Janusz Palikot ma dziś wśród koalicyjnych polityków jedną twarz – biznesmena, który miał być miliarderem, pozwalającym innym pomnożyć fortuny, a został facetem w kajdankach, któremu zarzuca się zaprzepaszczenie grubych milionów. Wszyscy udają, że go nie znają i zgodnie unikają tematu jego wcześniejszej kariery politycznej. Jednak on sam broni swoich interesów, nawiązując do…polityki. I to nie pierwszy raz. Zapomina jednak o swoich własnych słowach, wypowiedzianych przed laty na temat Donalda Tuska.
Od czwartku Janusz Palikot, były poseł Platformy Obywatelskiej, szef jej struktur na Lubelszczyźnie, a także założyciel i przewodniczący ugrupowania Twój Ruch znów bryluje na czołówkach mediów. Tym razem jednak na zdjęciach nie występuje w otoczeniu dziennikarzy, ale zamaskowanych agentów Centralnego Biura Antykorupcyjnego. Biznesmen zdążył już usłyszeć osiem zarzutów w sprawie śledztwa dotyczącego „doprowadzenia do niekorzystnego rozporządzenia mieniem kilku tysięcy pokrzywdzonych na kwotę blisko 70 mln zł”.
O kłopotach Palikota wiadomo było nie od dziś. W sierpniu tego roku UOKiK informował o zarzutach naruszenia interesów konsumentów. Urząd stwierdził, że spółka Polskie Destylarnie, do której Palikot zachęcał pożyczkodawców, podawała na stronie internetowej nieprawdziwe informacje o swoich osiągnięciach i możliwościach. Prezes UOKiK nałożył na spółkę karę w wysokości 239 tys. zł, a kara dla samego Janusza Palikota była o wiele dotkliwsza i sięgnęła 950 tys. zł.
W styczniu, gdy niepokój kolejnych inwestorów rósł wraz z długami spółki, a pracownicy bezradnie rozglądali się za swoimi pensjami, odezwał się jeden ze wspólników Palikota, gwiazdor TVN – Kuba Wojewódzki. W mediach społecznościowych jednoznacznie odciął się od kolegi, wyznając, że o niczym nie wiedział i został “rozegrany jak amator”. Tym samym uznał się za ofiarę gry Palikota.
Gra wokół Palikota obejmuje nie tylko poczynania biznesowe, ale i polityczne, o czym dziś nikt nie chce pamiętać. Palikot to przecież polityk wymyślony przez Tuska. Dzisiejszy biznesmen z Biłgoraja w książce wydanej w 2011 r., pt. „Kulisy Platformy”, wspominał swoje początki w polityce. Mówił między innymi, że w 2005 r. Donald Tusk po odejściu Zyty Gilowskiej z partii, potrzebował pilnie kogoś, kto stanąłby na czele lubelskich struktur. Z misją namówienia Palikota do objęcia tej funkcji, szef PO wysłał posła Stanisława Żmijana.
„Odpowiedziałem, że muszę mieć tydzień do namysłu. Donald jednak mocno naciskał i Żmijan zaczął już po trzech dniach wydzwaniać, dopytując, jaka jest moja decyzja. Identyfikowałem się wtedy z Tuskiem jako politykiem, zgodziłem się więc zaangażować, ale z wyobrażeniem, że wystartuję na przykład do Senatu, będąc twarzą Platformy. Do głowy mi nie przyszło obejmowanie kierownictwa w regionie. Szybko jednak zostałem umówiony na spotkanie z samym Donaldem w jego sejmowym gabinecie. Był bardzo ciepły, dopytywał, czy zaangażuję się na serio.(…) A potem sprawy potoczyły się jakoś tak szybko, oni zwrócili się z pytaniem, czy byłbym zainteresowany wydaniem książki Tuska ‘Solidarność i duma’
Anna Wojciechowska, przeprowadzająca z Palikotem wywiad-rzekę, spytała, czy ta książka zbliżyła biznesmena z Tuskiem. „Tak to odbieram z perspektywy czasu” - odpowiedział. Kolejne pytanie brzmiało: „Manewr z tą książką oznaczał faktycznie dofinansowanie kampanii PO?”. Odpowiedź Palikota była ostrożna, ale i znacząca:
„Ja wtedy byłem jeszcze bardzo naiwny politycznie. Może dla nich tak to wyglądało, ale też nikt wprost nie postawił tego warunku. Jako że ceniłem Tuska, uznałem, iż warto wyświadczyć taką przysługę polityczną. Zwiększyliśmy celowo budżet na promocję. Po pierwsze dlatego, że byłem Donaldem zafascynowany. Po drugie, dlatego, że można było też liczyć, iż ta książka się naprawdę sprzeda. W rzeczywistości się nie sprzedała, ale z pewnością jemu przyniosła zyski, to był marketing jego osoby”
Drogi Palikota i Tuska rozchodziły się i schodziły. Lider Platformy to zachęcał inwestora z Biłgoraja do bliskiej współpracy, to odtrącał, gdy mu to było wygodne. Jednak sam Palikot niewątpliwie zrobił karierę polityczną w znakomitej części dzięki Tuskowi. Od lidera PO wiele się też nauczył, jak na przykład swoistego łączenia biznesu z polityką, nawet po odejściu z czynnego politykowania w 2017 r. Za przejaw takiej przedsiębiorczości może posłużyć rozmowa Janusza Palikota z Lechem Wałęsą, opublikowana trzy lata temu na You Tubie w ramach „Rozmów o alkoholu”. Wałęsa wystąpił wówczas w koszulce z nieodłącznym napisem „Konstytucja” i opowiadał o swoich pierwszych doświadczeniach z alkoholem, które jak sam przyznał, nie należały do najprzyjemniejszych. Były prezydent zaznaczył przy tym, że obecnie lubi „tak sobie pięćdziesiątkę strzelić, rano szczególnie”.
„Teraz pański alkohol będzie mi służył jako ta pięćdziesiątka rano, żeby się zaczęło dobre życie wyżywieniowe”
Zanim Wałęsa opowiedział o swoich codziennych zwyczajach, wygłosił krótkie oświadczenie, a właściwie podziękowanie dla swojej rozmówcy.
- Pan mi podał rękę. Na tej rewolucji, na której czele stałem, wielu zrobiło kariery polityczne, wielkie interesy, a kiedy ja naprawdę byłem w potrzebie, to na palcach jednej ręki mogę policzyć tych, którzy naprawdę zgłosili się z chęcią pomocy. Pan był jednym z tych, na których nie liczyłem. Pan był jeden, na którego nie liczyłem, i pan swoim honorem, swoim przemyśleniem pomógł mi bardzo i ja dzisiaj wystartowałem dzięki panu i dalej będę walczył o reformy w Polsce”
Wałęsa nie powiedział dokładnie, o jaką pomoc chodziło, ale jak pisała Gazeta Wyborcza, „Palikot ma gest, pomógł finansowo Lechowi Wałęsie, kiedy były prezydent skarżył się publicznie na problemy z pieniędzmi”.
Biznesmen, by porozmawiać z Wałęsą, odwiedził go wraz żoną i synem. Z tej wizyty zachowały się zdjęcia: na pierwszym planie widać prezent - wódka produkcji firmy Palikota, potem sam biznesmen z noblistą, za nimi żona i syn przedsiębiorcy, a w tle replika „Ostatniej wieczerzy” i portret papieża Jana Pawła II. Całość okraszona polską i unijną flagą.
Rozmowę z września 2021 r. Palikot przypomniał kilka dni przed zatrzymaniem, składając urodzinowe życzenia Wałęsie.
W sierpniu 2023 r., gdy o rosnących długach i kłopotach alkoholowego „imperium” Janusza Palikota było już coraz głośniej, biznesmen mówił o politycznym podłożu sprawy.
Jest to jakaś próby gry politycznej, zrobienia wokół mnie afery, żeby potem wciągnąć w to Tuska, czy kogoś innego z opozycji
Swoje poglądy, nieodnoszące się wprost do premiera, ale wspierające jego politykę zawarł również na blogu. W tekście „Państwo polskie” w zeszłą niedzielę (29.10) pisał m.in.: „Potrzebny jest więc jakiś rodzaj nowej umowy społecznej, opartej o założenie, że wprawdzie wprowadzamy porządek demokratyczny na skróty, ale delegujemy część uprawnień obywatelom. Wówczas unikniemy najgorszego – marazmu, w którym pogrąża się dziś Europa”.
W dalszej części w szczególny sposób pisał o kapitale społecznym „anty-PiS-u”.
„Oczywiście są próby ośmieszenia tego, że to tylko anty-PiS, ale rzecz w tym, że to aż anty-PiS. W tym kapitale jest ukryty prawdziwy smok”
Janusz Palikot w swoim zapale, z jakim popiera Donalda Tuska, zdaje się wysyłać prośbę o pomoc. Zapomina jednak o swojej opinii na temat premiera zawartej we wspomnianej książce „Kulisy Platformy”. Wówczas opowiadał, że premier spełnia obietnice wyborcze w zależności od tego, czego chce większość, a więc, co bardziej się opłaca i nie ma to związku z jego poglądami. Jako przykład podawał zapowiedź Tuska o poparciu związków partnerskich.
„Tusk zrobi zawsze to, czego chce większość. To święta zasada. Dziś ta deklaracja o związkach partnerskich to jest tylko chwyt propagandowy, mający na celu pokazanie: z nami można rozmawiać, jesteśmy otwarci na wszystko. A co będzie dalej? Donald po wyborach będzie próbował lawirować i o tym zapomnieć. Jeśli jednak okaże się, że jest presja, to on jej ulegnie. To była i zawsze będzie kalkulacja
A dziś, mimo wspólnie przebytej drogi, wypitych butelek wina i innych trunków, nikt nie chce się przyznać się do Palikota. Szanse na „polityczny” ratunek są więc mizerne.
Mimo to Palikot swoją obronę wciąż opiera na założeniach politycznych. Mec. Jacek Dubois, pełnomocnik biznesmena, twierdzi, że jego klient nikogo nie wprowadzał w błąd swoimi wizjami rozwoju alkoholowego interesu i zachęcaniem do inwestycji, które, zdaniem choćby UOKiK nie przynosiły zysku. Według Dubois Palikot „miał bardzo jasny plan ekonomiczny pewnego przedsięwzięcia, które z przyczyn od niego niezależnych, a w dużym stopniu wywołanym przez ówczesnych rządzących, nie doszło do skutku”.
Zatem zdaniem strony Palikota wiadomo już, kto ponosi odpowiedzialność za straty inwestorów.