Agencja Reutera powołując się na rosyjskie media podała informację o tym, że drony uderzyły we wtorek rano w kilka budynków mieszkalnych w Moskwie. Agencja dodała, jednak, że są poważne problemy z potwierdzeniem wiarygodności tej informacji. „Wkraczamy w erę sztucznej inteligencji. Być może nie wszystkie drony są gotowe do ataku na Ukrainę i chcą wrócić do swoich właścicieli” - skomentował atak dronów na Moskwę doradca prezydenta Ukrainy Mychajło Podolak.
Niezależny portal Meduza przekazał natomiast, opierając się na doniesieniach oficjalnych mediów rosyjskich, że ewakuowano część mieszkańców dwóch budynków przy ulicy Profsojuznej w południowo-zachodniej części miasta. Uszkodzeniu miał ulec budynek przy Profsojuznej 98, wybite zostały szyby w oknach, ucierpiała też fasada domu. Inny dron uderzył w 24-piętrowy budynek przy ul. Atłasowa.
Oczywiście nie jesteśmy w to bezpośrednio zaangażowani, jednak z przyjemnością obserwujemy wzrost liczby ataków na Rosję.
Doradca prezydenta Ukrainy potwierdził, że dom Kijowa dotarły informacje o tym, że kilka dronów uderzyło w budynki mieszkalne w rosyjskiej stolicy, a część bezzałogowców została zestrzelona na przedmieściach Moskwy. Jednocześnie zastrzegł, że dla niego znacznie poważniejsza jest kwestia rosyjskich ataków na ukraińskie terytoria, zwłaszcza na Kijów, który atakowany jest niemal codziennie.
Bardzo ważne jest, by to zrozumieć. (...) Być może drony chcą wrócić do swoich właścicieli (...) i zadać pytanie – „Dlaczego wysyłacie nas na Kijów”. Czy ci wszyscy ludzie, którzy myślą, że mogą grać w jednostronną grę, że mogą niszczyć bezkarnie inne suwerenne państwo - jeszcze po 15 miesiącach myślą, że nie będą mieli swojego 2014 roku?