazują to regularne wrzutki Bodnara o konieczności samokrytyki sędziów etc. Do opisywanych patologii dochodzi jeszcze jedna, czyli promowanie jako autorytetów prawnych ludzi skrajnie skompromitowanych. Przykładem jest obrona Tuska prok. Wrzosek. Nasz premier publicznie straszył dziennikarzy, którzy pisali o „wątpliwościach” dotyczących tej prawnik (chociaż lepszym określeniem byłoby „trolla Giertycha”). Sytuacja rodem z bantustanu, nie do pomyślenia za władzy PiS.
Kolejną kwestią, w której PO powtórzyła, jako swoje modus operacji, oskarżenia kierowane pod adresem PiS, jest stworzenie polityczno-medialnej oligarchii, która żeby utrzymać władzę, dzieli społeczeństwo, szerzy hejt i potęguje ksenofobię. Jest to nierozerwalnie związane z promocją chamstwa i skrajnego prymitywizmu w debacie publicznej. Znów, wiele można było i w tej materii zarzucić PiS-owi. Niemniej PO zrobiła rzecz zupełnie niesamowitą, jak na i tak niskie standardy III RP, bez precedensu, także jeśli chodzi o jej poprzednie rządy. Oparła swoją internetową propagandę na grupie powiązanych z sobą (wszystko wskazuje na to, że nadzorowanych przez Giertycha) farm trolli, których jedynym zadaniem jest hejt i brutalne ataki na każdego, kto ośmieli się „podskoczyć” tej władzy, ze szczególnym uwzględnieniem dziennikarzy. Mowa tu o grupie nazywanej zbiorczo Silnymi Razem, ściśle powiązanej z prowokatorami spod Pomnika Smoleńskiego. Sieć ta działa dokładnie tak, jak farmy putinowskich trolli. Co więcej, dostaje za to realne gratyfikacje w wymiarze symbolicznym. Niezależnie od tego, co sądzimy o telewizji publicznej za rządów PiS, nikt nie zrobiłby tam bohatera z kreatury, jaką jest Szczurek czy prowokator od „wieńca smoleńskiego”, którzy stali się gwiazdami neoTVP.
Co ciekawe, to zblatowanie władzy, trolli i mediów powoduje, że także politycy PO i dziennikarze na ich smyczy zaczynają się zachowywać jak internetowa patologia. Wystarczy przypomnieć obrzydliwe inwektywy Króla i Michnika kierowane wobec dziennikarzy Republiki po tym, jak nagrano wspólną popijawę członków władzy i ich pracowników medialnych. Jednym z najważniejszych narzędzi w arsenale hejtu opisywanych tu grup jest rasizm, rzecz, o którą środowiska liberalne tak lubią oskarżać prawicę. Okazuje się, że ksenofobia jest stałym elementem narracji uśmiechniętej władzy i jej trolli. Nie chodzi tu nawet o radykalny zwrot PO i jej mediów w sprawie granicy, to nawet dobrze, pomijając skrajną hipokryzję, że nie zdecydowali się zrealizować swoich planów o „wpuszczeniu wszystkich”. Mowa o nienawiści, jaką PO oraz jej media i grupy trolli podsycają wobec migrantów już u nas żyjących. Robią to w ramach bredni o „setkach tysięcy” nielegalnie wydanych wiz przez poprzednią władzę. W ten sposób ludzie normalnie u nas pracujący, często od lat, zostali napiętnowani jako „terroryści”, sprowadzeni przez PiS, realne zagrożenie dla Polaków.
Najbardziej jednak uderzające jest to, w jaki sposób Platforma i Tusk, w ciągu zaledwie roku, zdołali doprowadzić do międzynarodowego upadku Polski, o który przez tyle lat oskarżali PiS. Z silnego, znaczącego państwa, jednego z najważniejszych rozgrywających, jeśli chodzi na przykład o Ukrainę, staliśmy się pogardzanym podnóżkiem establishmentu Brukseli, z którym nikt się nie liczy. Do tego dochodzi, fatalna z perspektywy PO, zmiana władzy w USA. Okazuje się, że przywódcą naszego najważniejszego sojusznika i gwaranta bezpieczeństwa został człowiek, którego najważniejsi politycy PO po prostu regularnie obrażali, często niczym jacyś menele spod budki z piwem. Ciężko oszacować straty, jakie może z tego powodu ponieść Polska.
Zwłaszcza że już wcześniej nasze relacje z USA, od czasów rządów Tuska, nie układały się najlepiej, o czym świadczą kolejne wizyty Bidena i spotkania z przywódcami UE, na których nie było naszego premiera. Rzecz nie do pomyślenia póki ten, w teorii „izolowany”, PiS rządził.
Dodatkowo władza Tuska to ciąg porażek, jeśli chodzi o samą Unię Europejską, w której, przypomnijmy słowa naszego uśmiechniętego premiera, „nikt miał go nie ograć”. Jak groteskowo one brzmią, jeśli weźmie się pod uwagę wydarzenia związane z Mercosur, procedurą nadmiernego deficytu, Zielonym Ładem, paktem migracyjnym, nowymi regulacjami w sprawie unijnego budżetu etc. Co istotne, uśmiechnięta władza nie dostaje w zamian od Unii nawet symbolicznych gratyfikacji, tego, słynnego już, poklepywania po plecach przez ważniejszych, lub kolejnych orderów od rozmaitych instytucji europejskich. Jak widać, Bruksela uznała, że Polska i Polacy mają znać swoje miejsce w szeregu i nawet takie, summa summarum, nieistotne i puste gesty mogłyby w nich wzbudzić niewłaściwe przekonanie, że jednak coś znaczą.
Tego typu przykładów, gdy PO co do joty zrealizowało to, o co oskarżało PiS, można wymienić jeszcze mnóstwo. Wszystkie jednak pokazują jedno: jaki był prawdziwy cel tej niebywale agresywnej, paranoicznej i zwyczajnie durnej propagandy, którą PO uderzało w PiS. Po raz kolejny widzimy, że skrajna dehumanizacja przeciwnika i jego demonizacja służy legitymizacji własnego zła. Ci, którzy przez ostatnie lata wyli, że PiS to partia nieudolnych faszystów, sami się nimi okazali.
W najnowszym numerze tygodnika #GazetaPolska:
— Gazeta Polska - w każdą środę (@GPtygodnik) January 7, 2025
Zamach antydemokratyczny. Polacy wybiorą prezydenta, a oni go nie uznają. Dawny komunistyczny aparatczyk chce zlikwidować demokrację.
Ponadto:
» Rok z nielegalną TVP
» Rozmowa z Pawłem Szefernakerem
Więcej https://t.co/7SIzWkBGLD pic.twitter.com/KgDgwn3Daf