Wsparcie dla mediów Strefy Wolnego Słowa jest niezmiernie ważne! Razem ratujmy niezależne media! Wspieram TERAZ »

Prokuratura Bodnara wreszcie zakończy brudne gierki? Niby chcieli decyzji sądu, a zaczęli grać na zwłokę

Procesowe kombinacje, "zrządzenia losu", czy szykany wobec obrońców sędziego Jakuba Iwańca - to urobek blisko półrocznych działań prokuratury wokół tzw. afery hejterskiej. Wspartych medialną nagonką przeciwko sędziom - nie tylko Iwańcowi, ale również Łukaszowi Piebiakowi i Przemysławowi Radzikowi. Teoretycznie prokuraturze powinno zależeć na szybkim procedowaniu w Sądzie Najwyższym, a jest zgoła inaczej. W najbliższy wtorek (3 grudnia) będzie kolejny odcinek tej kuriozalnej sagi. "Pokażemy dramatyczne braki w materiale dowodowym, a także błędy, które uniemożliwiają skorzystanie z dowodów nielegalnie pozyskanych. Z tych powodów skierowaliśmy już do Prokuratury Krajowej zawiadomienie o popełnionych przestępstwach, jak też skargę do Europejskiego Trybunału Praw Człowieka" - mówi Niezalezna.pl dr Konrad Wytrykowski, obrońca s. Jakuba Iwańca.

Sędziowie Łukasz Piebiak i Jakub Iwaniec oraz prokurator Dariusz Korneluk
Sędziowie Łukasz Piebiak i Jakub Iwaniec oraz prokurator Dariusz Korneluk
fot. Zbyszek Kaczmarek, fot. Tomasz Jędrzejowski - kolaż własny - am - niezalezna.pl

Pod koniec czerwca Prokuratura Regionalna we Wrocławiu poinformowała o skierowaniu do Izby Odpowiedzialności Zawodowej Sądu Najwyższego wniosków o uchylenie immunitetu m.in. sędziom Łukaszowi Piebiakowi, Jakubowi Iwańcowi i Przemysławowi Radzikowi. Wyszło wówczas na jaw, że prokuratura planuje postawienie im zarzutów działalności w… zorganizowanej grupie przestępczej. Oczywiście, miało to związek z tzw. aferą hejterską.

Po trzech miesiącach doszło do pierwszego posiedzenia w SN. „Sędzia Iwaniec był gotowy, aby obalić zarzuty. Prokuratura dopięła jednak swego - sąd postępowanie odroczył” - opisywaliśmy. I już wtedy stało się jasne, że w sprawie wcale nie chodzi o szybkie rozstrzygnięcie.

Postępowanie odroczono wskutek złożonego przez prokuraturę drugiego wniosku - uwaga - opartego dokładnie na tym samym materiale dowodowym.

Efekt? Niezbędny okazał się kolejny sędzia sprawozdawca, który mógł połączyć oba wnioski w jedną sprawę. Jak tłumaczył nam wtedy sędzia Iwaniec, to „podła taktyka procesowa, żeby tylko zaszkodzić”.

- Spodziewaliśmy się, że prokurator uprze się, by te wnioski rozpoznawać łącznie. Dają sobie czas, by jeszcze poszukać czegoś w aktach, by zarzucić mi jeszcze coś. Nie mamy pewności, że grudniowe posiedzenie się odbędzie. Skąd mamy mieć pewność, że prokurator nie wystąpi dwa dni przed tym terminem z nowym wnioskiem o uchylenie immunitetu?

- pytał wtedy, choć na razie trzeci wniosek się nie pojawił.

W całej sprawie dziwnych „zrządzeń losu” było jednak znacznie więcej.

Groźby wobec obrońcy sędziego

Zaledwie kilka dni przed posiedzeniem ws. immunitetu Iwańca, do Sądu Najwyższego wpłynęło pismo prokuratury, w którym sprzeciwiła się, aby obrońcą był dr Konrad Wytrykowski, sędzia Sądu Najwyższego w stanie spoczynku.

- Padło stwierdzenie, że moje nazwisko przewija się w sprawie. Oczywiście, że się przewija, bo padało w artykułach, które zainicjowały rzekomą aferę. Natomiast przez pięć lat śledztwa nie byłem wzywany, przesłuchany, nie żądano ode mnie wydania czegokolwiek, telefonu, dokumentów, czy korespondencji

- mówił w rozmowie z portalem Niezalezna.pl Wytrykowski.

W tym samym piśmie nie zabrakło mało subtelnych spekulacji. Na przykład, że nie można wykluczyć przesłuchania s. Wytrykowskiego jako świadka, czy nawet zmiany jego sytuacji procesowej.

To wprost wypowiedziana groźba. Jeśli nadal będę się w tej sprawie udzielał, to też będę miał wniosek o uchylenie immunitetu. Tak to odczytuję” - tłumaczył prawnik, nie mając wątpliwości, że poprzez takie działania próbuje się ograniczyć s. Iwańcowi elementarne prawo do obrony.

Kolejny obrońca s. Iwańca ofiarą represji

Dzień przed pierwszym posiedzeniem uderzono w kolejnego obrońcę - sędziego Macieja Nawackiego.

Wówczas prezes Sądu Rejonowego w Olsztynie Krzysztof Krygielski (tam orzeka s. Nawacki; Krygielski to jego następca, nominat ministra Adama Bodnara - red.) w nieistniejącym trybie obniżył o połowę wynagrodzenie sędziemu, strasząc przy tym „możliwością kolejnego obniżania wynagrodzenia […] w następnych miesiącach”.

Dotarliśmy wtedy do pisma z kuriozalnym zarządzeniem. Krygielski powołał się na to, że Nawacki nie podjął działań w dziewięciu przydzielonych mu sprawach. Ale takich sytuacji w Polsce są zapewne dziesiątki, częstokroć opóźnionych o długie miesiące. Po drugie, do zmniejszenia wynagrodzenia potrzeba orzeczenia sądu dyscyplinarnego. Jaka więc była podstawa działania Krygielskiego?

- To szykana związana z faktem, że dzisiaj występuję w charakterze obrońcy sędziego Jakuba Iwańca. Dochodzi do różnego rodzaju szykan, w sytuacjach, w których bronimy sędziów przed aktami agresji ze strony reżimu 13 grudnia. Spodziewałem się jakichś retorsji 

- mówił w rozmowie Niezalezna.pl sędzia Maciej Nawacki 24 września br.

Prokurator czytał maile sędziów

Nawet w oficjalnych komunikatach prokuratura przyznaje, że częścią materiału dowodowego jest korespondencja mailowa sędziów, których dotyczą wnioski do IOZ SN. Nie wiadomo jednak na jakiej podstawie weszli w jej posiadanie.

- Nie mogliśmy w aktach znaleźć, a przeglądaliśmy je szczegółowo, żadnego postanowienia sądu w tym zakresie. A tym samym uzyskane w ten sposób maile stanowią nielegalny materiał dowodowy. I nie ma tutaj mowy o konsumpcji owoców zatrutego drzewa - mówił nam Iwaniec.

W tej sprawie prawnicy przygotowali skargę do Europejskiego Trybunału Praw Człowieka.

„Inicjujemy właśnie akcję międzynarodową dotycząca wyłudzenia tych danych, ponieważ Google co do zasady nie udostępnia tego typów materiałów, chyba że chodzi o przestępstwa o charakterze terrorystycznym lub zabójstwa”

- tłumaczył Iwaniec w przededniu wrześniowego posiedzenia.

Cała sprawa jest polityczna?

Takie pytanie wprost zadaliśmy po odroczonym wrześniowym posiedzeniu immunitetowym s. Iwańcowi. Odpowiedział:

„ciężko mi o tym mówić jako sędziemu, ale pewne kropki zdążyłem już połączyć. Zwłaszcza dotyczące mojej styczniowej aktywności jako rzecznika dyscyplinarnego, gdzie chciałem skrupulatnie wyjaśnić okoliczności, dlaczego sędziowie Sądu Rejonowego podjęli decyzję o pozbawieniu wolności ludzi ułaskawionych (Mariusza Kamińskiego oraz Macieja Wąsika - red.). Nie potrafiłem tego wyjaśnić, co najwyraźniej oburzyło aktualnie rządzących. Odebrano mi tę sprawę, wyznaczono specrzecznika, a za kilka tygodni minister sprawiedliwości Adam Bodnar powiedział, że afera hejterska, z którą mnie wiązano od samego początku, to kwestia do rozwiązania w przeciągu tygodni. I stało się. Jak tego nie łączyć?”.

Zwłoka - zdaniem naszych rozmówców z ostatnich tygodni - wynika z tego, że materiał dowodowy jest tak słaby, że prokuratura boi się kompromitującej porażki w Sądzie Najwyższym, a równocześnie dla obecnej władzy wygodne jest „grillowanie” Piebiaka, Radzika, Iwańca, atmosfera pomówień, medialnych haseł o grupie przestępczej wśród sędziów, opowieści o grożących im zarzutach.

Odroczone posiedzenie odbędzie się 3 grudnia 2024 o godz. 12 w sali B w Sądzie Najwyższym.


Czy w sprawie coś się zmieniło? I czego należy się spodziewać na wtorkowym posiedzeniu? O komentarz do aktualnej sytuacji poprosiliśmy sędziego dr Konrada Wytrykowskiego, obrońcę s. Iwańca.

"Niezmiernie jesteśmy zadowoleni, że w końcu dojdzie do prawniczego starcia na sali sądowej. Mogę zapewnić, że mamy przygotowane poważne argumenty, które rozbiją w pył wniosek prokuratora Piotra Wójtowicza. To, co mogę zapowiedzieć przed posiedzeniem, to przede wszystkim pokażemy dramatyczne braki w materiale dowodowym, a także błędy, które uniemożliwiają skorzystanie z dowodów nielegalnie pozyskanych. Z tych powodów skierowaliśmy już do Prokuratury Krajowej zawiadomienie o popełnionych przestępstwach, jak też skargę do Europejskiego Trybunału Praw Człowieka. Ponadto wykażemy, że wnioskodawca nawet nie zbliżył się do wykazania, że zostały spełnione znamiona jakiegokolwiek przestępstwa.

Wniosek ma charakter szykany o charakterze politycznym. Nie zapominajmy o tym, że Jakub Iwaniec jest najbardziej prześladowanym sędzią w historii Polski: w ciągu trzech miesięcy prokuratura skierowała przeciwko niemu cztery wnioski o uchylenie immunitetu. Każdy z nich oceniam jako bezpodstawny, to tylko odwet i zemsta za to, że sędzia Iwaniec uczestniczył w próbach zreformowania polskiego sądownictwa.

Nie można też stracić z pola widzenia, że po trzech uchwałach SN w sprawie prokuratorów Barskiego i Korneluka nie możemy dziś już mieć żadnych wątpliwości, że wskutek zamachu z 12 stycznia 2024 r. prokuratura jest de facto zarządzana przez osoby nieuprawnione. Osoby te nie miały kompetencji, by powoływać prokuratorów funkcyjnych, jak np. Prokuratora Regionalnego we Wrocławiu, który osobiście podpisał się pod dwoma wnioskami o uchylenie immunitetu sędziego Jakuba Iwańca. Wszystkie te okoliczności szeroko zaprezentujemy na posiedzeniu Sądu Najwyższego we wtorek, 3 grudnia, o godz. 12.00.

Myślę, że każdy, komu leży na sercu niezawisłość sędziowska, stan polskiego sądownictwa i przede wszystkim dobro Polski, krótko mówiąc, każdy przyzwoity człowiek, powinien wtedy wspierać sędziego Iwańca".

 



Źródło: niezalezna.pl

#afera hejterska #Jakub Iwaniec #Maciej Nawacki #Łukasz Piebiak #Konrad Wytrykowski #Dariusz Korneluk #Izba odpowiedzialności zawodowej

Aleksander Mimier,Grzegorz Broński