Wystarczy mieć oczy i uszy, by dostrzec, że wbrew zapewnieniom państwo polskie zawiodło obywateli w czasie powodzi.
Na każdym szczeblu: od RCB i premiera lekceważącego zagrożenia, poprzez Wody Polskie, z których polityczna czystka wypłukała fachowców i służby, zajęte głównie robieniem za tło dla oficjeli, aż do władz wojewódzkich i powiatowych.
Druzgocących świadectw jest aż nadto, a komendant główny policji Marek Boroń nie ma tylu ludzi, by aresztować każdego krytyka za „utrudnianie akcji ratunkowej”. Jest i inny przykład szeroko kolportowanego kłamstwa.
Owszem, sporo u nas przyjezdnych pracowników, głównie kurierów i kierowców, jednak nie ma na polskich ulicach żadnej rekordowej liczby kilkuset tysięcy muzułmanów przebywających tu nielegalnie. Problemy zaczęły się dopiero od niemieckich push-backów. Taka jest prawda.