Wczorajsze obchody Dnia Zwycięstwa w Moskwie to wizerunkowa kompromitacja Putina. Powiedzieć skromnie, to nic nie powiedzieć. W pochodzie na Placu Czerwonym pojawił się jeden czołg, w dodatku zabytkowy. Był to produkowany w latach 1941–1958 T-34. ZOBACZ MEMY
Defilady w Moskwie z okazji zakończenia II wojny światowej zawsze były okazją do zaprezentowania rosyjskiej nowoczesnej techniki wojskowej w celach propagandowych. Tym razem, ze względu na gigantyczne straty w czołgach (ponad 3 700 jednostek sprzętu wojskowego) oraz pojazdów opancerzonych (ponad 7200 egzemplarzy) a także obawę przed nachodzącą ukraińską kontrofensywą, na Plac Czerwony wysłano w większości wiekowy sprzęt wojskowy.
Czołg T-34 z lat czterdziestych, wypucowany i ściągnięty z frontu na Plac Czerwony, był jedynym na paradzie kacapskich morderców☝️ pic.twitter.com/STMf4K8ADT
— 📯 🇵🇱 📯 Mikołaj ⚓️ (@boskismak) May 9, 2023
Dlatego też rosyjska „potęga” militarna na Placu Czerwonym przed oczami Władimira Putina zaprezentowała się w niezbyt okazały sposób. Zabrakło pokazu lotniczego, niemal niewidoczny był przejazd ciężkiego sprzętu wojskowego. A w defiladzie wziął udział tylko jeden czołg - zabytkowy T-34.
Ale co się dziwić, również na froncie nie widać zapowiadanych przez Kreml nowoczesnych czołgów T-14. Są za to kilkudziesięcioletnie czołgi T-55 oraz T-62M.
https://t.co/RvKJd3ahX1
— Niewygodne Komentarze (@antylewus) May 9, 2023
Dlatego na paradzie był tylko jeden.
Dlaczego na paradzie w Moskwie był jeden czołg?
— KoMEMtator (@TomasTomaszek) May 9, 2023
🤔🤔🤔
Bo Ukraińcy raz spudłowali.
🤣🤣🤣