Środki są wypłacane obywatelom niektórych państw Europy Zachodniej, Izraela, dyskryminowanym podczas II wojny światowej Niemcom i ten sam system, który tym poszkodowanym zadośćuczynienie przyznał, z premedytacją nie dostrzega ofiar z Polski, Ukrainy, Serbii, Białorusi i innych krajów – mówi w rozmowie z „Codzienną” wiceminister spraw zagranicznych Arkadiusz Mularczyk. Dodaje również, że istnieje szansa na zbudowanie z innymi krajami wspólnego frontu ws. reparacji wojennych od Niemiec.
Strach, bestialskie morderstwa, wywózki do obozów zagłady, zmuszanie do katorżniczej pracy, grabieże, niszczenie wsi i miast, a w konsekwencji tych wszystkich działań pozbawienie życia blisko 6 mln polskich obywateli – tak wyglądała codzienność w trakcie okupacji niemieckiej podczas II wojny światowej. Terror trwał blisko sześć lat, a jego skutki widoczne są do dziś.
Przez ostatnie osiem dekad Polska nie potrafiła zdecydowanie upomnieć się o zadośćuczynienie od naszych zachodnich sąsiadów za wyrządzone krzywdy. Realna szansa na to pojawiła się dopiero w zeszłym roku, gdy 1 września 2022 r. opublikowany został szczegółowy raport dotyczący polskich strat w czasie II wojny światowej. Według ekspertyz i informacji w nim zawartych nasz kraj ma prawo domagać się od rządu w Berlinie odszkodowania w wysokości 6 220 609 000 000 zł. Niestety nasi zachodni sąsiedzi nie są chętni do płacenia za wyrządzone krzywdy. Jednak nie wszystkie ofiary Niemców mają takie problemy. Są grupy osób, którym Berlin regularnie do dziś wypłaca odszkodowania za II wojnę światową, a zaliczają się do nich m.in. obywatele niektórych państw Europy Zachodniej, Izraela oraz Stanów Zjednoczonych.
O to, dlaczego niemiecki system nierówno traktuje ofiary swojej okupacji, dzieląc je na te, które odszkodowanie mają prawo otrzymać, i na te, którym nie chce się go przyznać, spytaliśmy wiceministra spraw zagranicznych Arkadiusza Mularczyka, który od lat zajmuje się tematem reparacji od Niemiec.
Ten asymetryczny system braku odszkodowań dla osób indywidualnych jest wynikiem podziału Europy na Wschód i Zachód w czasach zimnej wojny. Państwa zachodnie przy udziale Stanów Zjednoczonych potrafiły wymusić na Niemcach w latach 50. i 60. ubiegłego wieku zawarcie umów bilateralnych z tymi krajami, na mocy których wypłacane są odszkodowania. Polska wówczas nie była suwerennym krajem i myśmy szans na tego typu umowy po prostu nie mieli.
Podkreśla również, że „niemiecki system widzi ofiary religijne i polityczne II wojny światowej, natomiast w sposób dyskryminacyjny traktuje ofiary narodowe”.
Środki są wypłacane obywatelom niektórych państw Europy Zachodniej, Izraela, dyskryminowanym Niemcom podczas II wojny światowej i ten sam system, który tym poszkodowanym zadośćuczynienie przyznał, z premedytacją nie dostrzega ofiar z Polski, Ukrainy, Serbii, Białorusi i innych krajów. To prowadzi do sytuacji w sposób jawnie łamiącej wszelkie dzisiejsze standardy ochrony praw człowieka i godności ludzkiej przewidziane różnymi dokumentami międzynarodowymi. Nie można dyskryminować ofiar ze względu na ich narodowość.
We wtorkowym wydaniu #GPC: Uderzanie w Jana Pawła II to uderzanie w filar, jakim jest świętość. Wywiad z ks. dr. hab. Robertem Skrzypczakiem rozmawia Jacek @Liziniewicz. https://t.co/1HYRtWiDJA // https://t.co/5oUNtNfQBb pic.twitter.com/F17iO6MiYO
— GP Codziennie (@GPCodziennie) March 6, 2023