Poseł Grzegorz Matusiak ujawnia w rozmowie z portalem Niezalezna.pl, że składa do sądu pozew wobec przewodniczącego PO Donalda Tuska. Chodzi o słowa lidera Platformy, który w trakcie niedawnego spotkania w Płocku odniósł się do tłumienia demonstracji pod siedzibą JSW w lutym 2015 r. i stwierdził, że: „to słynne kłamstwo, że rząd Ewy Kopacz strzelał do górników”. „Jakoś ja nie zauważyłem żadnego rannego górnika” - dodał. „To Donald Tusk kłamie. Reprezentuję grupę górników, do których policja strzelała z broni gładkolufowej, zastosowała wobec nich też gaz łzawiący i armatki wodne. Odnieśli obrażenia. Żądam przeprosin dla górników i zadośćuczynienia im. Od czasu stanu wojennego, to był pierwszy przypadek w naszym kraju, by do górników strzelano...” - stwierdził Matusiak.
Byłem świadkiem wydarzeń, które miały miejsce pod Jastrzębską Spółką Węglową 3, 4 i 9 lutego 2015 r. Widziałem, jak policja potraktowała pokojową manifestację górników. Opiekowałem się poszkodowanymi od początku, zapłaciłem za obdukcję, odwiedzałem rannych w szpitalu, zadbałem o ich zaopatrzenie medyczne. Obrażenia odniosło wiele osób, ale bali się wystąpić publicznie, 8 osób zrobiło to
- tłumaczy nam poseł Prawa i Sprawiedliwości Grzegorz Matusiak, który sam pracował w kopalni 28 lat, 17 lat był ratownikiem górniczym, brał też udział w strajkach w 1988 r.
Przypomnijmy kilka faktów. Jest rok 2015 demonstracje pod budynkiem władz JSW trwają już od kilku dni. Górnicy mają hełmy, stroje robocze, by odróżniać się od osób postronnych, nie zasłaniają twarzy. Demonstruje kilka tys. osób. Sytuacja firmy jest zła, spółka ma spore zadłużenie wobec wierzycieli (dziś jest notowana na giełdzie, przynosi ok. 8 mld zysku rocznie i zatrudnia prawie 23 tys. osób). W pewnym momencie do akcji wkracza policja.
Mł. insp. Mariusz Dziadek, komendant KMP w Jastrzębiu-Zdroju będzie tłumaczył później publicznie, że nie naruszono żadnych przepisów, a użyte środki przymusu były adekwatne do sytuacji.
Na wniosek posła Matusiaka sprawę badała Prokuratura Okręgowa w Gliwicach. Śledztwo było prowadzone w sprawie przekroczenia uprawnień służbowych przez funkcjonariuszy, ale zostało umorzone.
Wbrew twierdzeniom Donalda Tuska do górników jednak strzelano.
Najciężej ranny, Marcin Gralak, miał za sobą 11 lat pracy w KWK "Zofiówka", na przodku.
Kula trafiła go w głowę, gdy się przewrócił złamał jeszcze nogę. Miał obrzęk mózgu oraz pęknięcie czaszki, strzelano do niego z odległości 4 m. Spędził w szpitalu 2 miesiące. Potem przechodzi długą rehabilitację. Nie wrócił do zdrowia do dziś. Już nie pracuje na przodku, tylko na zapleczu kopalni, gdzie o wiele mniej zarabia.
- relacjonuje poseł Matusiak.
Kolejny górnik, Przemysław Chudy został pobity 9 lutego 2015 roku. Miał obrażenia głowy, został uderzony w twarz przez policjanta. Następnie użyto wobec niego gazu pieprzowego. W szpitalu skarżył się na nudności i zawroty głowy. (Obdukcję lekarską przeszedł 11 lutego 2015 r.).
Andrzej Białooki, w 2015 r. ma 43 lata, jest od 15 lat górnikiem, 3 lutego został postrzelony w głowę, w lewą skroń. W szpitalu skarżył się na silne bóle głowy, miał ranę szarpaną głowy.
Górnik Dawid Stuchlik miał zaledwie 23 lata, podczas demonstracji doznał urazu głowy, został uderzony przez funkcjonariuszy. Patryk Łakota ma ranę postrzałową twarzy. Skarży się na silne bóle głowy.
9 lutego w Jastrzębiu-Zdroju zostałem postrzelony w głowę. Stałem na chodniku, po stronie szpitala (siedziba JSW znajduje się po drugiej stronie ulicy). Pomocy udzielono mi w szpitalu, obejmowała zeszycie rany i diagnostykę oka. Obecnie leczę się u okulisty w Żorach
- mówi Patryk Łakota.
Z karty informacyjnej wydanej 9 lutego 2015 r. przez ambulatorium chirurgiczno-urazowe w Jastrzębiu-Zdroju można się dowiedzieć, że u poszkodowanego stwierdzono ranę tłuczoną lewego łuku brwiowego, którą zeszyto. Wykonano też RTG czaszki, które nie ujawniło u pacjenta zmian urazowych. Jednak podczas konsultacji okulistycznych ujawniono uraz lewego oka, wylew krwi do przedniej komory oka, zapalenie błony naczyniowej lewego oka. Lekarz medycyny sądowej stwierdził u pana Patryka obrzęk czoła po lewej stronie lewego oczodołu i łuku jarzmowego, ranę zaopatrzono chirurgicznie.
Braliśmy udział w pokojowej manifestacji przed siedzibą JSW, gdy się kończyła zostaliśmy zaatakowani przez siły policyjne, które chroniły budynek. Cały czas stałem spokojnie. Nagle zauważyłem, że czterech tajniaków ciągnie jakiegoś człowieka, a następnie wyskoczyła prewencja. W tym momencie żaden z górników nikogo nie atakował, przynajmniej w tym miejscu, gdzie ja stałem. Policjanci strzelali na oślep nie zwracając uwagi, gdzie i w kogo trafiają. W moim przypadku zakończyło się to tym, że dostałem kulą gumową w sam środek czoła. Przewróciłem się na ziemię, dwóch panów pomogło mi się podnieść. Następnie zaprowadzili mnie na izbę przyjęć, gdzie mnie opatrzono. Jak się potem okazało, nie tylko ja byłem poszkodowany było nas jeszcze kilkoro. Dodam, iż lekarze na izbie gratulowali mi szczęścia, że mam oko.
- wyliczał Grzegorz Sładek, inny poszkodowany.
Patryk Pankowski został także postrzelony kulą gumową. Policja go zatrzymała 3 lutego, trafił do zakładu karnego 3 dni później. Zarzuty: czynna napaść na policjanta. Wpłacono za niego kaucję 4 tys. zł.
16 lutego 2015 r. (na wniosek przede wszystkim radnych "Prawa i Sprawiedliwości oraz lewicy) zostaje zwołana sesja nadzwyczajna Rady Miejskiej w Jastrzębiu-Zdroju, nie ma na niej Anny Hetman, prezydent miasta (pełni funkcję do dziś, jest związana z PO).
Wystąpiłem do Rzecznika Praw Obywatelskich, sprawę skierowałem też do ministra Zbigniewa Ziobry. Teraz po informacji w Płocku, gdzie pan Donald Tusk wypowiedział się kłamstwem mówiąc, że nie było rannych górników w Jastrzębiu - na drodze sądowej chcę wystąpić o przeprosiny dla nich i zadośćuczynienie. Pozew zostanie złożony w lutym, w 8. rocznicę tamtych wydarzeń, w Jastrzębiu-Zdroju. Będę reprezentował poszkodowanych. Kłamstwo, że w czasie manifestacji nie było rannych górników, powieliły też niektóre media pisząc, że to byli chuligani, że rzucali śrubami, płytami chodnikowymi. Policja rzekomo broniąc się przed manifestującymi doznała... stłuczeń i otarć naskórka. Od stanu wojennego, to była pierwsza sytuacja, gdzie użyto broni m.in. broni gładko-lufowej przeciwko górnikom, przeciwko pracownikom zakładu. Sytuacja była wtedy dramatyczna - policja, chyba przez pomyłkę, wkroczyła też do szpitala. To było znamienne, koordynacja służb nie była najlepsza.
- tłumaczy w rozmowie z portalem Niezalezna.pl poseł Matusiak.
Jakoś ja nie zauważyłem żadnego rannego górnika.
- powiedział w Płocku, w listopadzie ub.r. lider Platformy Obywatelskiej Donald Tusk mówiąc, że zdanie, iż „rząd Ewy Kopacz strzelał do górników” to „słynne kłamstwo”.
O komentarz słów, przewodniczącego PO, poprosiliśmy rzecznika "Platformy Obywatelskiej", Jana Grabca. Odpowiedzi jednak nie otrzymaliśmy.