Wsparcie dla mediów Strefy Wolnego Słowa jest niezmiernie ważne! Razem ratujmy niezależne media! Wspieram TERAZ »

Niebezpieczne zabawy nowych bolszewików. Gadowski o totalitarnych zapędach Trzaskowskiego

Niech nikogo nie zwiedzie nowoczesna „gadka”, w jaką teraz opakowywane są postulaty walki z religią i krzyżem. Krzyż zawsze przeszkadza tym, którzy marzą o rozprawie z Polską i polskością - pisze Witold Gadowski w "Gazecie Polskiej".

Rafał Trzaskowski
Rafał Trzaskowski
Tomasz Hamrat - Gazeta Polska

Czterdzieści lat temu młodzież z Zespołu Szkół Rolniczych w Miętnem na Mazowszu wystąpiła w obronie krzyży w szkole, które zawieszone zostały w okresie czystej, pierwszej Solidarności. Młodzi ludzie i ich rodzice mądrze i stanowczo walczyli z komunistycznymi władzami. Czterdzieści lat później fajnopolacki prezydent Warszawy wydał decyzję o zdjęciu krzyży w budynkach należących do warszawskiego samorządu. Dwa zdarzenia, które tak wiele mówią o tym, jak historia zatacza koło i jak bolszewickie nasienie odradza się co pokolenie.

Niech nikogo nie zwiedzie nowoczesna „gadka”, w jaką teraz opakowywane są postulaty walki z religią i krzyżem. Krzyż zawsze przeszkadza tym, którzy marzą o rozprawie z Polską i polskością. Nie ma w tym niczego nadzwyczajnego. Powstaje jednak pytanie o postawę warszawskich urzędników. Czy można nimi zawiadywać jak przysłowiowymi owcami, czy też zdolni są do świadectwa w postaci własnego zdania i postawy? Widać, że bolszewicka decyzja Trzaskowskiego nie wywołała wśród jego współpracowników większego sprzeciwu. Przeciwnie – dało się słyszeć gęganie fajnopolackiej nowomowy. Wszystko można skwitować zdaniem: „Bezczelne te kreatury stają się i nachalne”. Coraz bardziej mają w pogardzie polskie tradycje i wartości. Rzecz jednak w tym, czy za oburzeniem i werbalnym potępieniem pójdą w ślad czyny?! Czy tolerancyjna dotąd i nawet nieco ospała Polska powie w końcu: dość! Nie będzie w Polsce rządów neobolszewików, potomków komunistycznej agentury i wszelkiego draństwa nawiezionego nam od czasów Stalina. Podnosicie łby, no to my wam wskażemy, gdzie – w polskiej wspólnocie – jest dla was miejsce. A jest ono w pobliżu wychodka!

Zatrzymajmy się jednak na chwilę przy pytaniu: jakim właściwie miejscem stała się współczesna Warszawa? Ile w niej jest fajnopolackiej „warsiafki”, a ile pozostało z bohaterskiego i tętniącego polskimi ideami miasta, stolicy dumnego narodu? 

Zdejmowanie krzyży w polskiej rzeczywistości ma już pewną tradycję i zawsze czynili to zaborcy i okupanci, którzy chcieli zniszczyć polskiego ducha.

Trzaskowski wyrasta więc na prawdziwego koryfeusza sekty antypolskich snobów, którzy uważają wszystko co polskie i katolickie za zniewalające i ograniczające mityczną wolność poglądów. Świeckie państwo – wymysł terrorystów spod znaku pierwszej francuskiej masakry rewolucyjnej – dla tej grupy rozparzonych agitatorów stało się swoistym wytrychem, pseudoideą mającą nieść poczucie komunistycznej sprawczości w dziele prania społeczeństw z wartości. Nowa fala „opiłowywania katolików” właśnie ruszyła i na pewno nie zatrzymają jej głosy oburzenia. Nadszedł czas na działanie, jeśli opiłowywacze nie zobaczą realnej siły skierowanej przeciwko swoim działaniom, to na pewno się nie zatrzymają i będą coraz bezczelniej  eksponować swoją nowoczesną antypolskość. Nie wypływa ona jednak z ich własnych przemyśleń i dążeń, jest obficie podlewana przez instytucje sterujące dziś praktycznymi przejawami nowego marksizmu. Płyną na to znaczne środki z kręgów związanych z Georgem Sorosem i innymi – zainteresowanymi ograniczaniem katolickich wpływów – sponsorami. Co ciekawe, w ślad za walką z katolickimi symbolami idzie intensywna promocja sekt w rodzaju Chabad-Lubawicz. Tam gdzie istnienie krzyża jest – zdaniem Trzaskowskiego i jemu podobnych – przejawem złamania świeckości państwa, już palenie chanukowych świec jest wyrazem tryumfu postępu i różnorodności, którą należy kultywować. Ludzie pokroju Trzaskowskiego nie widzą nic niestosownego w afiszowaniu się obecnością na religijnych uroczystościach sekty Chabad, podczas gdy publiczne istnienie symboli związanych zarówno z katolicyzmem, jak i z polską państwowością uznają za pogwałcenie reguł „świeckości”. Totalitarne zapędy prezydenta Warszawy będą trwały do momentu, aż nie napotka on zdecydowanej reakcji. Wtedy – znając męstwo ludzi nowej komuny – wycofa się rakiem i będzie czekał na kolejny moment, gdy znów wyda mu się, że może dać upust swoim antykatolickim frustracjom. Sęk jednak w tym, że w dzisiejszej Warszawie takiego realnego oporu nie widać, co zresztą rozbestwia Trzaskowskiego coraz bardziej. Ideologiczna przemoc usprawiedliwiana kradzieżą pojęć i kłamliwym przedstawianiem swoich intencji to dziś główna metoda realizowania neokomunistycznych uzurpacji. Im wcześniej więc powstanie zorganizowana siła reprezentująca poglądy polskich katolików, tym szybciej nowe wcielenia towarzyszy Kliszki, Moczara czy Jaruzelskiego przekonają się, że z Polakami nie można sobie poczynać w sposób, jaki właśnie zaproponowali. Pytanie brzmi: jak zatem zbudzić dziś drzemiącego olbrzyma katolickiej Polski?

 



Źródło: Gazeta Polska

Witold Gadowski