Wystąpienie z Unii Europejskiej zwykłą większością głosów może być dokonane w wyniku zmiany ustawy, dokonanej w... październiku 2010 r. Wówczas rządził Donald Tusk, a w Sejmie przewagę miała Platforma Obywatelska. Możliwość tak prostego wyjścia z UE przegłosowano miesiąc po wizycie w Polsce rosyjskiego ministra spraw zagranicznych Siergieja Ławrowa - w atmosferze zbliżenia z Rosją po katastrofie smoleńskiej.
Na sobotniej konwencji PO w Płońsku Donald Tusk mówił:
"PiS i Kaczyński chcą wyprowadzić Polskę z UE. Ja to wiem [...] Wczoraj był 17 września - ile jeszcze takich rocznic mamy sobie ufundować. [...] "Unia w każdym wymiarze przeszkadza Kaczyńskiemu i PiS-owi. To, co ich powstrzymuje, to wyłącznie to, że 80 procent Polaków jest przeciwko (wyjściu z UE)".
I dodawał, iż do wyprowadzenia Polski z Unii "wystarczy jedno nocne głosowanie" i nawet zwykła większość głosów.
"Propozycja jest bardzo prosta" - powiedział Tusk, zwracając się do szefa PiS Jarosława Kaczyńskiego. Wyjaśnił, że można zmienić jeden zapis w konstytucji. Przypomniał, że artykuł 90 Konstytucji RP zakłada, iż umowę międzynarodową - na podstawie której Polska może przekazać organizacji międzynarodowej lub organowi międzynarodowemu kompetencje organów władzy państwowej w niektórych sprawach - ratyfikuje się większością 2/3 w parlamencie. Stąd lider PO zaproponował, by wpisać do konstytucji, że wypowiedzenie umowy z UE też wymaga większości 2/3. "To jest bardzo proste przedsięwzięcie" - podkreślał Tusk.
Tyle że zapis o tym, że Polskę można wyprowadzić z UE zwykłą większością głosów w Sejmie, wprowadzono... za rządów PO. I to w czasie, gdy Donald Tusk był premierem. Co ciekawe, było to miesiąc po wizycie w Polsce szefa rosyjskiej dyplomacji Siergieja Ławrowa, który wziął udział w... naradzie polskich ambasadorów. "To dotąd było niewyobrażalne. To kolejna oznaka rosyjsko-polskiej odwilży" - pisały wówczas o tak gościnnym przyjęciu Ławrowa rosyjskie media. Sam Ławrow komentował zaś:
"Jestem bardzo zadowolony z udziału w naradzie polskich ambasadorów oraz z bilateralnej części mojej wizyty w Warszawie. Jestem przekonany, że dokonaliśmy dzisiaj bardzo pożytecznej pracy, która pozwoli zrealizować te wszystkie ustalenia, podjęte przez władze naszych państw tak, aby rozwiązać wszystkie problemy, które niestety jeszcze pozostają w naszych stosunkach i doprowadzić do tego, aby stosunki polsko-rosyjskie doszły do ostatecznej normalizacji, żeby budowane były na zasadach dobrego sąsiedztwa i prawdziwej współpracy".
Jakie istotne zmiany dotyczące ewentualnego wyjścia z UE wprowadzono jesienią 2010 r.? Otóż w ustawie z 8 października 2010 r. o współpracy Rady Ministrów z Sejmem i Senatem w sprawach związanych z członkostwem Rzeczypospolitej Polskiej w Unii Europejskiej znajdujemy następujący zapis:
Art, 14 i art. 15 ust. 1 i 2 mówią o tym, że decyzje w sprawie stanowiska RP podejmuje "Prezydent RP, na wniosek Rady Ministrów, za zgodą wyrażoną w ustawie". A sformułowanie "w ustawie" rozumie się jako zwykłą większość głosów. (art. 120 Konstytucji RP: "Sejm uchwala ustawy zwykłą większością głosów w obecności co najmniej połowy ustawowej liczby posłów, chyba że Konstytucja przewiduje inną większość. W tym samym trybie Sejm podejmuje uchwały, jeżeli ustawa lub uchwała Sejmu nie stanowi inaczej").
Jak sprawdził portal Niezalezna.pl - w głosowaniu nad ustawą, które odbyło się 5 października 2010 r., za przyjęciem projektu była Platforma Obywatelska, Lewica i PSL. "Za" głosował też Donald Tusk. Przeciwko było Prawo i Sprawiedliwość, w tym Jarosław Kaczyński.
Trzy lata temu problem ten zauważyła prof. Ewa Łętowska - politycznie związana z lewicą. W rozmowie z serwisem prawo.pl zauważyła:
[...] w 2010 roku wprowadzono zmianę w ustawie z 2000 r., o umowach międzynarodowych, zresztą dość mocno ukrytą w przepisach wprowadzających inną ustawę - o koordynacji współpracy między Sejmem i Senatem, w związku z członkostwem w UE. No i w tych przepisach zawarto taką zmianę, że zwykła większość parlamentarna plus stosowna notyfikacja przez Prezydenta ewentualnej decyzji wystarczy. To jest bardzo niebezpieczne, ponieważ uzależnia możliwość podjęcia decyzji w tak ważnej sprawie od woli zwykłej większości parlamentarnej, co przecież może być sprawą aktualną w jakimś momencie i przejściową.
Przypomnijmy: prezydentem jesienią 2010 r. (od sierpnia) był Bronisław Komorowski, który zastąpił na tym stanowisku śp. Lecha Kaczyńskiego. Ustawy ułatwiającej wyjście z UE Komorowski nie zawetował.