Arkadiusz Mularczyk, który był gościem Tomasza Sakiewicza w "Dziennikarskim pokerze" w Telewizji Republika, mówił o ujawnionych w trzecim odcinku serialu "Reset" dokumentach. - Obserwowaliśmy ze zdumieniem to, w jaki sposób Tusk i Komorowski rozmawiają z administracją amerykańską, czy to prezydenta Busha, czy później prezydenta Obamy. Widać, że oni postawili jednak na to, by być zwolennikiem sojuszu niemiecko-rosyjskiego i do tego zmierzały ich działania - mówił wiceminister spraw zagranicznych.
Za nami premiera kolejnego odcinka serialu dokumentalnego „Reset”, który ukazuje prawdziwą politykę rządu PO-PSL wobec Władimira Putina i Rosji. Z dokumentu dowiedzieliśmy się już, że Donald Tusk zataił przed opinią publiczną, że podczas jego wizyty w Moskwie w lutym 2008 r. Władimir Putin zaproponował mu udział w rozbiorze Ukrainy, a także zagroził, że jeśli elementy tarczy antyrakietowej zostaną w Polsce zainstalowane, wówczas w terytorium naszego państwa zostaną wycelowane rosyjskie pociski nuklearne. I to właśnie tarcza antyrakietowa i polsko-amerykańskie negocjacje są głównym tematem trzeciego odcinka „Resetu”.
„Powiem jeszcze jedną rzecz, której nie powiem publicznie. Kiedy byłem w Rosji, udało mi się odmrozić stosunki. Tego właśnie chcieliśmy. To jednak coś kosztowało. Nie było to łatwe zadanie. I wszystko było w porządku, dopóki nie poruszyliśmy tematu obrony przeciwrakietowej” – powiedział Donald Tusk w rozmowie z Georgem W. Bushem podczas swojej wizyty w Waszyngtonie w marcu 2008 r.
Odtajnione dokumenty opisujące tę wizytę zostały zaprezentowane w serialu "Reset".
Pamiętamy ten czas. Obserwowaliśmy ze zdumieniem to, w jaki sposób Tusk i Komorowski rozmawiają z administracją amerykańską, czy to prezydenta Busha, czy później prezydenta Obamy. Widać, że oni postawili jednak na to, by być zwolennikiem sojuszu niemiecko-rosyjskiego i do tego zmierzały ich działania, żeby był taką forpocztą Niemców wobec Rosji, żeby być chwalonym w Brukseli, że realizują słuszną politykę, że po raz pierwszy Polska "nie macha szabelką", która nie jest antyrosyjska, a wręcz przeciwnie - realizuje politykę łączenia, resetu z Rosją
- komentował w Telewizji Republika wiceminister spraw zagranicznych Arkadiusz Mularczyk.
Jak dodał, w tle była niewątpliwie pokusa, lub obietnica dla Tuska i być może także Sikorskiego.
Ta polityka zbliżenia Polski do Rosji była tego ceną - zauważył.
Widać było, że Niemcy prą do interesów z Rosją. Gospodarka niemiecka, która chciała być jak najbardziej konkurencyjna, potrzebowała gazu, ropy z Rosji. Stąd te gazociągi i rurociągi, a politycy realizowali to, czego potrzebowała gospodarka niemiecka. Tusk się wczytał w te intencje i zrozumiał, że chcąc zrobić karierę w Unii Europejskiej musi być takim pajacykiem Angeli Merkel. Bo przecież nie miał żadnego wpływu na politykę niemiecką, ani nie mógł jej zastopować, ani nic od niego nie zależało
- mówił dalej Mularczyk.
Tusk chciał być przydatny dla Angeli Merkel. Pokazywał, że jest łącznikiem
- dodał.