Od kilku lat mieszkańcy Sulejowa i okolic walczą z lokalnymi władzami i prywatną firmą zajmującą się pozyskiwaniem kruszywa, która niszczy zasoby przyrodnicze na terenie gminy. Zdaniem mieszkańców Kopalnia Wapienia Sulejów Sp. z o.o. na należącym do skarbu państwa terenie całkowicie nielegalnie najpierw wycięła 200 drzew, a następnie pozyskiwała kruszywo. O sprawie pisze „Gazeta Polska Codziennie”.
Firma Kopalnia Wapienia Sulejów powstała w 2010 r. na bazie nieistniejących już Zakładów Przemysłu Wapienniczego. Od tamtego czasu przedsiębiorstwo pozyskuje kruszywo. Jak się okazuje, oprócz gospodarowania na zakupionych gruntach przedsiębiorstwo korzystało z działek należących do skarbu państwa. Teren, na którym nielegalnie działała kopalnia, w przeszłości należał do Zakładów Przemysłu Wapienniczego. W latach 60. został zrekultywowany i przekazany skarbowi państwa.
W 2011 r. obszar „zagospodarowała” Kopalnia Wapienia Sulejów, wycinając 200 drzew, i rozpoczęła pozyskiwanie kruszywa. Problemu, mimo nawoływań mieszkańców, nie chciały widzieć lokalne władze, które nie przyznają się do obszaru 3,5 ha i konsekwentnie przerzucają na siebie wzajemnie odpowiedzialność za administrowanie.
– Potwierdzam, że działki należą do skarbu państwa, jednak pozostają w gestii Urzędu Miejskiego w Sulejowie – mówi "Gazecie Polskiej Codziennie" Aneta Stępień, asystent prasowy Starostwa Powiatowego w Piotrkowie Trybunalskim. Inne zdanie mają w Urzędzie Miejskim w Sulejowie.
– To teren, którym administruje powiat – mówi „Codziennej” Stanisław Baryła, burmistrz Sulejowa, który twierdzi, że nie było wyznaczonych granic i stwierdzenie faktu nielegalnego korzystania z działek skarbu państwa wymagało pracy geologa. Jednocześnie burmistrz zaznacza, że nic nie wiedział o wycince drzew i nielegalnym gospodarowaniu
. – Nie wydawałem pozwolenia na wycięcie drzew, bo takie pozwolenie wydaję tylko właścicielom prywatnych działek – mówi "Gazecie Polskiej Codziennie" Stanisław Baryła.
W zapewnienia nie wierzą mieszkańcy.
– Aby wyznaczyć granice, wystarczyło wysłać urzędnika, który wie, gdzie jest prawa, a gdzie lewa ręka, i umie czytać. Przy użyciu mapy zajęło mi to pół godziny – mówi „Codziennej” Wojciech Ostrowski, który jest jednym organizatorów protestu przeciwko działalności Kopalni Wapienia Sulejów. Jego zdaniem problem wielokrotnie był sygnalizowany władzom, które nie reagowały, gdy codziennie ponad sto ciężarówek z należących do państwa gruntów wywoziło kruszywo.
Więcej w dzisiejszej "Gazecie Polskiej Codziennie"
Źródło: Gazeta Polska Codziennie
Jacek Liziniewicz