Po ogłoszonej przez Joe Bidena decyzji, co do zrezygnowania z walki o fotel prezydenta USA w kolejnych wyborach, pojawiły się pierwsze sondaże przedwyborcze. Dotyczą one poparcia wybranej przez Bidena - Kamali Harris. Dla Demokratów - nie są one jednak optymistyczne. Wynika z nich wprost, że na prowadzeniu wciąż utrzymuje się Donald Trump. Ale to nie wszystko...
Wczoraj, obecny prezydent USA Joe Biden ogłosił, że nie zamierza dłużej ubiegać się o kolejną kadencję. Tym samym, polityk udzielił poparcia Kamali Harris, dotychczasowej wiceprezydent. W dniach 19-22 sierpnia ma odbyć się zaplanowana Krajowa Konwencja Demokratów, gdy rozstrzygnie się, kogo oficjalnie partia wystawi w prezydenckim wyścigu. Najnowsze sondaże nie przynoszą dobrych jednak pozytywnych wieści dla samej kandydatki Bidena.
Z sondażu Economist/YouGov wynika, że Donald Trump - w chwili obecnej - może liczyć na 44 proc. głosów. Na Kamalę Harris ma głosować zaś 39 proc. respondentów. Jest to gorszy wynik od tego, który uzyskał Joe Biden (42 proc.).
Sprawa wygląda podobnie w odniesieniu do badania CBS News/YouGov. Jego wyniki pokazują, że Trump mógłby liczyć na 51 proc. głosów, zaś Harris - na 48 proc. Biden uplasował się na trzeciej pozycji, zdobywając 46 proc. poparcia.
Ciekawym jest jednak, że z niektórych badań wynika, że Trump... przegrałby wybory. Mogłoby się tak zdarzyć tylko wtedy, gdyby kandydatką Demokratów nie była Kamala Harris. Z wyników sondażu Bendixen&Amandi wynika, że w starciu z byłym prezydentem i obecnym kandydatem Republikanów lepiej poradziłaby sobie np. Hilary Clinton. Polityk uzyskała 43 proc. poparcia (Trump 41 proc.).
Zaskoczeniem byłaby również kandydatura Michelle Obama. Badania Reuters/Ipsos wykazują, że na żonę Baracka Obamy zagłosowałoby 50 proc. badanych, zaś na Donalda Trumpa - 39 proc.