Zamach antydemokratyczny. Ryszard Kalisz i postkomunistyczna hydra » CZYTAJ TERAZ »

Kto ma chrapkę na prezydenturę. Gadowski o tym, dlaczego Trzaskowski nie zostanie lokatorem Pałacu

Wybory prezydenckie pojawiły się już na horyzoncie i coraz bardziej widać, kto ma ochotę na objęcie tej funkcji. Po stronie PiS sytuacja jest jeszcze niewyjaśniona, jednak wśród ludzi zszywanej na siłę koalicji, która stworzyła obecny rząd, widać już kilku przebierających nogami ku tej funkcji - pisze Witold Gadowski w "Gazecie Polskiej".

Rafał Trzaskowski
Rafał Trzaskowski
Zbyszek Kaczmarek - Gazeta Polska

Co prawda Tomasz Grodzki o tej funkcji może już jedynie pomarzyć w swoim mokrym śnie, to jednak wyraźnie widać, że chrapkę na posadę prezydenta RP ma obecny prezydent Warszawy Rafał Trzaskowski, o najwyższej pozycji w państwie marzy też obecny marszałek Sejmu Szymon Hołownia. Nie wiadomo, czy nagle ta funkcja nie zamarzy się też Donaldowi Tuskowi. Możliwe jest także, że swoich kandydatów wystawią uczestnicy „koalicji za wszelką cenę”, która teraz tworzy rząd Tuska. Możemy więc spodziewać się, że Władysław Kosiniak-Kamysz będzie reprezentował w tym wyścigu PSL, a także że Lewica wystawi w wyborach swojego kandydata – być może będzie to nawet któryś z ministrów obecnego rządu.

Spośród wymienionych wydaje się, że największe szanse mają na razie reprezentanci środowisk Koalicji Obywatelskiej. O ile tzw. popularność Szymona Hołowni jest w tej chwili wirtualna i trudno wyobrazić sobie, że jego gigantyczny samozachwyt przełoży się na miliony głosów w wyborach prezydenckich, to jednak kandydatura Rafała Trzaskowskiego rysuje się coraz wyraźniej. 

Dlaczego uważam, że Hołownia nie ma już większych szans na zwycięstwo w wyścigu do prezydentury? Po pierwsze, to człowiek absolutnie bezbarwny i pozbawiony wewnętrznej charyzmy. Jest wyłącznie produktem politycznego marketingu i tej sytuacji nie jest w stanie przeskoczyć.

Niedojrzały i żenująco infantylny, prędzej czy później zaprezentuje się większej publiczności jako pusty i pozbawiony nawet charakteru narcyz.

Hołownia nie ma po prostu szans w prezydenckiej rywalizacji, a postaci mające podobne do niego kariery na dłuższą metę wyczerpują swoje możliwości i ukazują swoje prawdziwe – mikre – potencje. 

Inna sytuacja dotyczy Rafała Trzaskowskiego, który zdążył wypracować sobie samodzielną pozycję. Jej problemem jest fakt, że jest to pozycja konkurencyjna wobec Donalda Tuska. Tak więc paradoksalnie to właśnie samodzielna popularność Trzaskowskiego jest największym problemem dla jego prezydenckich planów. Nie jest to co prawda polityk zbyt pracowity i obdarzony większą charyzmą, ale każdy jego sukces może być zagrożeniem dla pozycji Tuska. Ewentualny sukces Trzaskowskiego w wyborach prezydenckich może sprawić, że to właśnie on stanie się ostatecznie główną postacią KO.

Czy zatem Tusk jest skłonny poprzeć jego kampanię? A może to sam Donald Tusk chciałby – po raz kolejny – wystąpić w tych wyborach  i wreszcie zgarnąć dla siebie pozycję pierwszego obywatela RP?

Jeżeli obecny premier nie zostanie nagrodzony eksponowaną (i znakomicie płatną) funkcją we władzach europejskich, to trudno wykluczyć, że będzie chciał się wtedy pocieszyć widokami na prezydenturę. Wtedy o kandydaturze Trzaskowskiego będzie chyba można zapomnieć. Jeśli jednak Tusk zostanie przez Niemcy – za spacyfikowanie środowisk patriotycznych – odpowiednio nagrodzony, to kandydatura Trzaskowskiego wydaje się najbardziej prawdopodobna. Sam Trzaskowski raczej nie wykrzesa z siebie nowych pomysłów i projektów, które poniosłyby jego kandydaturę, jednak może tu liczyć na wsparcie bardzo go popierającego obecnego ambasadora Stanów Zjednoczonych w Warszawie – Marka Brzezińskiego. Można sobie zatem wyobrazić, że Trzaskowski otrzyma ochronę służb specjalnych, które wygładzą każdą rysę w jego życiorysie i charakterze. Uległy i leniwy Trzaskowski może być znakomitym pionkiem dla administracji Joego Bidena. Jeśli jednak Biden sam przegra listopadowe wybory prezydenckie w USA, to wtedy w Warszawie nie będzie już ambasadora Brzezińskiego, a w Białym Domu może zasiąść osoba, dla której Trzaskowski nie będzie już pożądanym sługą w Warszawie. Niewykluczone jest także to, że tego kandydata prędzej czy później dogonią jego problemy w zarządzaniu Warszawą.

Jest przecież jednym z najmniej pracowitych i sprawnych włodarzy tego miasta.

Wiele także zależy od tego, kto zostanie kandydatem PiS i czy prawica także wystawi swojego kandydata. To może bowiem znacząco zmienić panoramę tego dopiero co rysującego się wyścigu po stanowisko zajmowane obecnie przez Andrzeja Dudę. W PiS wydaje się, że największe obecnie szanse elekcyjne mogłaby mieć była premier Beata Szydło. Trudno także wykluczyć i to, że do wyborów prezydenckich powstanie w Polsce zupełnie nowy obóz sił reprezentujących prawicę, który także pokusi się o wystawienie swojego kandydata.

 



Źródło: Gazeta Polska

Witold Gadowski