Nawrocki w wywiadzie dla #GP: Silna Polska liderem Europy i kluczowym sojusznikiem USA Czytaj więcej w GP!

Felsztyński dla niezalezna.pl o tym, czego najbardziej boi się teraz Putin. "Musimy się na tym skoncentrować"

Prewencyjne uderzenie w reżym Łukaszenki będzie najbardziej bolesnym ciosem w Moskwę, z tych, które obecnie możemy jej zadać. I ten fakt, że w ostatnim czasie Łukaszenka i Putin ciągle mówią o rzekomym zagrożeniu atakiem NATO na Białoruś, świadczy o tym, że to jest jedyne, czego teraz Moskwa realnie się boi. I bardzo ważne jest, żebyśmy na tym się skoncentrowali i wygrali tę walkę. Najchętniej jak najszybciej. Zanim Putin zacznie przerzucać broń atomową na Białoruś i będzie gotowy zaatakować Ukrainę, ale również Polskę, Litwę czy innych - mówi portalowi niezalezna.pl dr Jurij Felsztyński, współautor światowych bestsellerów „Korporacja Zabójców” oraz „Wysadzić Rosję”.

president.gov.by

Polska, jako sąsiad Białorusi, ze szczególną uwagę śledzi ruchy rosyjskich i białoruskich wojsk za swoją wschodnią granicą. Zaś doniesienia świadczą o tym, że przygotowywany jest nowy atak z tego kierunku na Ukrainę.

W swoim czasie przegapiliśmy Białoruś. W książce, która jeszcze w 2015 r. została opublikowana m.in. w Polsce pt. „Trzecia wojna światowa? Bitwa o Ukrainę”, my wraz moim współautorem, kierownikiem Katedry Historii Nowożytnej i Współczesnej Charkowskiego Uniwersytetu Narodowego im. Wasyla Karazina, prof. Myhajło Stanczewem, pisaliśmy, że trzeba śledzić wydarzenia na Białorusi. I jeżeli zauważymy przerzucenia rosyjskich wojsk na Białoruś, to będzie to oznaczało nieunikniony początek wojny na dużą skalę z Ukrainą. My to wszystko przegapiliśmy i po 24 lutego 2022 roku zobaczyliśmy atak na Ukrainę z Białorusi. Ponieważ nie można zająć Ukrainy, nie zajmując Kijowa, zaś zaatakować Kijów można tylko z Białorusi. Taka banalna prawda, jeżeli popatrzeć na mapę Europy.

W tych dniach, zupełnie oczywiste jest, że odbywa się nowa koncentracja rosyjskich wojsk na Białorusi. Nie jest to przypadek. I możemy przypuścić, że prezydent Rosji Władimir Putin podejmie drugą próbę zajęcia Kijowa. Czy tym razem mu się powiedzie? Nie. Ponieważ w ciągu ośmiu miesięcy od rozpoczęcia wojny na pełną skalę ukraińskie wojsko jeszcze lepiej przygotowało się do stawiania oporu. Zaś Putin zdążył stracić pierwszy rzut rosyjskiego wojska, który składał się z najlepszych. Stracił też drugi rzut, ponieważ 1 września, kiedy skończyła się transmisja jego przemowy o mobilizacji 300 tys. osób, tyle samo Rosjan zdążyło już wyjechać za granicę. Teraz zbiera trzeci rzut. I Putin go zbierze, ponieważ Rosja jest dużym krajem, zaś życie ludzkie nie jest nic warte. Ile Rosja straci w tej wojnie, to Putina w ogóle nie interesuje. Ludzie po 16 dniach przygotowań będą wysyłani walczyć z zahartowanym w bitwie ukraińskim wojskiem, które w dodatku walczy na swoim terenie.

Jednak problem leży gdzie indziej. Bowiem będzie to ostatnia próba Putina, by wygrać wojnę przeciwko Ukrainie z użyciem broni konwencjonalnej. Po tym pozostanie mu jedyny as w rękawie – poważny, i o nim nam niejednokrotnie powiedziano - broń atomowa.

I w tym momencie jest ważne, by skupić naszą uwagę na Białorusi. Ponieważ uważam, że władca Kremla nie będzie przeprowadzał ataku termojądrowego z terenu Federacji Rosyjskiej. Byłoby to samobójstwem. I myślę, że jest to jedyną przyczyną tego, że on nie anektuje Białoruś i nie ogłasza jej częścią Federacji Rosyjskiej. Zaś żaden z obłąkanych głosów w Rosji – w Dumie Państwowej, wśród propagandystów, którzy nawołują do zajęcia Finlandii czy Alaski - nie wspomina ani słowem o Białorusi. Nie jest to przypadek i świadczy o tym, że właśnie z tego terenu Moskwa zaatakuje bronią jądrową, kiedy wyczerpią się wszystkie inne asy.

Co w takiej sytuacji mogą zrobić Ukraina czy NATO?

Mamy wszystko, czego potrzebujemy. Łukaszenka jest klasycznym przykładem dyktatora. Co oznacza, że w momencie jego odejścia natychmiast upadnie jego reżym. W 2020 r. cały świat zobaczył jak Łukaszenko przegrał wybory i cały kraj wyszedł protestować. Protesty zostały stłumione za pomocą Rosgwardii [największej struktury bezpieczeństwa wewnętrznego Federacji Rosyjskiej – przyp.red.], którą Putin przerzucił szybko na Białoruś i przebrał jej żołnierzy w białoruskie mundury.

Poza tym sprzyja nam fakt, że jest istnieją białoruskie opozycyjne siły na uchodźctwie, które de facto już sformowały rząd. Wiem, że białoruska opozycja prowadzi spory dot. konkretnych kandydatów, stanowisk, ale zadaniem jej liderów teraz jest rozwiązać wszystkie sporne kwestie, przyjść do wspólnego mianownika i być w gotowości w momencie zmian geopolitycznych. I wreszcie jest wojskowy pion, białoruscy żołnierze, którzy walczą po stronie Ukrainy, czyli pułk Kalinowskiego [ochotnicza jednostka obrony terytorialnej złożona z Białorusinów, utworzona w 2022 r. w celu obrony Ukrainy przed rosyjską inwazją. Pułk został nazwany na cześć Konstantego Kalinowskiego, jednego z przywódców powstania styczniowego 1863 r. na Litwie i Białorusi].

Więc jesteśmy gotowi na zmiany na Białorusi, ale żeby w kwestii obalenia białoruskiego dyktatora doszło do przełomu, Ukraina i NATO muszą po ośmiu miesiącach wojny przestać koncentrować się tylko na taktyce obronnej. Kijów musi dogadać się z sojusznikami i otrzymać pozwolenie na ataki prewencyjne zarówno na terenie Białorusi, jak i Federacji Rosyjskiej. Ponieważ na razie, Ukraina walczy w warunkach, w których otrzymuje broń od zachodnich sojuszników, ale tę broń daje się dla obrony, nie zaś do ataku. Z kolei tylko atak może obecnie zmienić przebieg działań wojennych.

Proszę mi wierzyć, po pierwszych uderzeniach w cele wojskowe na Białorusi, Łukaszenko zostanie zmieciony. Kto dokładnie go zmiecie – czy białoruskie wojsko, czy białoruskie KGB, czy jakieś inne siły polityczne, które powstają czy już powstały? Tego nie wiem. Ale to, że po pierwszych prewencyjnych uderzeniach na Białoruś Łukaszenko jako dyktator Białorusi przestanie istnieć, tego jestem pewny. To jest ryzyko, które warto go podjąć.

Wówczas Rosja straci – po pierwsze bardzo ważnego sojusznika, po drugie – bardzo ważny geopolityczny przyczółek doprowadzający Federację Rosyjską do granic Europy Środkowo-Wschodniej i umożliwiający atak termojądrowy w kraje NATO.

Ale na ile w ogóle, to co się teraz odbywa się na Białorusi, jeszcze zależy od Łukaszenki?

Myślę, że od Łukaszenki już nic nie zależy. Białoruś została de facto okupowania po cichu jeszcze przed atakiem na Ukrainę 24 lutego br. Zrobiono to za pośrednictwem licznych umów politycznych, wojskowych. Podpisano umowę, na mocy której wojska rosyjskie mają prawo bronić zewnętrznej granicy Białorusi. Podpisano umowę o rosyjskich bazach na terenie Białorusi. To wszystko składa się w całość. W naszym interesie leży, by Białoruś została natychmiast uznana przez społeczność międzynarodową za państwo okupowane przez Rosję.

Myślę, że reżym Łukaszenki jest bardziej słaby i mniej stabilny, niż mogłoby się to wydawać z zewnątrz. Zaś nowa wolna Białoruś ma wiele sojuszników. Trzech z nich, to też jej sąsiedzi – Ukraina, Polska i Litwa. I jestem przekonany, że razem oni będą potrafili się dogadać o tym, jak razem odbudować przyszłą państwowość Białorusi. Myślę, że żadne inne siły polityczne na poziomie państwowym nie będą do tego potrzebne, starczy trzech wyżej wymienionych sojuszników. Ponadto uważam, że Ukraina, Polska i Litwa życzą Białorusi i jej narodowi tylko dobra, wolności i dobrobytu. Ponieważ, niestety, teraz już wszyscy rozumiemy, na ile niebezpieczne są reżymy w rodzaju Łukaszenki. Bo nawet jeżeli przez lata wydaje się, że one nie szkodzą tak mocno swoim sąsiadom, to tak jest tylko do czasu.

Więc powtórzę się, że uważam, iż obecnie kwestia Białorusi jest ważna. A może najważniejsza. Rosja jest poważnym przeciwnikiem i nie można jej nie doceniać. Ale ma ona słabe ogniwa, wśród których jest Białoruś. Prewencyjne uderzenie w reżym Łukaszenki będzie najbardziej bolesnym ciosem w Moskwę, z tych, co obecnie możemy jej zadać. I ten fakt, że w ostatnim czasie Łukaszenka i Putin ciągle mówią o rzekomym zagrożeniu atakiem NATO na Białoruś, świadczy o tym, że to jest jedyne, czego teraz Moskwa realnie się boi. I bardzo ważne jest, żebyśmy na tym się skoncentrowali i wygrali tę walkę. Najchętniej jak najszybciej. Zanim Putin zacznie przerzucać broń atomową na Białoruś, i będzie gotowy zaatakować Ukrainę, ale również Polskę, Litwę czy innych. Więc uważam to za wspólny interes w celu zapewnienia bezpieczeństwa całej Europie.

 

 



Źródło: niezalezna.pl

Olga Alehno