W Sochaczewie rozpoczął się objazd prezesa Prawa i Sprawiedliwości po Polsce. Na spotkanie w hotelu Chopin przyszło blisko pół tysiąca osób. Według informacji „Gazety Polskiej Codziennie” Jarosław Kaczyński wyjazdy w Polskę będzie kontynuował przez cały czerwiec, a także najprawdopodobniej również w lipcu.
Wczorajsze spotkanie to początek objazdu po Polsce. To zresztą już niemal tradycja Prawa i Sprawiedliwości, że na kilkanaście miesięcy przed wyborami prezes Jarosław Kaczyński rusza w teren. Podobnie było przed wyborami w 2015 r., gdy już w marcu 2013 r. prezes rozpoczynał serię spotkań w mazowieckim Gostyninie. Wtedy taktyka, chociaż krytykowana, okazała się skuteczna.
W czwartkowym numerze Codziennej szeroko relacjonujemy spotkanie prezesa PiS z mieszkańcami Sochaczewa.
Ofensywę dyplomatyczną prowadzi z kolei prezydent Andrzej Duda. Apel o jak najszybsze przyznanie Ukrainie statusu państwa kandydującego do UE – to jeden z głównych celów wizyty prezydentów Polski i Słowacji, Andrzeja Dudy i Zuzany Čaputovej, w Portugalii i we Włoszech. W piątek przywódcy będą uczestniczyli w szczycie Bukareszteńskiej Dziewiątki w Rumunii. W Codziennej informujemy dlaczego ta ofensywa i to spotkanie jest tak ważne.
Każdy dzień, a więc także środa przyniosła kolejne straty dla Donalda Tuska. Tusk postanowił jeszcze śmielej sięgnąć po lewicowych wyborców i zapowiedział m.in. chęć liberalizacji prawa aborcyjnego i wprowadzenia związków partnerskich. – Lider PO tyle razy zdradził lewicowych wyborców, że nie jest wiarygodny w ich oczach – komentuje poseł Nowej Lewicy Andrzej Szejna w rozmowie z „Codzienną”.
Po miesiącach milczenia pierwszy raz przy udziale publiczności wywiadu udzieliła Angela Merkel. W czwartkowym numerze więcej niż relacja z tego wydarzenia. Olga Doleśniak-Harczuk miała okazję tam być i nie tylko relacjonuje co też Merkel miała do powiedzenia, ale także rysuje atmosferę i kulisy tego pierwszego publicznego występu byłej kanclerz.
„To nie jest tak, że Merkel z opuszczeniem Kanzleramtu wyparowała. Plakat z wizerunkiem Merkel reklamujący wystawę jej portretów w Niemieckim Muzeum Historycznym przypomina o byłej kanclerz już z murów stacji metra. W muzeum Merkel tym swoim mentorskim wzrokiem patrzy z czarno-białych fotografii Herlinde Koebl na ludzi, którzy za chwilę zejdą piętro niżej na wystawę „Karol Marx i Kapitalizm”, albo jeszcze głębiej, w świat rozbuchanej niemieckości Richarda Wagnera. Była pani na Berlinie - wielka nieobecna debaty o Rosji i Ukrainie, wielbicielka renesansu, która zamiast do Buczy wyruszyła do Florencji, bo „szesnaście lat nie miała na takie rzeczy czasu”. We wtorek, ze sceny teatru Berliner Ensemble Merkel po raz pierwszy szerzej odniosła się do swoich relacji z Władimirem Putinem i zarzutu, że uprawiając politykę appeasementu względem Rosji przyczyniła się do jej napaści na Ukrainę. Merkel nie czuje się winna, ale nie zjadłaby kolacji z Anną Netrebko, poza tym Ameryka irytowała ją swoim podejściem do Nord Streamu 2 i nie pamięta, czy po aneksji Krymu nakrzyczała na Putina po rosyjsku. Merkel z wystawy spotkała w ostatni wtorek Merkel z czasu swojej decyzyjności w Berlinie. Obie równie niewzruszone, nieuchwytne. Z domieszką tego, co można by nazwać specyficznym tupetem oberszefowej przekonanej o swojej absolutnej racji. We wszystkim.” - to fragment relacji Olgi.
Zachęcam do lektury całości tego tekstu i pozostałych artykułów Codziennej!