- Nie ma nic dziwnego, że różnorodne prowokacje będą stosować przeciwko Polsce. To jest w ich mentalności , sposobach ich działania - mówił na antenie Telewizji Republika dr Jan Matkowski, wykładowca akademicki z Ukrainy, odnosząc się do wczorajszej eksplozji w Przewodowie.
We wtorek po godz. 15 - jak przekazali przedstawiciele polskich władz - na terenie leżącej niedaleko od granicy z Ukrainą wsi Przewodów (powiat hrubieszowski, woj. lubelskie) spadł pocisk; w wyniku eksplozji śmierć poniosło dwóch obywateli Polski.
Siły rosyjskie przeprowadziły we wtorek po południu zakrojony na szeroką skalę atak rakietowy na Ukrainę, wymierzony głównie w obiekty energetyczne.
"Nikogo nie trzeba przekonywać, że pomoc, która jest udzielana przez Polaków jest dla Ukraińców bardzo ważne. Przytoczę wypowiedź jednego z doradców prezydenta Zełenskiego, że gdyby nie Polacy, bylibyśmy wszyscy martwi. Wiedzą, że gdyby Polacy zamknęli w lutym, po rozpoczęciu inwazji, granice, byłaby tragedia na skalę światową. Nie ma nic dziwnego, że różnorodne prowokacje będą stosować przeciwko Polsce. To jest w ich mentalności, sposobach działania"
- powiedział Matkowski.
Pytany, jak Polska powinna zabezpieczyć przestrzeń powietrzną, odparł, że "wojskowi doskonale wiedzą, jak to zrobić".
"Możliwości są, one nie były dotychczas wykorzystywane. Była wypowiedź Bidena, że NATO stara się unikać tych sytuacji. NATO ma dziś wszystkie narzędzia do tego, by obronić Lwów, który jest również perłą historii polskiej, który też jest masowo atakowany. Oprócz Lwowa jest wielkie niebezpieczeństwo, że ostrzał poligonu w Jaworowie może skutkować tym, że również ucierpi ludność polska"
- wskazywał wykładowca.