Zamach antydemokratyczny. Ryszard Kalisz i postkomunistyczna hydra » CZYTAJ TERAZ »

Wraca afera korupcyjna Sławomira Nowaka. Dla Tuska „złote dziecko” PO było więźniem politycznym

Po ponad 2,5 roku od wniesienia aktu oskarżenia, wreszcie ruszył proces byłego ministra transportu w rządzie Donalda Tuska, Sławomira Nowaka. W Sądzie Okręgowym w Warszawie leży ponad 180 tomów akt sprawy, w tym 37 niejawnych. Nowak jest oskarżony w międzynarodowym śledztwie o kierowanie zorganizowaną grupą przestępczą i przyjmowanie łapówek. Donald Tusk robił z niego więźnia politycznego - pisze "Gazeta Polska".

Sławomir Nowak i Donald Tusk
Sławomir Nowak i Donald Tusk
Tomasz Adamowicz - Gazeta Polska

W połowie lipca rozpoczął się długo wyczekiwany proces Sławomira Nowaka. Nie spełniły się prognozy części dziennikarzy politycznych, a także obrony polityka PO i innych oskarżonych, że przewód sądowy ruszy najwcześniej w 2025 roku, o ile w ogóle, zważywszy, że – jak podnosili mecenasi – afera korupcyjna wywarła wpływ na ukraiński budżet, a nie polski, więc powinien toczyć się za naszą wschodnią granicą. Były minister transportu w drugim rządzie PO-PSL, a później w latach 2016–2019 szef Ukrawtodoru – odpowiednika Generalnej Dyrekcji Dróg Krajowych i Autostrad na Ukrainie – nie przyznaje się do 17 stawianych mu zarzutów. Akt oskarżenia wpłynął do sądu w grudniu 2017 roku. Zdaniem prokuratorów, Nowak założył i kierował zorganizowaną grupą przestępczą na Ukrainie, zajmującą się łapówkarstwem, praniem brudnych pieniędzy i ustawianiem przetargów na budowę dróg.

Został aresztowany w lipcu 2020 roku, przesiedział w polskim areszcie 9 miesięcy. Jego zatrzymanie wywołało polityczne trzęsienie ziemi. Dziś mało kto pamięta o polityku, który robił zawrotną karierę w strukturach PO. 

O co oskarżony jest Nowak

Jak informowała przed laty prokuratura, łapówkę szefowi Ukrawtodoru miał wręczyć m.in. szef Altkomu, gigant branży budowlanej, Aleksander Tislenko, pochodzący z Doniecka. Kwota opiewała na 575 tys. dolarów i 70 tys. euro. Śledczy z Polski i Ukrainy uważają, że w latach 2017–2019 dzięki kontraktom z instytucji kierowanej przez Nowaka, imperium oligarchy, który w przeszłości budował drogi na Euro 2012, wyszło na prostą. Nowaka i kontrakty Ukrawtodoru prześwietlały wspólnie Narodowe Biuro Antykorupcyjne Ukrainy (NABU) oraz Centralne Biuro Antykorupcyjne. Polska służba podawała, że pieniądze z przestępczej działalności ukryte były w skrytkach w mieszkaniach w Żaganiu i w Sopocie. Nieruchomości formalnie nie należały do byłego ministra transportu. Według CBA, Nowak dzięki nielegalnie zawartym kontraktom na Ukrainie dorobił się nie tylko ponad 4 mln zł pochowanych w szafkach i szufladach, ale też Land Rovera oraz zakupił dwa mieszkania. Z ustaleń śledczych wynika, że pranie brudnych pieniędzy opiewało na kwotę prawie 8 mln zł. 

Nowaka wsypał jeden ze świadków koronnych, dzięki któremu udało się odnaleźć pieniądze. W śledztwie, trwającym od 2016 roku, na ławie oskarżonych jest 14 osób z Polski: Jacek P., Aleksander D., Wojciech T., Leszek K., Agnieszka M., Grzegorz W., Dariusz K., Paweł G., Łukasz Z., Monika N., 3 obywateli Ukrainy: Oleksandr T., Vira B., Helena W. i jeden Turek Emre K. Informacje o działalności „złotego dziecka” PO na Ukrainie przekazał służbom przyjaciel Nowaka, który nie chciał odsiadywać długiego wyroku za korupcję – Jacek P.

Co ciekawe, oskarżony w tej aferze Dariusz K. to były prezes Orlenu w okresie za lata 2008–2015. Obecnie jest on przewodniczącym rady dyrektorów PGNiG Upstream Norway – spółki, mającej za zadanie dostarczanie gazu do Orlenu. Obozowi władzy nie przeszkadza to, że K. zarzuca się wręczenie łapówki 200 tys. złotych Nowakowi jako ministrowi transportu po to, by otrzymał intratną posadę w płockim gigancie. O podobne przestępstwo został oskarżony Wojciech T. – w jego przypadku chodziło o kilkadziesiąt tys. zł korzyści majątkowej wręczonej łącznie Nowakowi w zamian za dokooptowanie do zarządów PGE i Energi za poprzedniego rządu PO-PSL.  

Nowak wyszedł z aresztu w zamian za wysokie poręczenie majątkowe w wysokości miliona złotych. Według sądu, przedłużającego środek zapobiegawczy, istniało duże prawdopodobieństwo popełnienia zarzucanych mu czynów. Według ówczesnego lidera opozycji, Donalda Tuska, Nowak był... więźniem politycznym rządu PiS, który „inscenizował proces i skazanie”. „Prokuraturę wykorzystuje się w celach politycznych. Jedną z ofiar tej metody wykorzystywania aresztów i prokuratury jest Sławomir Nowak” – grzmiał w kwietniu 2021 roku. „A to, co słychać, to słychać przede wszystkim spekulacje i plotki, że przetrzymywany jest w areszcie po to, by złamać go i zmusić do składania jakichś politycznych zeznań. Chcę wyraźnie podkreślić, że to czyni z niego de facto więźnia politycznego. (...) Leży mi to na sercu, ponieważ był moim podwładnym i uważam, że tak dalej być nie może” – oceniał Tusk. Sam Nowak przedstawiał się jako ofiara „reżimu” PiS, która jest niewinna. Odgrażał się przy zatrzymaniu, że opinia publiczna pozna całą prawdę o jego sprawie. Do dziś były minister nie przyznaje się do winy. 

Tusk bronił swojego ministra 

Tusk już w roli premiera kilka miesięcy temu wrócił do afery wokół Nowaka. „Sławomir Nowak to był jeden z tych przykładów używania aresztu śledczego ponad miarę i tzw. aresztu wydobywczego. Nie był to jedyny polityk opozycji, który został przez PiS aresztowany i przetrzymywany bardzo długo w więzieniu bez wyroku” – stwierdził. Jednocześnie przejęte przez niego służby i prokuratura przetrzymują w areszcie ks. Michała Olszewskiego, utrudniając mu kontakty z adwokatem po zatrzymaniu i skuwają posła Marcina Romanowskiego, posiadającego immunitet międzynarodowy. 

Sam Nowak wyśmiewał opozycję za to, że czuje się teraz niszczona politycznie, podczas gdy on przesiedział w areszcie 9 miesięcy i nie mógł kontaktować się z 13-letnim synem. 

– Materiał zgromadzony przez NABU i CBA jest po prostu porażający. Ciężko mi sobie wyobrazić, że oskarżony o tak poważne przestępstwa mógłby zostać uniewinniony przede wszystkim w zakresie korupcji. Pamiętajmy też, że NABU to jedna z najlepszych służb antykorupcyjnych na świecie, stworzona de facto przez Amerykanów. Ukraińcy nie mieli żadnego interesu w tym, by „usadzić” Nowaka. Ta teoria nie wytrzymuje zderzenia z rzeczywistością

– komentuje dla „Gazety Polskiej” dziennikarz Republiki Cezary Gmyz, który śledzi od początku karierę Nowaka. – Oskarżony usiłuje przekonać opinię publiczną, że jest polityczną ofiarą PiS. Będzie jednak mu ciężko. Postawione zarzuty dotyczą nie tylko zdarzeń w Polsce – w nodze od stołu w jednej nieruchomości znaleziono ogromne pieniądze – ale też na Ukrainie. Uważam, że ten materiał powinien obronić się w sądzie – dodaje. 

Przeciąganie liny 

Obrona oskarżonych wykorzystywała, co logiczne, każdy kruczek, by opóźnić proces. Kwestionowano publicznie pozycję doświadczonej sędzi Sądu Okręgowego w Warszawie Ireny Szymańskiej, wylosowanej przez system, zważywszy na to, że jej mężem jest były minister z rządu PiS Konrad Szymański. Innym razem wytykano uleganie „naciskom” przełożonych, których wiązano ze Zbigniewem Ziobro, choć proces wcale nie rozpoczął się w błyskawicznym tempie. Kolejnym argumentem było to, że polscy obywatele na ławie oskarżonych są podejrzewani w sprawie o korupcję na Ukrainie, więc to tam powinien zostać przeniesiony przewód sądowy. Proces wydłużał się też z powodu polsko-ukraińskich uzgodnień, ponieważ przed sądem naszego sąsiada trwa równolegle toczący się proces. – Ewidentnie działała tzw. doktryna Neumanna, polegająca na tym, że jeśli ktoś jest z PO, to może być spokojny pod względem sądowo-karnym. Sławomir Neumann zresztą został niedawno uniewinniony przez wymiar sprawiedliwości – podkreśla Gmyz. – Opóźnianie tego procesu jako żywo przypomina opóźnienie z wysłaniem wniosku o zniesienie immunitetu do europarlamentu Włodzimierzowi Cimoszewiczowi – ocenia dziennikarz.  

Inne afery z udziałem Nowaka

Afera korupcyjna, która wybuchał w Polsce i na Ukrainie w 2020 roku, to niejedyna sprawa, która łączy się z nazwiskiem Nowaka. Jeden z najbliższych współpracowników Tuska podał się do dymisji, będąc w rządzie w 2013 roku, gdy zrobiło się gorąco wokół jego zegarka. Wówczas minister transportu nie wpisał do oświadczenia majątkowego drogiego cacka, wartego ponad 10 tys. złotych, a miał obowiązek to zrobić. Sprawę podali dziennikarze „Wprost”, dodając, że polityk PO wpływał na środowisko mediów, by nie ujawniało skandalu. W 2021 roku sąd umorzył postępowanie karne, a od Nowaka wymusił zapłatę grzywny w wysokości 20 tys. zł za poświadczenie nieprawdy w oświadczeniach majątkowych.  Uznał to za czyn o mniejszej szkodliwości społecznej. Po rewelacjach w prasie, Tusk deklarował wiarę w niewinność polityka i dodał, że przyjął dymisję „z żalem”. „Mam nadzieję, że będziemy mogli szybko wrócić do współpracy. Chętnie powitam go znowu w tym samym miejscu” – mówił rok przed wybuchem afery taśmowej. 

Nowak był jednym z jej bohaterów. W trakcie zarejestrowanej na podsłuchu w restauracji „Sowa i Przyjaciele” rozmowy, polityk z Andrzejem Parafianowiczem, byłym wiceministrem finansów, interesował się kontrolą skarbową swojej żony. „Chcą ją trzepać. Cały 2012 rok. Chcą najpierw wziąć rachunek bankowy. Mam nadzieję, że to dotyczy tylko jej działalności, a nie będą chcieli crossować tego z moimi rachunkami” – zwierzał się były minister transportu. Parafianowicz odparł, że „zablokował to”, co zainteresowało prokuraturę po ujawnieniu taśm we „Wprost”. Po kilku miesiącach umorzono śledztwo. W atmosferze skandalu w 2019 roku Nowak odchodził też ze stanowiska szefa Ukrawtodoru. Jego problemy rozpoczęły się, gdy ukraińska NABU – już po objęciu prezydentury przez Wołodymyra Zełenskiego – wykryła, iż Polak nie wpisał do oświadczenia majątkowego z 2017 roku kwoty około 189 tys. hrywien, wtedy równowartości blisko 30 tys. zł. To, co stało się później, jest pokłosiem tamtego śledztwa. 

Nowak trafił do pierwszej ligi PO z „Młodych Demokratów” – młodzieżówki partyjnej. W latach 2007–2009 był sekretarzem stanu w KPRM i szefem gabinetu politycznego premiera. Od 2010 do 2011 roku pełnił funkcję sekretarza stanu w Kancelarii Prezydenta, odpowiadającego za kontakty z rządem. Później wyjechał na Ukrainę, przyjął tamtejsze obywatelstwo. Na czym polegał fenomen Nowaka, że pakował się przez lata w afery bez poniesienia poważnych konsekwencji prawnych? – Jeśli jesteś z Donaldem Tuskiem, to nic ci nie grozi – tak to interpretuję. Nowak był jego „teczkowym”, tak zaczynał karierę w wielkiej polityce. To bardzo mu się opłacało przed długi czas – uważa Cezary Gmyz. 

 



Źródło: Gazeta Polska

Grzegorz Wszołek