"Gazeta Wyborcza" próbuje robić przysłowiową dobrą minę do skandalu związanego z wykonywaniem na Jarmarku Dominikańskim w Gdańsku przez niemieckich pieśniarzy utworu "Ein Heller und ein Batzen", który duża część Europy poznała w czasie II wojny światowej, gdy do marszu śpiewali ją żołnierze Wehrmachtu. "Wyborcza" przekonuje, że to "pieśń o winie i kobietach", a to prawica słyszy tam "hymn Wehrmachtu".
Opinię publiczną zbulwersowała skandaliczna sytuacja, do której doszło na Jarmarku Dominikańskim w Gdańsku.
Grupka mężczyzn donośnie wykonywała niemiecką pieśń "Ein Heller und ein Batzen". Od słów refrenu (jednoznacznie się kojarzących) utwór jest znany też pod potoczną nazwą „Heili, Heilo”.
Obok nich stoi pojazd z napisem "Środkowa Frankonia zaprasza" - to kraina historyczna w południowych Niemczech, współcześnie okręg w Bawarii.
Ta biesiadna pieśń cieszyła się ogromną popularnością wśród niemieckich żołnierzy Wehrmachtu i tak przede wszystkim kojarzona jest w Polsce. Zwyczajowy tytuł utworu budził skojarzenia z hitlerowskim pozdrowieniem.
- W mojej opinii to prowokacja, pokazująca środkowy palec. „Chcecie reparacji? Proszę! Zaśpiewamy wam pewną pieśń…” – tak to widzę
"Wyborcza" piórem Pawła Wojciechowskiego przekonuje, że "piosenka cieszyła się w Niemczech popularnością i była stałą pozycją w studenckich śpiewnikach, znał ją każdy bywalec karczm i biesiad".
W tekście zamieszczono również oświadczenie rzecznika prasowego prezydenta Gdańska, Daniela Stenzla, który twierdzi, że "zespół wykonywał piosenkę poza oficjalnym programem i w oryginalnej, ludowej wersji z 1830 roku".