Otóż skandaliczne, a przez to budzące grozę wydarzenie, jakim jest śmierć – nie tylko my rozpaczamy po śmierci bliskich, ale sam Jezus zapłakał nad martwym Łazarzem – bywa już niemal powszechnie określane mile brzmiącym słowem „odejście”. Wprawdzie łagodzi to ból i daje pocieszenie, jest jednak ucieczką od tej arcytrudnej prawdy, co jest skutkiem hedonizacji życia. Tymczasem dopiero przyjęcie prawdy o realnej, a nie pozornej śmierci człowieka i jej absurdzie – uznanie faktu, że nigdzie nie odchodzimy, lecz, podobnie jak Jezus na krzyżu, naprawdę umieramy jako jedności cielesno-psychiczno-duchowe, co jest nieodwracalne, więc straszne – otwiera drogę do uświadomienia sobie sensu, wielkości i piękna chrześcijańskiej prawdy o zmartwychwstaniu. Dlatego z wielkanocnych pieśni emanuje taka bezgraniczna radość.