Zamach antydemokratyczny. Ryszard Kalisz i postkomunistyczna hydra » CZYTAJ TERAZ »

„W krwawym polu srebrne ptaszę”

Przerażające jest to, że Polska jest jednym z najbardziej rozbrojonych państw w Europie i w praktyce nie ma wojskowych instrumentów oddziaływania na swoje otoczenie międzynarodowe.

Przerażające jest to, że Polska jest jednym z najbardziej rozbrojonych państw w Europie i w praktyce nie ma wojskowych instrumentów oddziaływania na swoje otoczenie międzynarodowe.
 
Rozwój wydarzeń na Ukrainie zasługuje na chłodną analizę polityczną. Korzystając z przywileju bycia publicystą, a nie politykiem, dziś chciałbym jednak odwołać się do naszych zbiorowych emocji i do pamięci, która różni się w szczegółach historii tej czy tamtej rodziny, ale w swojej istocie jest naszą wspólną pamięcią narodową. Czas przypomnieć, jak to w istocie jest na tym skrawku Europy, w którym żyjemy my – nie my – Polacy, ale my – narody dawnej Rzeczypospolitej. Możemy sobie wmawiać, jak Francuzi w 1939 r., że agresja niesytego cudzej ziemi i podbojów imperium nas nie sięgnie, że Krym (Gdańsk) jest w istocie rosyjski (niemiecki), podobnie jak Donbas (Sudety) i my nie będziemy za nie umierali. Nie, nie za nie – tak jak Francuzi nie walczyliby za Gdańsk w 1939 r., gdyby walkę tę w swoim najlepiej pojętym interesie podjęli. Nie zrobili tego i doczekali się parady Wehrmachtu na Polach Elizejskich i pod Łukiem Triumfalnym w Paryżu. A wystarczyło wesprzeć walczącą samotnie Polskę, by tego uniknąć.
 
Jak to zatem jest tu, w tej części świata?
 
Właśnie minął Rok Powstania Styczniowego, więc od niego zacznijmy. Jeden z moich prapradziadów ojczystych bił się z Moskalami w 1863 r. i potem, by go nie znaleźli, zmienił nazwisko z Grajewski na Żurawski. W 1918 r. rodzina wróciła do starego nazwiska, zachowując przybrany pseudonim, wszak był świadectwem chwalebnej historii, którą i ja się szczycę, i którą czuję się zobowiązany. Mój prapradziad macierzysty Morawski zginął w walce w tymże 1863 r., oboje dziadków mojej babki ojczystej – Filipińskich Moskale też w 1863 r. powiesili w ich własnym sadzie, wcześniej każąc im wykopać sobie groby. Filipińscy osierocili dwoje dzieci, chłopców: starszego 7-letniego i młodszego 4-letniego – ten młodszy był moim pradziadkiem. Mój dziad macierzysty bił się z Moskalami w 1920 r. nad Berezyną, pod Lepelem i pod Modlinem. Jego brat dwukrotnie był w sowieckiej niewoli – w 1920 r. i w 1939–1941. Wyszedł z Andersem i przez Monte Cassino wrócił do Polski.
 
Rok temu urodził mi się syn. Wszyscy twierdzą, że jest bardzo podobny do mojego ojca. Mój ojciec urodził się w 1937 r. Gdy miał rok, Hitler zajął Austrię, gdy miał 1,5 roku – Sudety, gdy miał dwa lata – padła Czechosłowacja, gdy miał 2,9 roku – wybuchła wojna, gdy miał 7 lat, mój dziad (jego ojciec) zginął w Powstaniu Warszawskim. Dziś, gdy to piszę, jest 1 marca – Narodowy Dzień Żołnierzy Wyklętych – dodam więc, że do chrztu podawał mnie Jerzy Nerwiński, mający od 1947 r. moskiewski pocisk w nodze.

Cały artykuł ukazał się w "Gazecie Polskiej Codziennie"
 

 



Źródło: Gazeta Polska Codziennie

Przemysław Żurawski vel Grajewski