Przeraża tempo, z jakim niedawni piewcy konstytucji i praworządności za bezcen wyprzedają wszystkie swoje slogany. Szukają nie tyle kruczków prawnych, ile wytrychów dla politycznych zmian. Sięgają po byle pretekst, by siłą lub podstępem przeforsować swoje decyzje. Najwyższą cenę zapłaci za to Polska.
We wtorek w okolicach południa okazało się, że prezydium Sejmu zdecydowało o przesunięciu obrad Sejmu. Szymon Hołownia tłumaczył to koniecznością zachowania „ładu społecznego”, rzekomo zagrożonego przez polityków Prawa i Sprawiedliwości. Najprawdopodobniej jednak nowa władza bardzo się boi nadciągającego w coraz szybszym tempie kryzysu wizerunkowego. Widoku rozwścieczonych obywateli i obywatelek przed Sejmem, który pod rządami centrolewu miał być sielską przystanią youtuberskiej postpolityki. I ośmieszenia na sali sejmowej, gdyby okazało się, że posłowie Maciej Wąsik i Mariusz Kamiński weszliby do Sejmu.
Gdyby tak się stało, mielibyśmy do czynienia nie z politycznym warcholstwem, ale ze świadectwem, że ludzie prawi i sprawiedliwi mają dość woli, by stanąć twarzą w twarz ze swoimi prześladowcami. Bo nikt, kto zachował zdrowy rozsądek, obserwując polityczny cyrk, jaki urządziła w Polsce koalicja 13 grudnia, nie ma wątpliwości, że Donald Tusk rozpętał w Polsce polityczne prześladowania.
Szymon Hołownia otwartym tekstem mówił w Sejmie o głębokim kryzysie konstytucyjnym. To nie znaczy, że ma żal do siebie, że zbyt mocno rozhuśtał nawę państwową na zlecenie swojego politycznego mocodawcy z Koalicji Obywatelskiej. Przeciwnie. Jego zdaniem to wszystko wina prezydenta Rzeczypospolitej. My jednak wiemy, że to nie Andrzej Duda zaczął tę karczemną polityczną awanturę. Skrajnie upolitycznioną sprawę Kamińskiego i Wąsika właściwie od początku swojego rządu zaczął grzać z całą mocną stary-nowy premier, Donald Tusk. Człowiek, który przed laty już pokazał, że kompletnie nie nadaje się na szefa polskiego rządu, ale został nim dzięki potężnym polityczno-medialnym wspólnikom i mentorom oraz niemałemu talentowi do rozgrywania ludzi we własnej partii. A później uciekł na intratny unijny stołek.
W tym wszystkim przeraża nie tylko to. Politycy centrolewu wprost są zachęcani przez autorytety lewicowo-liberalnego światka do naginania konstytucyjnych reguł. W świetle tego, do czego namawiają polityków koalicji 13 grudnia, tzw. falandyzacja prawa z czasów prezydentury Lecha Wałęsy to niewinne figle. Dziś opiniotwórcze inteligenckie środowiska nie tylko kibicują przemocowym działaniom nowej władzy, ale podpowiadają coraz to nowe pomysły, jak to robić. Nie tylko w sprawach mediów publicznych, nie tylko w sprawie Macieja Wąsika i Mariusza Kamińskiego, nie tylko w kwestii szefa Narodowego Banku Polskiego Adama Glapińskiego robią wszystko, żeby jak najszybciej zawłaszczyć państwo. Żelazne reguły legislacyjne już się nie liczą, majestat prawa jest wart mniej niż dziecięce zasady podwórkowych gier. Liczy się to, czego chce medialno-polityczna oligarchia, choć nikt nie ma chyba wątpliwości, że od zawsze stoi ona za postkomunistyczno-liberalnymi elitami. A chce władzy, wpływów i łatwych pieniędzy.
Dziś nikt już nie ma wątpliwości, śledząc ruchy w spółkach skarbu państwa, w mediach publicznych, w mniej lub bardziej ważnych instytucjach, na lepiej i gorzej płatnych stołkach, że nic już nie zostało z bajań o odpolitycznianiu państwa. Że na stołki wracają ci, którzy tak boleśnie w 2015/2016 r. musieli się z nimi pożegnać. Już brylują na salonach i galach, nieco bardziej siwi, pomarszczeni, a wraz z nimi lekkim, tanecznym krokiem idą ci, dla których będzie to pierwszy raz. Krok ich lekki, oko błyszczy, bo oni dopiero uczą się, jak nabijać polityczną kabzę. Bez strachu, że lewicowo-liberalne media będą wyły im nad głowami, że skandal, korupcja, nepotyzm i synekury.
Łupieżcy właśnie idą po łupy. To mocne słowa, ale w pełni na nie zasłużyli. Właśnie tym, że nie dbają nawet o pozory, o minimalny szacunek dla reguł gry, na które się powoływali. Chcą wszystko tu i teraz. Cała ta wstrętna oczom osób postronnych demolka praw zastąpionych naprędce lepionymi uchwałami, retoryka poszukiwań „podstawy prawnej”, tragikomiczny brak szacunku dla konstytucyjnych reguł, niebezpieczne dla polskiej gospodarki próby majstrowania przy NBP (tak im spieszno do euro!) wynika z jednego – woli zawłaszczenia państwa. Oni chcą cofnąć czas o osiem, dziewięć, dziesięć lat. Chcą nadrobić stracony dla siebie czas – bo przecież Polska przez te ostatnie pisowskie lata miała się znacznie lepiej niż w epoce realnego balcerowiczyzmu. Oni tego nie rozumieją, wolą udawać, że o tym nie wiedzą, bo są głęboko przekonani, że normalna Polska to ten folwark, który po sobie zostawili w 2015 r.
Dzień po dniu pogłębia się w Polsce chaos prawny. Rośnie przemoc. Najróżniejsza. Przemoc pod pozorem sanacji Polski; przemoc na mocy uchwał; przemoc zlecona prywatnym agencjom ochrony; przemoc likwidatora mediów publicznych, które w ciągu kilkunastu dni zmieniły się w TVN Soft. Ale także przemoc części wielkiego biznesu, który szuka byle pretekstu, żeby tylko zaszkodzić TV Republika. I symboliczna przemoc skrajnie już ujednoliconego – jeśli chodzi o mainstream – medialnego przekazu, który oferuje na większości kanałów informacyjno-publicystycznych ten sam właściwie przekaz.
Zachodnie stolice, unijne gremia już nie załamują rąk nad Polską, choć PiS-owi nie wybaczyłyby nawet jednej tysięcznej z podobnych zachowań. Już sypałyby się kary, ostrzeżenia, piórami polskojęzycznych autorów pisałyby się jeremiady. A przy okazji: mogą być Państwo pewni, że w opiniotwórczych i „miarodajnych” rankingach wolności prasy Polska niebawem poprawi swoją pozycję. Tak działa mechanizm wsparcia, protekcji, poklepywania się po ramionkach i wzajemnych gwarancji. Niestety, Polacy jesienią 2023 r. w znacznej części znów okazali się zbyt niedojrzali, by to zrozumieć. Zbyt wielu z naszych rodaków i rodaczek podoba się Tuskowa medialno-polityczna megabańka.
Najbardziej niebezpieczne jest to, że grozi nam ustrojowy chaos. Pozytywizm prawny nigdy nie był najmocniejszą konstrukcją, jeśli chodzi o czasy wstrząsów i przesileń. I to właśnie widzimy na własne oczy. Ostatecznie okazuje się, że naga polityczna siła, wsparta na zrozumiałej lojalności wojska i policji, wpływowych zagranicznych ambasadorów, stronniczych środowiskach sędziowskich, zblatowanych z jedną stroną metapolitycznego sporu, przy wsparciu silnych mediów i znacznej części wielkiego kapitału, znaczy więcej niż prawo/legislacja pojmowane jako bezwarunkowo szanowany zasób formalnych reguł gry. To ostatnie to zawsze pewien ideał.
Fascynuje obserwowanie, jak z prędkością światła zwolennicy „konstytucji” i „demokracji” oddalają się od deklarowanej przez siebie lojalności wobec praworządności. Z przemiłymi uśmiechami, dobroduszni (pomijając Tuska – natury nie oszukasz) udają, że robią postpolityczny show. Ale nieprawda. To są brutalni gracze. Co gorsza – parweniusze, bo marszałek Sejmu Szymon Hołownia to klasyczny przykład politycznego parweniusza. Parweniusz nie ma poczucia, że narusza polityczne reguły, sprytniejsi od niego tłumaczą mu, że tak właśnie wolno i tak trzeba. I szepczą: nie bój się, przecież rządzimy, naślemy policję na kogo trzeba, prawo zależy od naszej interpretacji, czyli samowoli.
Wyobraźcie sobie Państwo, że to oni będą musieli oddać władzę. Tak jak niedawno władzę na Słowacji musieli oddać liberałowie. Będą musieli oddać władzę prędzej czy później. Nie ma w nich za grosz poczucia szacunku dla prawa. Jest czysta nienawiść wobec PiS. I strach, że PiS do władzy kiedyś jednak wróci. Przyzwyczają się do przemocy jawnej i niejawnej. Zarzucali PiS-owi, że nie odda władzy, nie uszanuje politycznych reguł gry. Obawiam się, że są już po temu niezłe podstawy, że to właśnie oni, podburzani przez lewicowo-liberalne elity i zachodnich mentorów, nie będą zdolni oddać władzy pokojowymi metodami. Będą grać brudno i ostro. I to już dziś powinno mocno dawać nam do myślenia.
Zachęcamy do pozyskiwania wiedzy wraz z czwartkowym wydaniem dziennika #GazetaPolskaCodziennie.#CzytajMądrze | Zostań jednym z prenumeratorów #GPC - wybierz swoją ofertę i ciesz się dostępem do rzetelnych informacji: https://t.co/5oUNtNfQBb
— GP Codziennie (@GPCodziennie) January 10, 2024
Więcej na » https://t.co/1HYRtWiDJA pic.twitter.com/tIURXfdVRh