Wsparcie dla mediów Strefy Wolnego Słowa jest niezmiernie ważne! Razem ratujmy niezależne media! Wspieram TERAZ »

Legia złamała wojewodę

Wojewoda mazowiecki Jacek Kozłowski nie zamknie jednak Żylety na dzisiejsze spotkanie Legii Warszawa ze Śląskiem Wrocław. Rewanż finału Pucharu Polski obejrzy przy Łazienkowskiej komplet widzów. Wystarczyło zapewnienie, że kibice rozłożą… przezroczys

Tomasz Hamrat
Tomasz Hamrat
Wojewoda mazowiecki Jacek Kozłowski nie zamknie jednak Żylety na dzisiejsze spotkanie Legii Warszawa ze Śląskiem Wrocław. Rewanż finału Pucharu Polski obejrzy przy Łazienkowskiej komplet widzów. Wystarczyło zapewnienie, że kibice rozłożą… przezroczystą sektorówkę.

To właśnie z powodu ogromnej flagi wojewoda chciał zamknąć trybunę. W poprzednich meczach przy Łazienkowskiej z Zagłębiem Lubin i Pogonią Szczecin oraz Lechitą Gdańsk kilku kibiców, po rozłożeniu zasłaniającej całą trybunę sektorówki, przebrało się, włożyło kominiarki i odpaliło race, łamiąc tym samym prawo. – Informowaliśmy klub, że to niedopuszczalne, dlatego przed meczem podwyższonego ryzyka ze Śląskiem rozważałem zamknięcie trybuny – przyznał Kozłowski.

Wszyscy stali się zakładnikami jego decyzji. Zamknięcie trybuny stanowiłoby ogromny problem dla klubu, który sprzedał już na nią bilety. Do tego problem miałaby policja, bo tysiące kibiców zamiast wejść na mecz, zebrałoby się na ulicy Łazienkowskiej. – Prezes Legii Bogusław Leśnodorski zapewnił mnie, że w czasie meczu ze Śląskiem na stadionie nie będzie łamane prawo i dlatego zrezygnowaliśmy z działania prewencyjnego, jakim byłoby zamknięcie trybuny – tłumaczył wojewoda.

Co przekonało Kozłowskiego? – Kibice zapewnili mnie, że sektorówka szykowana na mecz ze Śląskiem będzie przezroczysta. W związku z tym, kiedy zostanie rozłożona, nikt nie będzie mógł się pod nią przebrać czy odpalić racy – tłumaczył Leśnodorski, który mimo triumfu nad wojewodą nie miał wesołej miny. Rozmowy z władzami, policją, strażą pożarną i klubem trwały dwa dni i kosztowały go mnóstwo nerwów. – Jestem wykończony – przyznał.

Choć północna trybuna będzie dostępna dla kibiców, prezes Legii zdaje sobie sprawę, że to nie rozwiązuje problemu. – Mamy takie prawo, że trzeba mieć naprawdę bogatą wyobraźnię, aby się w tym wszystkim odnaleźć. Nie wiemy, czy taka sytuacja nie będzie się powtarzała – przyznał.

Prezes lidera T-Mobile Ekstraklasy zagrał va banque. Napisał do wojewody ostre pismo, w którym bronił kibiców. Tłumaczył urzędnikowi, że przygotowanie oprawy na dzisiejszy mecz kosztowało ultrasów setki godzin pracy i dziesiątki tysięcy złotych. Przypomniał też, że Legia zaczęła ostatnio współpracować z fanami niemal wzorcowo i ci odwdzięczają się coraz lepszym zachowaniem na trybunach. Wojewoda przyjął te argumenty. Leśnodorski zdaje sobie jednak sprawę, że jeśli kibice po raz kolejny podpadną wojewodzie, to ten nie zawaha się zamknąć stadionu na dwa ostatnie mecze sezonu z Lechem Poznań i Śląskiem. – Wszyscy zdajemy sobie z tego sprawę, wierzę, że wszystko potoczy się po naszej myśli. Ewentualne zamknięcie stadionu byłoby dla nas ogromnym osłabieniem w walce o mistrzostwo Polski – przyznał prezes.

Urban był wyraźnie zdegustowany awanturą wokół zamknięcia sektora dla ultrasów.

– Utrudniamy sobie życie dość mocno. Przecież to finał Pucharu Polski. Wielka promocja polskiej piłki. To przykre. Powinniśmy wykorzystać to, że ten dwumecz obejrzy 60–70 tys. ludzi. Wszystkie rozwiązania, które zapadną, i tak będą tymczasowe, a tu potrzeba działań długofalowych. Cieszę się, że prezes Leśnodorski tak dobrze nas w tej sprawie reprezentuje – powiedział Urban, czekając jeszcze na werdykt wojewody. Gdy okazało się, że Żyleta będzie otwarta, trenerowi i piłkarzowi humory się poprawiły. Urban zaczął nawet żartować, że przez grę co trzy dni nie ma czasu na rozpoczęcie sezonu… wędkarskiego.

– Cieszę się z tej decyzji, bo pamiętam z jesieni mecze bez Żylety, w których grało nam się dużo ciężej niż zwykle – powiedział Saganowski. Szczególnie teraz na finiszu ligi zamknięcie Żylety i brak głośnego dopingu na pewno byłoby dla nas mało korzystne. Teraz możemy skoncentrować się na finale. Nie wyobrażam sobie, żebyśmy nie zdobyli pucharu. Jeszcze go w rękach nie trzymałem i chciałbym sprawdzić, czy jest taki ciężki, na jaki wygląda – dodał napastnik Legii.

Transmisja finału Pucharu Polski dziś o godz. 20.30 na antenie Orange Sport.

 



Źródło: Gazeta Polska Codziennie

Krzysztof Oliwa,Artur Szczepanik