Francuska policja pozostawała wczorajszej nocy w pełnej gotowości z powodu zamieszek, które zakłóciły spokój mieszkańców okolic Paryża przez dwie noce z rzędu.
Już wieczorem kilkudziesięciu młodych ludzi zgromadziło się pod komisariatem w Trappes (około 30 km na zachód od stolicy Francji), i obrzucało stróży prawa
petardami. Władze rozmieściły oddziały prewencji, w odwodach stało
20 furgonów policyjnych i oddział uzbrojony w gaz łzawiący.
-
Atmosfera jest napięta, koledzy są w pełnej gotowości - oświadczyła rzeczniczka policji, Maryline Bereaud. -
Obawiamy się reakcji w sąsiednich miejscowościach - dodała.
W nocy z piątku na sobotę ok.
250 ludzi starło się w Trappes z policją. W wyniku walk 14-letni chłopiec został poważnie
ranny w oko, a kilka osób doznało lżejszych obrażeń. Do aktów przemocy doszło też w mieście Elancourt - tam policjanci zostali obrzuceni m.in.
koktajlami Mołotowa.
Przyczyną zamieszek było czwartkowe zatrzymanie mężczyzny, który zaatakował policjanta i próbował go dusić, gdy ten chciał skontrolować jego żonę zakrywającą twarz nikabem - poinformowała prokuratura. Mężczyzna - Francuz, który przeszedł na islam - został na krótko zatrzymany, a następnie zwolniony i umieszczony pod dozorem sądowym.
Źródło: niezalezna.pl,PAP
mg