Donald Tusk wystąpił na wspólnej konferencji z minister rodziny Agnieszką Dziemianowicz-Bąk i z dumą ogłosił, że rząd wprowadza rentę wdowią. Pani minister płoniła się niczym pensjonarka, bo – jak zauważyła – „ponownie miała zaszczyt” wystąpić przed kamerami wspólnie ze swoim pryncypałem.
Teatrzyk miał przykryć oczywiście dość przykre dla rządzącej koalicji fakty – między PSL a Lewicą idzie na noże w sprawie aborcji. Co ważniejsze, pierwotny obywatelski projekt ustawy o rencie wdowiej oferował samotnym i starszym kobietom znacznie więcej.
Renta wdowia to wypłaty wdowie lub wdowcowi – uprawnionemu do emerytury lub renty – części świadczenia emerytalno-rentowego po zmarłym małżonku. Rząd oferuje seniorom znacznie mniej, niż obiecywano – renta wdowia ma wynieść trzykrotność najniższej emerytury, a nie trzykrotność średniej. Łączna kwota będzie o połowę niższa, niż wynikało z pierwotnych planów.
Donald Tusk mami ludzi w świetle kamer. A „ministra” z Lewicy robi jak zwykle dobrą minę do złej gry. Kosztem naprawdę potrzebujących.