Tłumy ludzi z całej Polski wzięło udział we wczorajszej demonstracji pod ambasadą Niemiec w Warszawie, którą przygotowały kluby „Gazety Polskiej” i przyjaciele naszego środowiska. – Musimy obudzić sumienia naszych sąsiadów! Musimy wywrzeć presję na władze Niemiec, żeby zaprzestały wspierania rosyjskiej gospodarki – mówili zgodnie organizatorzy wydarzenia. O tym wydarzeniu szeroko informujemy na łamach czwartkowej Gazety Polskiej Codziennie.
Informujemy również w jaki sposób zachowują się niemieckie władze w obliczu rosyjskiej agresji w Ukrainie.
Niemcy, mimo że inwazja trwa już prawie miesiąc, w dalszym ciągu sabotują wprowadzanie kolejnych sankcji na agresora i nie odpowiadają na apele Kijowa o dostarczanie broni. Podczas debaty w Bundestagu kanclerz Olaf Scholz powiedział wczoraj, że Niemcy nie zgodzą się na zamknięcie przestrzeni powietrznej nad Ukrainą. Nie godzą się także na embargo na rosyjską ropę i gaz, a to zdaniem ekspertów najbardziej ugodziłoby w Rosję i zamknęło kurek z pieniędzmi pozwalającymi Putinowi prowadzić wojnę.
Rosyjskie wojska nadal atakują obiekty cywilne. Giną kobiety i dzieci. Wczoraj rosyjskie bomby kasetowe (zakazane konwencjami) spadły na cmentarz wojenny w Charkowie-Piatichatkach, gdzie spoczywają m.in. polscy oficerowie zamordowani przez Sowietów w Katyniu.
Rosjanie atakują także dziennikarzy.
„Jestem przekonany, że Rosjanie celowo mordują dziennikarzy, że dzisiaj oznaczenia „Press” na samochodzie, hełmie czy kamizelce kuloodpornej absolutnie nie dają gwarancji bezpieczeństwa, wprost przeciwnie, mogą powodować, że staniemy się dodatkowym celem. Uważam, że Rosja celowo strzela do dziennikarzy, także po to, żeby zabić prawdę.”
- mówi w wywiadzie dla Codziennej Tomasz Grzywaczewski, pisarz, dziennikarz i korespondent TVP World, który przebywał na Ukrainie przez pierwsze dwa tygodnie wojny.