Esbecki rodowód TVN » CZYTAJ TERAZ »

Znamy nazwisko jezuity, który uratował płonącego człowieka na Placu Św. Piotra

- Byli tacy, którzy skakali z kopuły Św. Piotra lub wieszali się na niej w uprzęży. Różne były tego powody, najczęśćiej osobiste.

Diliff; creativecommons.org/licenses/by-sa/3.0/deed.en
Diliff; creativecommons.org/licenses/by-sa/3.0/deed.en
- Byli tacy, którzy skakali z kopuły Św. Piotra lub wieszali się na niej w uprzęży. Różne były tego powody, najczęśćiej osobiste. To miejsce nadaje rozgłosu mówi portalowi niezalezna.pl ks. Tadeusz Cieślak, jezuita i pracownik polskiej sekcji Radia Watykańskiego.

Wczoraj rano przy pl. Św. Piotra oblał się benzyną i podpalił 51-letni mężczyzna. Zanim przyjechała policja i pogotowie, przechodzący w pobliżu jezuita w ostatniej chwili ugasił płomienie, przykrywając go płaszczem i marynarką. Co wiadomo o tym jezuicie?

Jest to Irlandczyk Brian MacCuarta, który szedł do pracy w archiwum watykańskim. Zrozumiał, że taka była potrzeba chwili.
 
Co wiadomo o człowieku, który się podpalił. Jakie były powody jego decyzji?

Nie ujawniono jego personaliów. Pojawiły się informacje, że był obnośnym sprzedawcą. Ale co sprzedawał, też trudno powiedzieć. Jest w ciężkim stanie i nic więcej nie wiadomo o przyczynach jego postępowania.
 
Zna ksiądz tego jezuitę z Irlandii?

Widziałem go, ale mieszamy w innych wspólnotach. On nie chce komentować tego zdarzenia.
 
Chęć samospalenia to akt desperacji. To był protest wobec papieża, Watykanu? Ojciec Święty jakoś się do tego odniósł?

Nie i nie wiem, czy to należy zaraz wiązać z Watykanem i papieżem. Byli tacy, którzy skakali z kopuły św. Piotra lub wieszali się na niej w uprzęży. Różne były tego powody, najczęściej osobiste. To miejsce nadaje rozgłosu.
 
Są jakieś zdjęcia obrazujące ratowanie desperata przez irlandzkiego jezuitę?

To była bardzo szybka akcja. Nie widziałem takich zdjęć. Natomiast w agencjach pojawiły się fotografie roznegliżowanej pani z Femenu, która była tam pół godziny później. Dziennikarze byli już na to przygotowani.
 
 
 

 



Źródło: niezalezna.pl

Jarosław Wróblewski