Zamach antydemokratyczny. Ryszard Kalisz i postkomunistyczna hydra » CZYTAJ TERAZ »

Szukając przyczyn

Historia dominikanina Pawła M. przedstawiona w raporcie Komisji, której miałem zaszczyt być przewodniczącym, choć jest studium przypadku i dotyczy jednego zakonu - nie powinna być sprowadzona tylko do tego wymiaru. W istocie sygnalizuje ona bowiem wiele problemów, z którymi mierzą się różne części Kościoła w Polsce. 

Wskazanie odpowiedzialnych za zaniedbanie, opisanie mechanizmów to zatem tylko pierwszy z elementów, z którymi powinniśmy się zmierzyć. Istotne jest jednak również to, by podjąć refleksję nad pytaniami, które stają - jak sądzę - po lekturze raportu (przede mną, jako jednym z autorów stawały nieustannie). Pierwszym z nich jest brak - i to dostrzegalny do dziś - brak empatii wobec pokrzywdzonych, obojętność wobec ich losów, historii czy choćby pytań. I obawiam się, że z tym problemem mierzą się nie tylko dominikanie, ale także inne (nie twierdzę, że wszystkie, bo to się zmienia) instytucje kościelne. Nauczenie się empatii, nawrócenie duszpasterskie i ludzkie ku pokrzywdzonym pozostaje niezmiernie istotne. 

Drugim, nie mniej istotnym elementem, jest uświadomienie sobie, że psychomanipulacja nie jest i nie może być - nawet jeśli przynosi szybkie efekty - metodą pracy duszpasterskiej. Tam, gdzie się ona pojawia, gdzie pojawia się manipulacja poczuciem winy, informacjami powziętymi w czasie spowiedzi, zrzucaniem win przodków na jednostkę czy ograniczanie wolności - tam kończy się duszpasterstwo i Ewangelia, a zaczyna przemoc psychiczna i psychomanipulacja właśnie. 
Uważnie zatrzymać się trzeba także nad „rozeznaniami” czy „przeżyciami” charyzmatycznymi. Sam jestem członkiem takiej wspólnoty, ale warto zawsze przypominać, że nie wszystko, co przeżywamy, czego doświadczamy, co wydaje nam się owocem Ducha Świętego, rzeczywiście od niego pochodzi. Klasycy duchowości od dawna podkreślają, że konieczne jest rozeznawanie, bo część z przeżyć czy doświadczeń może rzeczywiście pochodzić od Ducha, część może mieć źródła całkowicie naturalne i psychiczne, część może wywodzić się z jakichś patologii psychicznych, i wreszcie część pochodzi od złego ducha. Rozeznawanie, także przez przełożonych, a szczególnie - na co zwracał uwagę już św. Jan Paweł II - przez biskupów jest kwestią fundamentalną. 

Wydarzenia opisane w raporcie szczególnie mocno uświadamiają jednak także, że nie może być mowy o sensownym zarządzaniu ludźmi czy badaniu spraw bez respektowania (a to oznacza wcześniej poznania) prawa kanonicznego. Ono nie jest przeszkodą, a regułą i normą chroniącą i pokrzywdzonych i sprawców, a także samą instytucję. 

Listę lekcji można ciągnąć dalej, ale już tylko te trzy przykłady pokazują, że ten raport może i powinien być wyzwaniem nie tylko dla dominikanów. 

 



Źródło: Gazeta Polska Codziennie

Tomasz P. Terlikowski