Jesienne wybory mogą przynieść odpowiedź na pytanie o kierunek zmian w Polsce. Biorąc jednak pod uwagę sytuację na obszarach bezpośrednio Polskę otaczających, zwyciężyć w nich może stronnictwo, które jednocześnie zrozumie główne wektory sił na nas oddziałujących i przedstawi Polakom jasną wizję przyszłości na najbliższe kilka lat.
Polska jest konieczna do utworzenia systemu, który może zmieniać Europę i jednocześnie utrzymywać ją w dotychczasowej strefie wpływów. Geograficznie największa równina pomiędzy Azją a Europą to teren, na którym powinny się rozwinąć największe szlaki wymiany handlowej, a więc i wojskowej. Bez Polski Stany Zjednoczone nie będą w stanie zbudować skutecznej przeciwwagi dla rozwijającej się hegemonii Niemiec w Europie i naturalnego ciążenia Berlina do współpracy z Moskwą.
To nie są zdania ideologiczne, taka jest po prostu sytuacja. Jakie zatem konsekwencje dla całej konstrukcji geopolitycznej może mieć wynik jesiennych wyborów w Polsce?
Otóż będzie to starcie dużych interesów międzynarodowych nałożone na świadomość polskich obywateli, którym będą podawane miejscowe racjonalizacje globalnych (kontynentalnych) tendencji.
Stany Zjednoczone, angażując się mocno w wojnę na Ukrainie, musiały natychmiast otworzyć transportowy hub w bezpośredniej bliskości ukraińskich granic. Tylko wtedy pomoc militarna i ekspercka mogła mieć jakikolwiek praktyczny sens. W konsekwencji powstał więc silny przyczółek amerykańskich interesów w Polsce. To musi mieć swój ciężar w nadchodzących wyborach.
Obecne władze są dla administracji Joego Bidena nader wygodne. Po pierwsze, realizują amerykańskie strategie, dokładając do tego polskie środki finansowe. Po drugie, gdyby coś się nie udało, ludzie Bidena zawsze mogą efekty niepowodzenia zrzucić na obcy sobie ideologicznie rząd wykreowany przez Jarosława Kaczyńskiego, który w USA jest przedstawiany jako uosobienie prawicowości i konserwatyzmu. Taka sytuacja może spowodować, że aktywność USA w czasie naszych wyborów może się sprowadzić do postawy czujnego notariusza pilnującego, aby żadne inne wypływy agenturalne nie odegrały tu zbyt decydującej roli. Paradoksalnie amerykańskie interesy mogą więc zagwarantować w miarę solidne i uczciwe wybory w Polsce. Działalność służb amerykańskich na pewno – do pewnego stopnia – zneutralizuje zakulisowe akcje niemieckie obliczone wprost na nadzwyczajne wsparcie PO i każdego bloku stworzonego przez polityków z tej opcji.
Przy okazji warto dostrzec, że najwidoczniej nie powiódł się projekt stworzenia proamerykańskiej opozycji dla PiS w Polsce. Hołownia i jego współpracownicy są do tego zdecydowanie za słabi. Amerykanie, dzięki dokładnemu rozeznaniu w naszym kraju, sprawili, że przytłumione zostały wpływy rosyjskie. W polityce zdecydowanie zamarły, a w gospodarce są staranniej – niż dotychczas – maskowane. Agentura rosyjska musiała przejść w stan głębszej hibernacji i trwa, broniąc swoich wpływów gospodarczych. Nie jest jednak tak, że naraz sparaliżowano budowane przez dziesiątki lat rosyjskie sieci. One teraz są bardzo aktywne w sferze informacji, projektowania postaw i szerzenia dezinformacji podrywającej zaufanie do oficjalnych organów naszego państwa.
Możemy jednak być pewni tego, że jeśli Amerykanie bardzo poważnie angażują się w Polsce, to solidnie wyczyszczą elitę przyszłej – wyłonionej w czasie jesiennych wyborów – władzy. To może doprowadzić do zaskakujących przetasowań także w PiS – jeżeli ta partia będzie w stanie wyraźnie wygrać wybory.
Główne wydarzenia rozegrają się jednak na Ukrainie i tam USA dążą do zatrzymania wzrastających wpływów Chin i sprzymierzonej z nią teraz Rosji. Jeśli wojna zakończy się do polskich wyborów, to jej rozstrzygnięcie może mieć wielki wpływ na kształtowanie się obozu władzy w Polsce. Jeżeli Rosja przeforsuje swoje rozstrzygnięcie, to w Polsce dojdzie do większej niż dotychczas polaryzacji, a rosyjska agentura będzie działała agresywniej i bardziej destrukcyjnie niż dotychczas. Bez amerykańskiego zabezpieczenia polskie instytucje będą narażone na powolne załamanie. Tylko silna osłona kontrwywiadowcza może nas realnie zabezpieczyć.
Otworzyło się więc teraz okno czasowe, które można wykorzystać do ugruntowania instytucji państwa i zapewnienia im odpowiedniego autorytetu. Zbudowanie suwerennej polityki zagranicznej, sprawnego państwa oraz rosnącej gospodarki musi zakładać przezwyciężenie destrukcyjnych form sporu, wyartykułowanie najpilniejszych potrzeb państwa i gospodarki oraz pokazanie obywatelom realnej perspektywy ochrony ich wolności i interesów.
Ten, kto będąc akceptowalnym przez USA, potrafi taki program przedstawić, wygra wybory mimo nieprzewidywalnej sytuacji międzynarodowej.