Bezużyteczne lotnisko za 370 mln

W świeżo wybudowanych halach odlotów i przylotów nie widać ludzi. Tanie linie lotnicze nie mają zamiaru wracać na lotnisko i żądają odszkodowania. Mimo że teoretycznie Port Lotniczy w Modlinie działa już pełną parą, jest jedynie źródłem kłopotów dla całego regionu. – Za fatalną sytuację od początku do końca odpowiadają politycy PO – mówi „Gazecie Polskiej Codziennie” Karol Tchórzewski, radny sejmiku mazowieckiego.

Zbudowane kosztem 370 mln zł lotnisko w Modlinie przynosi dziennie ok. 180 tys. zł strat. Od 22 grudnia, gdy zamknięto pas startowy, Port Lotniczy w Modlinie mógł stracić nawet ponad 30 mln zł. Mimo że lotnisko zostało ponownie otwarte na początku lipca, ciągle jednak nie funkcjonuje tak jak przed remontem. Najwięksi przewoźnicy wciąż realizują swoje loty z warszawskiego Lotniska Chopina, co zwiększa straty Modlina.

– Sytuacja na lotnisku powróci do normalności, kiedy zaczniemy znów obsługiwać loty pasażerskie tych przewoźników, którzy od nas odeszli – mówi „Codziennej” Edyta Mikołajczyk, zajmująca się PR‑em w spółce Port Lotniczy w Modlinie. Jednak nawet ona nie umie określić, kiedy to się stanie.

Tymczasem każdy dzień zwłoki to ogromne straty dla całego regionu i lokalnych przedsiębiorców. Parkingi i hotele zbudowane z myślą o pasażerach świecą pustkami, generując przedsiębiorcom jedynie koszty.

– W Nowym Dworze ludzie urabiani przez polityków partii rządzącej obiecywali sobie bardzo dużo po Porcie Lotniczym Modlin. Miało to być koło zamachowe lokalnego przemysłu, a wyszło jak zawsze – mówi „Codziennej” Sebastian Kozak, wiceprzewodniczący rady powiatu nowodworskiego.

 

Źródło: Gazeta Polska Codziennie