Koszulka "RUDA WRONA ORŁA NIE POKONA" TYLKO U NAS! Zamów już TERAZ!

USA wobec decyzyjnego paraliżu. Prof. Górski: istnieje oczywista konieczność odsunięcia Joe Bidena od władzy

Sądzę, że za chwilę i tak staniemy wobec decyzji gabinetu na podstawie 25. poprawki do konstytucji USA [przewidującej przejęcie władzy przez wiceprezydenta-red.], ponieważ istnieje oczywista konieczność odsunięcia Joe Bidena od władzy, po to, ażeby uniknąć paraliżu decyzyjnego, ale też i kompromitacji Stanów Zjednoczonych w świecie - ocenił w rozmowie z portalem Niezalezna.pl prof. Grzegorz Górski z Akademii Jagiellońskiej w Toruniu, specjalizujący się m.in. w historii ustroju i prawa Stanów Zjednoczonych.

Joe Biden
Joe Biden
@jacksonhinklle - twitter.com

W nocy z niedzieli na poniedziałek polskiego czasu ubiegający się o reelekcję prezydent Joe Biden ogłosił, że wycofuje się z udziału w wyborach prezydenckich w 2024 roku. Jego decyzja była poprzedzona szeregiem spektakularnych wpadek, mogących wskazywać na brak predyspozycji do pełnienia tego urzędu, a następnie nacisków ze strony członków jego partii, którzy obawiali się, że jego kandydatura może zaszkodzić Demokratom w nadchodzących wyborach. Biden jako potencjalną kandydatkę, która miałaby go zastąpić w kampanii wskazał wiceprezydent Kamalę Harris.

Zmiana kandydata nie pomoże Demokratom

Pytany czy rezygnacja Joe Bidena i ewentualne zastąpienie go w wyścigu do Białego Domu Kamalą Harris dostarczy Demokratom nowego politycznego paliwa, które umożliwi wygraną z Trumpem, prof. Grzegorz Górski przyznał, że „wydaje się, że nie”. – Natomiast w tej chwili jesteśmy świadkami zdarzeń zupełnie bezprecedensowych, które nigdy w historii nie miały miejsca. Nie wiemy, co się dzieje z prezydentem Bidenem, wiemy tylko, że pojawiły się jakieś enuncjacje, z którymi część obozu demokratycznego się zgadza, część nie. Istnieje wiele legalnych kwestii, problemów, które też nie są do końca jasne i rozwiązane: jak to zstąpienie miałoby wyglądać, co zrobić z pieniędzmi dotąd wydanymi i z pieniędzmi już zgromadzonymi? – zastanawiał się ekspert. 

- To wszystko niesie wiele różnych implikacji, więc trudno przesądzić o ostateczności tej decyzji. Czy ona da nowe paliwo? Bardzo krótkotrwale. Trzeba pamiętać, że Kamala Harris miała i ciągle ma fatalne notowania i nie jest jakąś supertajną bronią, którą nagle się wyciąga, jak królika z kapelusza, tylko osobą, którą te minione 3,5 roku, w każdej kwestii, którą się zajmowała, w każdym elemencie spośród bardzo niewielu zadań, które dostawała, wywiązywała się jak najfatalniej i to nie jest w ogóle tajemnicą dla szerszej opinii publicznej, że jej predyspozycje do pełnienia nawet urzędu wiceprezydenta były znikome

- dodał prof. Górski.

Na pytanie czy mimo wskazania przez Bidena Kamali Harris może dojść do wyboru innego kandydata do prezydentury, nasz rozmówca powołał się na reakcję byłego prezydenta Baracka Obamy, która jego zdaniem „dowodzi, że nie ma w szeregach Demokratów jednomyślności i dla wielu ta sytuacja jest szokiem”. 

Sekretny zamach stanu?

Prof. Górski przypomniał, że Joe Bidena od kilku dni nikt nie widział, co według niego „może nosić znamiona jakiegoś sekretnego zamachu stanu”. - Podobno ma covid, podobno o 1:45 się przebudził i napisał oświadczenie na twittera, ale to są bajki. Nawet w czasach Związku Radzieckiego używano trochę więcej sprytu i przebiegłości niż to czego byliśmy świadkami dzisiaj w nocy – ocenił.

Zwrócił uwagę na „bardzo ważny” jego zdaniem „fakt, który dzisiaj miał miejsce”, tzn. „kompromitujące przesłuchanie” szefowej Secret Service Kimberly Cheatle, „która została zdemaskowana, jako całkowicie niekompetentna i nieprzygotowana do służby”. - Ale ja nie wykluczałbym jakiejś roli Joe Bidena w tym co się stało w zeszłym tygodniu. To dzisiaj jest przedmiotem dochodzenia i być może to jest taki rodzaj ucieczki przed odpowiedzialnością prezydenta Bidena. Na pewno będziemy świadkami ciągu dalszego, bo trudno sobie wyobrazić, żeby człowiek, który jest na tym poziomie zdolności kognitywnych rzeczywiście mógł wykonywać urząd prezydenta. I ta kwestia niewątpliwie powstanie, bo skoro nie jest w stanie być kandydatem, to w o wiele większym stopniu nie jest w stanie wykonywać dzisiaj skutecznie obowiązków prezydenta. I to zagadnienie będzie dalej przykuwało uwagę opinii publicznej – tłumaczył amerykanista.

Może dojść do przejęcia władzy

Dopytywany czy stan zawieszenia decyzyjnego będzie trwał dalej i czy może dojść do próby impeachmentu, prof. Górski stwierdził, że „w tej chwili nie ma na to warunków polityczno-formalnych”.

- Można sobie wyobrazić postawienie Bidena w stan odpowiedzialności, bo taką większość Republikanie są dzisiaj w stanie zmobilizować. Natomiast wiadomo, że to zostanie automatycznie utrącone w Senacie, bo tam nie mają większości, żeby skutecznie ten proces przeprowadzić. Sądzę, że za chwilę i tak staniemy wobec decyzji gabinetu na podstawie 25. poprawki do konstytucji USA [przewidującej przejęcie władzy przez wiceprezydenta-red.], ponieważ istnieje oczywista konieczność odsunięcia Joe Bidena od władzy, po to, ażeby uniknąć paraliżu decyzyjnego, ale też i kompromitacji Stanów Zjednoczonych w świecie

- wyjaśnił.

Przyznał, że Demokraci „mogą toczyć jakieś swoje wewnętrzne rozgrywki”, co ma związek z nienajlepszym dla nich przebiegiem kampanii wyborczych, „ale przede wszystkim jest to po prostu rujnujące dla kraju, który automatycznie pokazuje się, jako słaby, niezdolny do jednolitego przywództwa”. - I nie wyobrażam sobie tolerowania tego przez najbliższe ponad pół roku, nie wyobrażam sobie, żeby Stany Zjednoczone mogły sobie na to pozwolić – dodał.

- To znaczyłoby, że za chwilę staniemy się świadkami olbrzymiego zamieszania na świecie. Jest bardzo wiele ośrodków, które będą chciały tę pauzę decyzyjna w Stanach Zjednoczonych natychmiast wykorzystać, a to grozi olbrzymią destabilizacją, więc jeśli są jakieś odpowiedzialne siły w Waszyngtonie, także w obozie demokratycznym, to muszą mieć świadomość tego, że ta sytuacja będzie wymagała jak najpilniejszego rozwiązania

- podkreślił.

Trend korzystny dla Trumpa

Pytany o sondaże, które wskazują, że żony byłych prezydentów - Hillary Clinton lub Michelle Obama byłyby trudniejszymi rywalami dla Donalda Trumpa, prof. Górski wyraził wątpliwość czy taka zamiana miałaby sens i byłaby „także formalnie możliwa”. – Ale zawsze można znaleźć panią Sophie Kowalski ze stanu Vermont i powiedzieć, że ona też hipotetycznie wygrałaby z Trumpem, bo ma w sondażu jakiś rodzaj pozytywnego rezultatu. Proszę pamiętać, że wybory w Stanach Zjednoczonych nie odbywają się w skali kraju, one się odbywają w poszczególnych stanach. Procesy, które przebiegają od przynajmniej początku roku pokazują trwałe przesunięcia, zwłaszcza w kluczowych dziesięciu stanach, które będą decydowały o wyniku wyborów prezydenckich. I to jest proces, którego nie odwróci żadna inna kandydatura, ponieważ te procesy zachodzą niezależnie od tego, kto jest kandydatem. A trzeba powiedzieć, że jakkolwiek byśmy na tę sytuację nie patrzyli, Joe Biden był zdecydowanie lepszym kandydatem niż te wszystkie potencjalne, hipotetyczne kandydatury z wielu powodów. Ale także on nie radził sobie z tymi trendami, które są skutkiem tego, jak przez ostatnie cztery lata partia demokratyczna rządziła Stanami Zjednoczonymi. Wiara w to, że uda się nagle ten trend odwrócić we wszystkich dziesięciu czy w tej chwili już nawet trzynastu stanach, w których te procesy się dzieją, choćby w stanie Wirginia, który do tej pory uważny był jako niekompetytywny; za chwile się okaże, że np. New Jersey, ale być może i Nowy Jork czy Kolorado będą tymi stanami, w których może się ta sytuacja zmieniać – tłumaczył ekspert.

- To nie jest tak, żeby robione na jakąś aktualną potrzebę sondaże, po to, żeby na poziomie przekazu dnia znaleźć jakiś punk zaczepienia, żeby budować jakiś rodzaj kampanii politycznej mogły odwrócić trend. To po prostu nie ma sensu

- skwitował prof. Grzegorz Górski.

 



Źródło: niezalezna.pl

#Joe Biden #Kamala Harris #kampania wyborcza w USA #Donald Trump #Grzegorz Górski

po