„Rząd polski musi sobie zdać sprawę, że nie mamy z Rosją żadnych »sporów«, że natomiast Rosja dąży szeregiem sposobów do jednego celu: do zniszczenia państwa polskiego. Jeśli zaś rząd zdaje sobie z tego sprawę, winien powiedzieć to głośno światu, aby i świat to zrozumiał. Udając przed swoimi i obcymi, że jest inaczej – rząd pozwala Rosji zadawać nam śmierć na raty. Ale śmierć na raty jest także śmiercią” – tak pisał płk Ignacy Matuszewski w artykule „Śmierć na raty” z 26 stycznia 1944 r.
To paradoks, ale powyższe słowa – choć spisane w kontekście katastrofalnej, bo prosowieckiej polityki premierów Sikorskiego i Mikołajczyka z lat 1941–1944, pasują do polityki resetu Tuska z lat 2007–2014… I wówczas, tak jak podczas II wojny światowej, rząd RP zasypywał „spory” z Rosją Putina, chcąc w ten sposób przypodobać się Zachodowi, przez co okłamywał siebie, a przede wszystkim własnych obywateli i opinię publiczną, że prowadzi dialog z przewidywalnym partnerem, który nie dąży do „zniszczenia państwa polskiego”, jest demokratyzujący się, transformujący się, chce jak my prawdy o Katyniu i wyzbył się imperialnych aspiracji.
Istotną rolę w tym oszustwie – w polityce samobójstwa i „śmierci na raty”, żeby znów odwołać się do Matuszewskiego, na odcinku „dialogu strategicznego” i „partnerskiej” współpracy z Rosją i jej naczelną służbą specjalną FSB – odegrał w latach 2010–2014 Krzysztof Dusza. Wówczas szef Gabinetu Szefa SKW, a obecnie zastępca szefa SKW Jarosława Stróżyka.
Nie było bardziej absorbującej aktywności Duszy w tym czasie niż „dialog partnerski” z FSB, który miał wiele wymiarów, a z których niemal wszystkie zostały przez Rosjan wykorzystane: strategiczny, organizacyjny, operacyjny, zdradziecki (nielojalność wobec NATO i realnych partnerów spoza Sojuszu: Ukraińcy, Gruzini, Czeczeni), osobisty (relacje i kontakty z funkcjonariuszami FSB) i symboliczny (również historyczny). Jego osobiste zaangażowanie w rozmowy z FSB, kontakty, telefony, przygotowywanie wizyt, kłamstwa służące wzięciu na pokład polskiego śmigłowca funkcjonariusza FSB, planowanie podróży, rozmowy… do dziś opisywane są w licznych relacjach funkcjonariuszy SKW i ABW nie inaczej jak rodzaj misji, jakiejś obłąkańczej „idée fixe” – jak powiedział mi znający Duszę oficer ABW.
Był więc to „dialog” bez jasno określonego celu, jeśli w ogóle naiwnie uznamy, że przynajmniej u zarania ktoś w SKW chciał prowadzić rozmowy z Rosjanami z pożytkiem dla Polski. Wątpliwe, a w zasadzie wykluczone, na co wskazuje cała sekwencja tego pseudodialogu, począwszy od 2010 r., konspirowanie dialogu z FSB przed przełożonymi z MON i KPRM oraz cywilnym kontrwywiadem (ABW), brak wizji i celów, nieprzygotowanie planów, niezabezpieczanie spotkań, niestosowanie reguł kontrwywiadowczego reżimu, prorosyjskie poglądy… Zamiast tego były więc imprezy z Rosjanami, noclegi w hotelu, rozmowy w podgrupach, spacery w parach i znów alkoimprezy z Krakowie, Wieliczce, Zakopanem, i skoki przez ciupagę, były wizyty Rosjan w tajnych ośrodkach SKW, były wyjazdy do Moskwy, Bałtyjska, Petersburga… Była też narzucona przez FSB skandaliczna umowa zobowiązująca SKW do szpiegowania państw prowadzących działania przeciwko Rosji, był konspiracyjny tryb przekazywania informacji „na gębę”, były również – pewnie grubo ponad setka – oficjalne spotkania, nie mówiąc o tych nieformalnych… Były listy pisane po rusku na specjalnie przygotowanej rosyjskiej wersji papieru firmowego SKW o woli kontynuowania współpracy w 2014 r., były nawet zamykane ulice, by rosyjscy goście z FSB mogli bez przeszkód sforsować miejskie korki i dotrzeć do warszawskiej centrali SKW. Nie ma w tej historii wątku, gdzie nie byłoby Duszy. Dialog z FSB był jego żywiołem!
Gdybyśmy na potrzeby tej publicystyki skupili się jedynie na warstwie symbolicznej tamtego dialogu Duszy z FSB, to zawsze towarzyszyła temu wielkorusko-sowiecka tradycja, w którą wpisywał się chętnie antybohater tej opowieści. Nie ma w tym ani operacyjnej przebiegłości, bo jak mówią „na mieście”, Dusza jej nigdy nie miał i nie pojmował, nie znał się na niej, bo nie był nigdy ani „operem”, ani rodzajem inteligenta w służbie, stąd transfer z ABW do SKW był dla niego szansą i awansem jednocześnie. To raczej rodzaj tajemnicy serwilizmu, uległości, jakiegoś poddaństwa Rosji, a może i zaprzaństwa ludzi, którym Tusk wtedy i dzisiaj dał część władzy. W tym tajemniczym szaleństwie trudno pojąć, jak człowiek, który od lat 90. służy w polskich służbach specjalnych – a praca w UOP, SKW i ABW stanowi zdecydowaną większość jego zawodowego życia – którego żona służyła w WSI i SKW, może odznaczać się tak zaburzoną tożsamością, że ostatecznie gdzieś na przełomie lat 2014/2015 otwarcie powiesił sobie logo FSB na ścianie w warszawskim gabinecie tajnej służby. Nie przestaje mnie to dziwić, że można było to wszystko robić tak ostentacyjnie, choć wiem, że to jedynie dzięki przyłapaniu resetowców na tej antypolskiej hucpie i zabezpieczeniu materiałów o tym wszystkim wiemy. Nie przestaje mnie to dziwić, że nikt tego do 2015 r. nie zauważył lub było mu to obojętne.
Ale przecież to nie jest jedyny powód niepokoju, bo Dusza w dialogu z FSB (pomijam tu wszystkie istotniejsze wątki) był konsekwentny, żeby nie powiedzieć: ideowy. Kiedy jeździł z kolegami z SKW do Rosji, składał hołdy carowi Piotrowi I, emocjonalnie przeżywał obecność w sali tronowej Romanowów, spacerował po placu Czerwonym w towarzystwie ludzi FSB, doglądał mauzoleum Lenina, oddawał cześć sowieckiemu żołnierzowi wielkiej wojny ojczyźnianej, cieszył się, kiedy mógł wejść do serca zła na Łubiance i ściskać dłoń gen. Aleksandra Bortnikowa, pozował do zdjęć w czapce „Aurory” – dla podkreślenia znaczenia wybuchu rewolucji bolszewickiej. I wreszcie ta popijawa w knajpie, która przez dziesiątki lat byłą częścią rezydentury KGB w Warszawie, i szabla oficerska wręczona przez Duszę komandorowi Czabanowi z FSB po pierwszej libacji alkoholowej w Kadynach, podczas której dyrektor pionu operacyjnego Piotr Pytel odstawiał pokaz brzucha ku uciesze rosyjskich biesiadników. Kompromitujących zdjęć, filmów i relacji o tym wszystkim jest wiele, a pokaźna część tych „kompromatów” znalazła się w rękach Rosjan, którzy do dialogu z Duszą i jego kolegami podeszli profesjonalnie. Przyznać to musiała nawet ekipa Noska, Pytla i Duszy w 2014 r., oświadczając, że „kontakty SKW z FSB mogą być wykorzystywane przez tę ostatnią do działań wywiadowczych, rozpoznawania kadry SKW i MON i typowania osób do opracowania”.
Dusza nie ma władzy nad własną przeszłością i z chwilą ponownego wejścia do gmachu SKW przy ulicy Oczki funkcjonuje w permanentnym strachu i pod niewyobrażalną presją. To codzienne sprawdzanie newsów internetowych i bezradność wobec permanentnego kryzysu wizerunkowego, który dawno przekroczył granicę osoby Duszy i rzutuje dzisiaj na całą SKW. Dusza wie, że osobiście jest obciążeniem służby i za ten kryzys odpowiada. Boi się zwłaszcza krytyków wewnętrznych, bo ci go zdekonspirowali i zebrali o nim pokaźną wiedzę. Jednocześnie Dusza zna każdego z nich z nazwiska i marzy, by ich wszystkich dopaść. „SKW może i powinna mu w tym pomóc, na co liczy Dusza, nieustannie opowiadając w SKW o swojej niedoli i prześladowaniach w przeszłości” – mówi funkcjonariusz, który był z Duszą w Kadynach. Rosjanie natomiast są daleko i nawet wojna Rosji z Zachodem nie uruchomiła na Łubiance procesu dekonspiracji wiedzy o polskich reseciarzach z SKW. Byłoby to zresztą niekorzystne dla Moskwy, bo mogłoby to ich skutecznie zdekonspirować i wyeliminować. Dusza i jego koledzy z SKW to wiedzą, dlatego medialny piroman Piotr Pytel sugeruje otwarcie, że najbardziej kompromitujący go materiał wideo z rozmów z FSB w restauracji Srebrny Dzwon w Kadynach autorom serialu „Reset” przekazali Rosjanie. To ucieczka do przodu za pomocą kłamstwa, bo Dusza, Pytel i Nosek wiedzą, że podobnych filmów jest więcej.
Dusza myślał przez pewien czas, że pełnię wiedzy o nim posiada jedynie prokuratura, która postawiła mu kilka zarzutów. Myślał, że wykorzysta karygodne zaniechania poprzedników z PiS i kiedy ręcznym zabiegiem Bodnar umorzy całość postępowania Duszy i jego kolegów, wszystko wróci do normy, jego sprawa medialnie się uspokoi, a zebrane przez prokuratorów wojskowych dowody zwyczajnie „znikną”. Nic się nie uspokoi i nic nie zniknie, a wiedza o jego przeszłości, kontaktach i działaniach jest coraz większa i wykracza poza ustalenia śledczych.
W tej pogardzie dla powagi i obłędnej prorosyjskości, która na zawsze winna wyrzucić Duszę poza ramy służby urzędniczej, zakończyć się aktem oskarżenia i karą wymierzoną przez sąd wolnej Polski, zawiera się również jakaś tajemnica państwowej nieprawości. Bo przecież pomimo przeszkód formalnych i toczących się spraw Dusza wrócił dzięki Siemoniakowi i Tuskowi, czyli politycznym patronom, którzy politykę polską skierowali w przeszłości na tory resetu z Rosją, a dziś skompromitowaną kartą Duszy (nie tylko jego) próbują doprowadzić do anihilacji politycznych przeciwników za cenę niebywałej wręcz kompromitacji i upolitycznienia SKW. Przywrócony do służby Dusza jest w ich rękach wygodnym narzędziem. W tym sensie nie jest on jedynie defektem historii i pomyłką polityki, ale przemyślaną pałką wojny z PiS, które choć w bólach i niekonsekwentnie, to wyjawiło prawdziwe oblicze Duszy. Dziś Dusza – „frontman” współpracy SKW z FSB – oskarży swoich konspiratorów o bycie rosyjską agenturą. Działając w konflikcie interesów, zwalcza swoich oskarżycieli, którzy są równocześnie przeciwnikami jego mocodawców – Tuska i Siemoniaka. Stąd myśli, że w uścisku takiego duumwiratu jest bezpieczny, że jest dla nich pożyteczny i niezbędny na tyle, że nawet protest CIA w sprawie jego przywrócenia do SKW niczego nie zmienił. Dusza nie wie, że jest tylko zderzakiem, który po nadciągającej „czołówce” wyleci na złomowisko bez prawa rekonstrukcji.
Na zawsze!
Dusza jest idealną pałką, bo jest zakompleksiony, działa pod presją i pała zemstą. Kompromituje swoją obecnością w SKW służbę, skupia na sobie uwagę krytyków, przez co jeszcze bardziej nakręca się w emocjach i chce się wykazać, naraża Polskę na śmieszność wśród sojuszników, jak mówią jego znajomi – „poszukuje wroga wewnętrznego w SKW, bo patrzy już na świat wyłącznie przez pryzmat własnej historii i przeszłości, dlatego chce zniszczyć ludzi Macierewicza i Błaszczaka w sojuszu z zakłamanymi mediami”, działa w klasycznym konflikcie interesów i razem ze swoim zideologizowanym przełożonym wykorzystuje SKW do załatwiania prywatnych porachunków (sam się o tym przekonuję i jeszcze nie jeden raz się przekonam).
Jednak dla politycznych patronów Duszy obiektywne szkody związane z jego obecnością w SKW są na dziś mało istotne. Liczy się bieżąca czystka w SKW, poszukiwanie wroga wewnętrznego i postawienie przeszłości w stan oskarżenia. Jednak tylko Duszy i jego niemądremu przełożonemu w SKW mogło się to wydawać zadaniem łatwym. Rzeczywistość polityczna jest zawsze bardziej skomplikowana niż wizje ludzi służb specjalnych – w Polsce niemal zawsze przestrzelone i błędne, co wynika z notorycznie niskich kompetencji politycznych pracowników tajnych służb. Może zresztą zdaje sobie z tego sprawę Dusza, którego przypadkiem widziałem kilka dni temu idącego ulicą Koszykową do siedziby SKW… Pomijając złamanie wszelkich reguł kontrwywiadowczych, co mnie w przypadku obecnego kierownictwa SKW zupełnie nie dziwi, nie był to, delikatnie mówiąc, widok człowieka triumfu… nad oponentami i antyrosyjską prawicą.
Dwa dni potem zobaczyłem Krzysztofa Duszę na zdjęciu zamieszczonym na stronie internetowej SKW. Pochyla głowę nad mogiłą płk. Ignacego Matuszewskiego i mjr. Henryka Floyar-Rajchmana. Pomyślałem najpierw, że pomylił kwartały cmentarza i żołnierzy wojny polsko-bolszewickiej z komunistycznymi jaczejkami z GL-AL. Potem, że to tandetna prowokacja Stróżyka i Duszy, bo doskonale wiedzą, że to ja – dzięki wsparciu MON – ekshumowałem w Nowym Jorku obu oficerów i uroczyście pochowałem ich w ojczystej ziemi wśród podkomendnych w wojnie roku 1920. Przyszedł mi na myśl gen. Władysław Anders, który doczekał czasów, kiedy polscy bolszewicy zaczęli wizytować polski cmentarz na Monte Cassino i składać tam kwiaty, podszywając się pod nie swoją tradycję.
Stróżyk z Duszą niczego nie wiedzą o Matuszewskim i Rajchmanie, nie witali powracających w 2016 r. do Polski bohaterów, nigdy w przeszłości nie odwoływali się do ich spuścizny, nie przyszli na ich państwowy pogrzeb. Jeszcze dziś pamiętam prześmiewcze komentarze internetowe postkomunistów z LWP i WSI pytających o koszt i sens „sprowadzania do Polski kogoś takiego”. Stróżyk z Duszą są radykalnym zaprzeczeniem Matuszewskiego i Rajchmana, których niemal całe życie było walką z Rosją, wojną z jej agenturą, przestrogą przed „dialogiem” z Moskwą oraz jej pachołkami z polskojęzycznej armii Berlinga i Żymierskiego. Stróżyk z Duszą są karykaturą ideowych podstaw kontrwywiadu, które całym swoim życiem i walką symbolizuje współzałożyciel Oddziału II Sztabu Generalnego WP płk Ignacy Matuszewski, który zawsze „nawoływał do oporu przeciwko wszystkim, którzy sprawę polską obniżają, bez względu na to, czy to byli wrogowie, czy alianci, czy swoi”. Przeszłość Duszy sprawia, że nigdy nie powinien on stanąć nad mogiłą Matuszewskiego. Jest on kontrapunktem bohatera i szefa kontrwywiadu wolnej Polski, który dzisiaj próbuje podłączyć się pod nie swoją tradycję! My tej tradycji ukraść Polsce przez „partnera” FSB nie pozwolimy!
„Umiał napiętnować największą hańbę naszej epoki: zdradę Polski przez sprzymierzeńców i zdradę Polski przez Polaków” – mówił w dniu pogrzebu Ignacego Matuszewskiego poeta Kazimierz Wierzyński. Warto w tym miejscu zapytać: kogo i co potrafi piętnować Dusza? Odpowiedź jest prosta: siebie napiętnować nie potrafi, jedynie tych, którzy krytykowali i wciąż krytykują zaciągnięte w petersburskiej siedzibie FSB zobowiązanie Noska, Duszy i Pytla o „przeciwdziałaniu” przez polską służbę kontrwywiadowczą „działalności wywiadowczo-wywrotowej” państw prowadzących wrogą aktywność wobec Rosji.
– pisał płk Ignacy Matuszewski krótko przed swoją śmiercią (Walka, „Dziennik Polski”, 23 V 1946).
I znów odnoszę wrażenie, że pisał również o polityce resetu Tuska z lat 2007–2014, której dialog partnerski Duszy z FSB był tylko fragmentem…
TEMAT NUMERU: Imigranci – najpotężniejsza broń świata uderza w Polskę 🇵🇱
— Gazeta Polska - w każdą środę (@GPtygodnik) July 3, 2024
Obejrzyj #wideo i sprawdź co jeszcze przygotowaliśmy ⤵️
Zobacz gdzie kupić gazety Strefy Wolnego Słowa » https://t.co/87xcyB5A8X#GazetaPolska #media #spot #czytamprase pic.twitter.com/yWksdWCLP9