„Piwnica pod Baranami” jest zjawiskiem w dziedzinie kabaretu całkowicie wyjątkowym, nie tylko w Polsce. Książka Leszka Długosza „Pod Baranami, ten szczęsny czas…” mierzy się z tą legendą, pozwalając poczuć niezwykłą piwniczną atmosferę - pisze Robert Tekieli w "Gazecie Polskiej Codziennie".
Opowieść Leszka Długosza zawiera „sceny i obrazy z »życia piwnicznego« w Krakowie w latach 60. i 70. XX wieku”. Jest formalnie eklektyczna, tematycznie nieuporządkowana… i dobrze. Dzięki temu oddaje w sposób doskonały atmosferę „Piwnicy pod Baranami”.
Albowiem jedynie wielkiej osobowości Piotra Skrzyneckiego zawdzięczała ona to, że występy artystów tak do siebie nieprzystających, jak choćby Ewa Demarczyk i Krzysztof Litwin, stawały się niezwykłą całością. Budziła ona pokłady wrażliwości, o których istnienie niektórzy widzowie nawet się nie podejrzewali czy wywoływała niemal zagrażające zdrowiu psychicznemu ataki frenetycznego śmiechu.
I właśnie portrety najważniejszych postaci Piwnicy są najciekawszą częścią książki. Szkic o Piotrze Skrzyneckim napisany w nostalgicznej tonacji budzi zaufanie, bo kreślony jest przez przyjaciela. Najwybitniejsza chyba osobowość artystyczna Piwnicy –
Ewa Demarczyk - została pokazana jako twórca tajemniczy i niezwykły. Każdemu, kto miał szczęście zobaczyć ją na scenie, zapadły w pamięć pauzy ciszy, nieomalże mistycznej, gdy wybrzmiewały pointy śpiewanych przez nią wierszy. W całej historii światowej sceny rozrywkowej można znaleźć może dwie artystki, które da się zestawić z Ewą Demarczyk na tej samej niebotycznej półce: Edith Piaf i Janis Joplin.
I drugi portret zapadający w pamięć:
Wiesław Dymny.
„Był człowiekiem skłębionym, gwałtownym, gorącym i nieprzewidywalnym. Cały czas kotłował się w nim splot skrajnych emocji: od żarliwości i furii, agresji po liryzm i dziecięcą niemal tkliwość”. Długosz poświęca kolejne strony ważnym piwnicznym postaciom: Zygmuntowi Koniecznemu, Krzysztofowi Litwinowi, Tadeuszowi Kwincie, Mieczysławowi Święcickiemu, Stanisławowi Radwanowi i Oli Maurer.
Wyławiam z tych tekstów pewien ton zawodu. Długosz, pisząc o Dymnym, stwierdza:
„Jestem przekonany, że spośród ludzi, których poznałem, właśnie on mógłby stworzyć rzeczy znaczące, wybitne. Zabrakło na to czasu. Umarł w wieku 42 lat”. Ale tego wątku niespełnienia nie da się zamknąć uwagą o przedwczesnej śmierci. Nawet jeśli Wiesław Dymny, stale przed śmiercią inwigilowany, był ofiarą esbeckiego nieznanego sprawcy
. „Piwnica pod Baranami” rzeczywiście była rodzajem niespełnionej zapowiedzi. Ale i obietnica wejścia na najwyższy artystyczny szczyt sama w sobie niesie wielkie spełnienie. I być może to, że najwybitniejszy polski kabaret budzi tęsknotę za czymś więcej, jest też jego niezwykłym artystycznym osiągnięciem.
Źródło: Gazeta Polska Codziennie
Robert Tekieli