Łukaszenka nie ma w tej chwili nic do zaoferowania poza strachem i ten strach musi być większy niż alternatywa. Innymi słowy, jak długo nie wprowadzi on Białorusi otwarcie do wojny, tak długo dla ludzi społeczny koszt buntu będzie wyższy niż posłuszeństwa. Natomiast jeśli każe im umierać za Rosję, to może się okazać, że wolą umierać sami za siebie. W mojej opinii to może być zapalnikiem buntu, jeśli ten nastąpi – mówi w rozmowie z Niezalezna.pl ekspert ds. międzynarodowych prof. Przemysław Żurawski vel Grajewski.
W zeszłym tygodniu Aleksander Łukaszenka zapowiedział połączenie sił swoich rezerwistów z wojskiem rosyjskim, by stworzyć „oddziały regionalne”, których zadaniem będzie ochrona granicy Białorusi w obliczu trwającego konfliktu w Ukrainie. To kolejny obraz tego, jak bardzo białoruski dyktator jest uzależniony od woli Kremla. Niezalezna.pl zwróciła się do politologa prof. Przemysława Żurawskiego vel Grajewskiego z pytaniem, jaka przyszłość może czekać Łukaszenkę i czy ma jakiekolwiek wyjście z obecnej sytuacji.
- Myślę, że Łukaszenka nie ma wyjścia z tego rogu, w który się zapędził, co nie znaczy, że zaraz ustąpi. Natura dyktatury jest taka, że moment upadku wszystkich zaskoczy. Gdyby nie zaskoczył, to przecież dyktator mógłby się przygotować i uchylił się. My nie wiemy, kiedy to będzie. Natomiast Łukaszenka nie ma w tej chwili nic do zaoferowania poza strachem i ten strach musi być większy niż alternatywa. Innymi słowy jak długo nie wprowadzi on Białorusi otwarcie do wojny, tak długo dla ludzi społeczny koszt buntu będzie wyższy niż posłuszeństwa. Natomiast jeśli każe im umierać za Rosję, to może się okazać, że wolą umierać sami za siebie. W mojej opinii to może być zapalnikiem buntu, jeśli ten nastąpi
– ocenia politolog.
Dodaje również, że „Łukaszenka ma tego świadomość, nomenklatura łukaszenkowska oraz jego armia też i oni nie chcą takiego rozwiązania”.
- Wobec tego na razie Białoruś bierze udział w tej agresji poprzez wpuszczanie na swoje terytorium wojsk rosyjskich. Łukaszenka nie wysyła ludzi i raczej dalej będzie się przed tym bronił. Natomiast nie wiemy, na ile skutecznie. Rosjanie mają go w garści, ale on sam też wie, że ulegnięcie ich woli będzie bardzo ryzykownym krokiem dla stabilności jego reżimu. Jednocześnie nie sądzę również, że ma on jakiekolwiek wyjście. Łukaszenka jest na Białorusi tylko dzięki poparciu rosyjskiemu, gdyby nie oni jego by już nie było. Jeśli Rosja przegra na Ukrainie, to straci możliwość stabilizowania reżimu białoruskiego i wówczas on upadnie w drodze rewolucyjnej, nie ewolucyjnej, bo ta dyktatura jest zbyt brutalna. Takie są scenariusze. Nie ma scenariusza łagodnego. Pytanie brzmi: jak bardzo brutalny będzie jego koniec
– powiedział nam prof. Żurawski vel Grajewski.