10 wtop „czystej wody”, czyli rok z nielegalną TVP » Czytaj więcej w GP!

Jak grają objawieniami w Gietrzwałdzie. Ludzie Kremla pomagali przy nowym filmie Brauna

Podczas produkcji ekipa nowego filmu dokumentalnego Grzegorza Brauna skorzystała z pomocy rosyjskich ekspertów, a pomógł w tym Leonid Swiridow, który ma zakaz wjazdu do strefy Schengen. Film ma udowadniać, że objawienia gietrzwałdzkie uchroniły Polaków przed kolejnym antyrosyjskim powstaniem i wojną światową. Niektórzy politycy Konfederacji mają nadzieję, że ta produkcja przyciągnie środowiska katolickie. Producentem jest ta sama fundacja, która zbierała pieniądze na wsparcie Brauna po incydencie z gaśnicą w Sejmie - pisze "Gazeta Polska".

Grzegorz Braun
Grzegorz Braun
arch. - Gazeta Polska

Gietrzwałd stał się słynny dzięki objawieniom Matki Bożej w 1877 roku, które jako jedyne w Polsce zostały potwierdzone przez Kościół katolicki. Młode wizjonerki usłyszały m.in., że jeśli ludzie gorliwie będą się modlić, wówczas Kościół nie będzie prześladowany, a osierocone parafie otrzymają kapłanów. W Królestwie Polskim dochodziło do prześladowań Kościoła katolickiego przez carat po powstaniu styczniowym. Polscy wierni byli ciemiężeni również w zaborze pruskim w czasie kulturkampfu. Gietrzwałd jest do dziś ważny dla polskich katolików, ale jak przypominają wierni dbający o jego dziedzictwo, kult był zwalczany w PRL, a później został zaniedbany. Przypomnijmy, że w ubiegłym roku w niewyjaśnionych okolicznościach zmarł białoruski artysta i opozycjonista Aleś Puszkin, skazany przez reżim Łukaszenki na pięć lat kolonii karnej. W 2017 roku przyjechał on do Gietrzwałdu na zaproszenie Jacka Adamasa, ówczesnego dyrektora tamtejszego ośrodka kultury, i stworzył ikonę Matki Bożej Gietrzwałdzkiej. Ikona została podarowana prezydentowi Andrzejowi Dudzie.

„Novum”

Tematem Gietrzwałdu zainteresował się Grzegorz Braun i w 2018 roku rozpoczął produkcję filmu dokumentalnego „Gietrzwałd 1877. Wojna światów”.

Jak jednak zapowiadają twórcy, dokument w większym stopniu skupia się na polityce, a w mniejszym na kwestiach religijnych. Twórcy chcą przedstawić ówczesną grę mocarstw w kontekście wojny rosyjsko-tureckiej. Ten konflikt miał przekształcić się w wojnę światową w wyniku kolejnego antyrosyjskiego powstania na terenach polskich. Do tego jednak nie doszło. Według twórców filmu, globalna wojna nie nastąpiła dzięki wydarzeniom w Gietrzwałdzie, a Polacy otrzymali „promesę niepodległości” na późniejsze lata. Producenci podkreślają, że jednym z celów ekranizacji jest pokazanie aktualności orędzia z Gietrzwałdu. „Ukazanie fenomenu Gietrzwałdu właśnie na tak poszerzonym tle – z uwzględnieniem wątków politycznych, wojennych, a nawet szpiegowskich (sic!) – będzie całkowitym novum, nawet dla osób bliżej zaznajomionych ze sprawą gietrzwałdzkich objawień” – czytamy na stronie filmu. 

Trafić do środowisk katolickich i nie tylko

Premiera filmu była wielokrotnie przekładana. Jak twierdzą twórcy, przyczyną zmiany planów były m.in. pandemia oraz absorbująca aktywność polityczna Grzegorza Brauna. Jak zapowiadają, pierwsze pokazy mają odbyć się w pierwszej połowie tego roku, m.in. w Gietrzwałdzie i Warszawie.

Chcą, żeby film trafił do kin w największych polskich miastach. Jak mówi w rozmowie z "Gazetą Polską" niewywodzący się z frakcji Brauna polityk Konfederacji, który chce zachować anonimowość, duża część ugrupowania liczy, że ta inicjatywa przyciągnie środowiska katolickie, i nie tylko. – To dla nas ważne w kontekście nadchodzących wyborów samorządowych i europarlamentarnych – mówi rozmówca "GP". 

W promocję poprzedniego filmu Brauna „Luter i rewolucja protestancka” zaangażowała się Agnieszka Piwar, która w 2015 roku była członkiem sztabu wyborczego Brauna w wyborach prezydenckich. Ubolewała, że film był przemilczany przez środowiska katolickie. "Gazeta Polska" przypomina, że niedawno szczegółowo opisała zaangażowanie Piwar w organizację wyjazdów do Rosji dla dziennikarzy, m.in. we wrześniu 2018 roku. Odbyły się one w wyniku zaproszenia Fundacji Wspierania Dyplomacji Publicznej im. A. Gorczakowa, która została utworzona w 2010 roku na mocy dekretu Dmitrija Miedwiediewa, ówczesnego prezydenta Rosji. Fundacja zapraszała do Rosji wybranych zagranicznych dziennikarzy, którym zapewniała koszty podróży, hotelu, wyżywienia i wszystkie wydatki związane z programem wyjazdu.

Fundacja od filmu i akcji z gaśnicą

Niedługo po powrocie Piwar zaczęła ogłaszać w internecie, że po filmie o Lutrze Braun szykuje mocniejszą produkcję, która ma wstrząsnąć polską polityką historyczną. Poinformowała, że włącza się w promocję filmu o Gietrzwałdzie. W celu realizacji części zdjęć Piwar ponownie udała się do Rosji pod koniec grudnia 2018 roku. Tym razem pojechali z nią m.in. Braun oraz jego bliski współpracownik, a obecnie poseł Konfederacji Włodzimierz Skalik. O tym wyjeździe "Gazeta Polska" próbowała porozmawiać z posłem Skalikiem początkowo za pośrednictwem Marty Czech, rzecznik prasowej ugrupowania Brauna, która poprosiła o wysłanie pytań. Po spełnieniu prośby poinformowała "GP", że nie będzie z nami współpracować, choć została zapewniona o możliwości zacytowania pełnych odpowiedzi posła. "GP" udało się jednak skontaktować ze Skalikiem bezpośrednio. Niestety, mimo wielu próśb nie odpowiedział na pytania i stwierdził, że jest szkalowany. Został on wspomniany w niedawnym artykule „GP” jako jedna z osób, które podróżowały do Rosji w towarzystwie Agnieszki Piwar.

Producentem filmu o Gietrzwałdzie jest właśnie Włodzimierz Skalik, a także Fundacja Osuchowa. To ten sam podmiot, który organizował niedawno zbiórkę pieniędzy dla Brauna po zgaszeniu przez niego gaśnicą w Sejmie świec chanukowych. Fundacja prosiła o pieniądze również na produkcję filmu i zebrała od darczyńców już ponad 670 tys. zł.

Kolacja ze Swiridowem

Na rozmowę zgodził się filmowiec Tomasz Malara, który również pracował przy produkcji filmu. Jak mówi, zdjęcia były realizowane w kilku państwach, m.in. w Rosji pod koniec 2018 roku. – Ekipę filmową podczas zdjęć w Rosji tworzyli reżyser Grzegorz Braun, Włodzimierz Skalik jako producent, także Agnieszka Piwar, która była koordynatorem zdjęć, oraz ja – tłumaczy Tomasz Malara. Filmowiec przyznaje, że podczas wyjazdu członkowie ekipy zrobili sobie zdjęcie w Moskwie z Leonidem Swiridowem, ale nie miało to miejsca na placu Czerwonym, jak niektórzy spekulowali, lecz w okolicach hotelu, w którym nocowali. – Skończyliśmy zdjęcia w Moskwie i wspólnie w restauracji zjedliśmy kolację z panem Swiridowem. Później dowiedziałem się, że dzięki niemu udało się zebrać rosyjskich profesorów z różnych dziedzin, m.in. mających wiedzę o wojskowości w czasach caratu, bo to przede wszystkim interesowało reżysera. To były osoby znane i doceniane w Moskwie, z którymi przeprowadziliśmy obszerne wywiady – mówi Tomasz Malara.

Filmowiec ostatnio bezskutecznie kandydował do Sejmu z listy Konfederacji w Kielcach.

"Gazeta Polska" przypomina, że Leonid Swiridow już w 2015 roku opuścił Polskę z powodu cofnięcia mu zezwolenia na pobyt ze względu na zagrożenie dla bezpieczeństwa państwa. Swiridow był korespondentem rosyjskiej agencji prasowej RIA Nowosti, a potem Rossija Siegodnia. Jak mówi nam chcąca zachować anonimowość osoba, która brała udział w jednym z organizowanych przez Fundację im. Gorczakowa wyjazdów do Rosji, w środowisku Brauna znany był wyrok Naczelnego Sądu Administracyjnego z 27 lipca 2018 roku oddalający skargę kasacyjną Swiridowa dotyczącą cofnięcia mu zezwolenia na pobyt w Polsce. Mimo to osoby z otoczenia Brauna nadal utrzymywały z nim kontakty. W przyszłym roku kończy się obowiązujący Swiridowa zakaz wjazdu do strefy Schengen. 

 



Źródło: Gazeta Polska

Hubert Kowalski